www.starozytnyhogwart.fora.pl

Scarlett Howlett

- próbowałem je ściąć..ale moja siostra należy do bardzo upartych istot..- westchnął pół żartem pół serio - ostatnio sporo czasu spędzamy razem..właściwie to wyrwałem się tylko na chwilę..Dla Ciebie..- dodał wpatrując się w jej oczy

Rosalie Lestrange

-Bardzo dobrze, że Cię powstrzymała. Są świetne - puściła do niego oczko. - Bardzo mi miło, że Ci się udało zwiać na chwilę. Ostatnimi czasy nie mogliśmy spokojnie porozmawiać, bo zawsze ktoś nam przeszkadzał.

Scarlett Howlett

- ja mam nadzieję, że teraz nic nam nie przeszkodzi..- odparł przysuwając krzesło bliżej niej - Rose..czy Ty jesteś pewna swojej decyzji ?..wiesz..długo nad tym wszystkim myślałem...gdybyś..gdyby nie było Ci dobrze..z.

Rosalie Lestrange

-Czy jestem pewna tego, że chcę być z Valerianem? To już trwa od ponad roku. I przepłakałam wiele nocy, ale też przeżyłam ogrom dobrych chwil. Dotarcie tu, gdzie jestem teraz, kosztowało mnie wiele trudu, ale jestem szczęśliwa - zamilkła na moment, przygryzając przy tym wargę. - Nie, nie jestem pewna. Życie z nim jest szalone, ciężkie i niebezpieczne...

Scarlett Howlett

- i właśnie dlatego uważam, że byłoby Ci lepiej gdybyś była ze mną..- odparł w końcu i chywcił delikatnie jej dłoń - jego praktycznie nie ma w Twoimi życiu..jest zimną, zgorzkniałą, okrótną istotą..jaka przyszłość Cię z nim czeka..? może i nie jestem tak majętny jak on ale zrobiłbym wszystko by niczego Ci nie brakowało..zapewniłbym bezpieczeńtwo i stałość..miałabyś szansę założyć prawdziwą rodzinę..

Rosalie Lestrange

Rosalie na moment wstrzymała oddech. Spodziewała się luźnej rozmowy, a nie tak poważnych wyznań. - Nie jest. Nie dla mnie. Kiedy jesteśmy razem, jest zupełnym przeciwieństwem siebie. Nie poznałbyś go. - westchnęła cicho i boleśnie. Sama nie wiedziała, co mu odpowiedzieć, co wybrać. Bo chociaż kochała Valeriana ponad wszystko, to czasem wizja ich wspólnego życia napawała ją przerażeniem. Zwłaszcza pewne jej wampirze aspekty. - Wiem, że zrobiłbyś to wszystko. Salazarze..jakie to wszystko trudne..

Scarlett Howlett

- bo kierujesz się rozumem..pozwól zadecydować sercu..- odparł delikatnie dotykając jej policzka - spójrz na mnie i powiedz, że jestem Tobie obojętny..a nie wrócimy już do tej rozmowy..nie będę Cię nachodził ..

Rosalie Lestrange

Dziewczyna wzdrygnęła się pod wpływem jego dotyku. Przywykła do lodowatych, a nie gorących dłoni. -Nie wiem, co mną kieruje. Skoro szybciej bije mi serce, to chyba jednak ono mną kieruje, prawda? Wiesz Howard, gdyby to było takie łatwe.. nigdy nie byłeś mi obojętny. Po tym, co Cię spotkało, czułam się winna, że lepiej się Tobą nie zaopiekowałam, że nie zareagowałam, kiedy jeszcze nie było za późno..

Alex Howlett

Po chwili rozległ się odgłos kroków i Alex znalazł Ich w herbaciarni. Mężczyzna od razu ruszył do ich stolika:- Vivianne zniknęła. Anastazja też....-zaczął:- Wybaczcie, ze przeszkadzam rujnując to urocze spotkanie, ale przydałaby mi się Wasza pomoc, by ich odszukać.-wychrypiał, patrząc zwłaszcza na Howarda.

Scarlett Howlett

- teraz?..- Howard zgromił wuja spojrzeniem. Puścił Rose niechętnie i znów przeniósł wzrok na mężczyzne - jesteś pewien, że nie poszły już do zamku ?..albo gdzieś jest kolejka..

Rosalie Lestrange

W duchu podziękowała Alexowi za zjawienie się. To była trudna rozmowa i z miłą chęcią odłożyła ją na później.

-Anastazja nie należy do spóźnialskich. To najsztywniejsza kobieta świata, wierz mi - odpowiedziała. Zanim ją puścił, lekko uścisnęła jego dłoń. - Mamy ich poszukać?

Alex Howlett

Alex spojrzał na Howarda:- Nie znasz mnie? Zawsze sprawdzam we wszystkich miejscach..... A Anastazja jest jak zegarek..... Wiec coś tu jest nie tak....- złapał Ich płaszcze:- Znajdziemy Je i wrócimy. Albo będzieie mogli posiedzieć dłużej, ok?

Scarlett Howlett

- dobrze już dobrze..- westchnął Howard - nie chcę by coś im się stało..właściwie to co by mogło ?...- zastanowił się zarzucając płaszcz na siebie - w Hogsmade nic nie dzieje się od lat..- odparł otwierając drzwi przed Rose

Rosalie Lestrange

Rosalie wzruszyła ramionami, zakładając płaszcz, a potem szal i rękawice. - Niby nic, ale nieobecność Anastazji jest niepokojąca. Gdyby to była sama Vivianne, to wieczna marzycielka, więc nie zdziwiłabym się, gdyby gdzieś się zasiedziała.. - stwierdziła. - Więc jak profesorze? Najlepiej chyba będzie się podzielić, prawda?

Alex Howlett

-Dokłądnie..... Widziałęm ślady prowadzące w kierunku Wrzeszczącej Chaty.... I jeden z uczniów widzialVivianne....-Alex otulił się szczelniej:- Zaczniemy tam. Pójdziemy obchodząc tereny obok Chaty z dwóch stron. Howard, trzymaj się ROse. Ja ruszę drugą stroną. W ten sposób do czegoś dojdziemy...-zasugerował Alex ruszajac przodem:- Dajcie znać, jeśli je znajdziecie.