www.starozytnyhogwart.fora.pl

Victor Howlett

-Nie musisz..-odparł Alex:-To należało do moich obowiązków.....dobrze się czujesz, jak przypuszczam?-spytał.

Renesmee Lavin

- znakomicie...dzięki Tobie oczywiście - uśmiechnęła się czarująco

Victor Howlett

-Naprawde, nie ma sprawy..-odparł Alex:-nessi.. ja rozumiem.. jesli nie chcesz.. nie będe się wtrącał w życie Twojej mamy..

Renesmee Lavin

- to nie jest moja matka...- odpowiedziała rzeczowo

Victor Howlett

-Fakt, ale sens jest ten sam...-odparł Alex usmiechając się lekko.:-Nie chcę wam stać na przeszkodzie.. nie ratowałem Cię, by potem ranić...

Renesmee Lavin

- wierze.... - westchnęła

Victor Howlett

-Nie wiem.. moge się już wiecej nie wtrącać... Twoja decyzja,... potem pogadamy jeszce o czymś przyjemniejszym..

Renesmee Lavin

- porozmaiwajmy o tym teraz.. - poprosiła

Victor Howlett

-Ehh. no dobrze..-odparł Alex:-Jak ci sie tu zyje? I co lubisz? Ostatnio wszystkich o to wypytuje..

Renesmee Lavin

- mi tutaj?..hmm..tak sobie...czekam tylko aż znów rozpoczną się lekcje...mam tutaj pare przyjaciół...tyle..a co lubie..lubie nature...

Victor Howlett

Alex zasmiał się:- Po prostu usiłuję wyszukac przeznty na Gwiazdkę..-spojrzał na Nessi ciepło i odparł:- Mam nadzieję, ze syn nie sprawia kłopotów?

Renesmee Lavin

- nie....a propo kłoptów..prosze uważać na brata...

Victor Howlett

-Brata?-spojrzał zdziwiony Alex:-Nie rozumiem...-usmiechnął się:-James sobie poradzi...-pogłaskał Nessi po głowie:- Z jakiego przedmiotu ci szło najlepiej?

Renesmee Lavin

- no nie wiem...prosze nie zmieniać tematu...Sara tam była i widziała co się działo... - wskazała na rudą wampirzycę - prawda/ - kobieta rozbawiona kiwnęła głową

- zdaje się że stosunki pani Lestrange i pańskiego brata...nadal są..dość..bliskie.. - odpowiedziała aksamitnym głosem

Victor Howlett

Alex rozesmiał sie:-James?? No nie....-wetschnał i uśmeichnął się szeroko:- Załatwię to z nim...-pokręcił głową śmiejac się.:-Ciesze się, zę wojna odwołana..-powiedział nagle, potem spojrzał na wapirzycę i wyciągnął fiolkę z krwiopodobnym płynem i rzucił jej:-Proszę... najwyraźniej ie wyliczyłem wszystkich fiolek... to nie trucizna.. tylko to jest na jeden raz....-westchnął i spojrzał na nessi:-A wiesz coś o Jasonie i Scarlett?