Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl
Szkoła magii i czarodziejstwa w Hogwarcie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Leśna polana
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Kanada / Tajga Północnej Kanady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rosalie Lestrange
Studentka Prawa Czarodziejów/Wampir


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:09, 16 Sie 2015    Temat postu:

Liliana obserwowała uważnie swoje dzieci, które leżały przytulone do siebie na prowizorycznym posłaniu. Obydwoje trzymali się za rączki. Jak na bliźnięta przystało, byli do siebie bardzo przywiązani, co widać było zwłaszcza w takich chwilach.
-Bardzo grzeczni. Myślę, że po kolacji zaraz zasną. To był dla nich dzień pełen przeżyć, jak w sumie dla każdego z nas - przykryła ich nieco mocniej i zerknęła na Christiana. Dopiero niedawno udało się go uspokoić.

-Całe szczęście to też moja córka i dzięki temu myślę, że coś z niej wyrośnie.. - uśmiechnęła się z rozbawieniem. Ona i Valerian stanowili swoje idealne przeciwieństwa w niemalże każdej kwestii i bardzo ją ciekawiło, czyje cechy odziedziczyła Nymeria. Jak na razie bardziej przypominała Valeriana niż ją samą. - Zgłodniałam Valerianie i myślę, że patrząc na nasze obecne położenie, to może być lekki problem.. - powiedziała cicho, patrząc z powagą na męża. Karmienie Nymerii sprawiało, że musiała pić znacznie wcześniej niż przed ciążą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James Howlett
Wendigo


Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 1251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:57, 17 Sie 2015    Temat postu:

James podniósł się znad dużej platformy iglastej:- Cóż... prawie gotowe.... Możemy sie przykryć na noc.-przyjrzał się Bellatriks:- Nawet z krwią Ci do twarzy, tylko nie uczęszczaj w takim wyglądzie na zjazdy rodzinne...-usmiechnął się lekko.


Howard skończył wiązać ostatni supeł, gdy krew nagle trysnęła w górę. Laxus stał nad dużymi kawałkami mięsa i futrem, które zdołał zdjąć z niedźwiedzia:- Heh..... ktoś chce się okryć?-spytał rozbawiony poprawiając włosy. Potem skinął głowa na Juniora.


Alex zszedł do Vlada, który kątem oka obserwował Lorę i poklepał go po ramieniu:- Wziąć za Ciebie pierwszą wartę?
-Niee...-odpowiedział wampir:- Naciesz się żoną i dzieckiem. Ja pójdę popatrzeć sobie na gwiazdy.

Victor siedział obok Gabriela, obserwując okolicę. Wydawało się, że prawie wcale nie oddychał, a mężczyzna dzięki ćwiczeniom, kontrolował swój oddech. Marcus siedział z Kate i Anną w tym czasie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:40, 18 Sie 2015    Temat postu:

Zanim się spostrzegli nastał zmierzch. Scarlett i Elizabeth przy pomocy Blair przygotowały posiłek dla każdego członka rodziny, włączając oczywiście wampiry, które zmieniając się co jakiś czas wyruszały na polowanie. Oczywiście musiały zadowolić się zwierzętami, na co przystały niechętnie, ale nie było innego wyjścia.

Elizabeth siedziała obok Jeremiego. Oboje oparci byli o skalną ścianę. Między nimi smacznie spała już Alice, a Ethan próbował zasnąć w ramionach swojej matki. Sama Elizabeth robiła swojej małej rodzince za przenośny kaloryfer.

Scarlett przygotowała posłanie Cygnusowi, a później sobie i Jasonowi. Żadne z ich trójki nie mogli jednak zasnąć. Kobieta siedziała przy ognisku i zmęczona wpatrywała się w płomienie. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Cygnus natomiast słuchał z Raveną strasznych historii, które opowiadał im Velcan. Cała trójka siedziała niedaleko Eve, która próbowała uśpic 4 letniego Evana.

Gabriel natomiast siedział z Lucjuszem na przeciwko Scarlett i Jasona.

Tyberius, Scorpius i Nate zrobili sobie posłania z tego co mieli pod ręką. Z jednej strony była to dla nich pierwsza taka przygoda, ale z drugiej martwili się o resztę rodziny. Leżeli obok siebie i wspominali ostatni rok nauki w Hogwartcie. Gotowi jednak byli by w razie czego pomóc komukolwiek w czymkolwiek.

Sophie zajęła się usypianiem bliźniaków. Z wdzięcznością przyjęła pomoc od swojego ojca, który położył Louise, obok Isabelle i Anthonego i teraz opowiadał im jakąś zmyśloną historię. Draco co jakiś czas zerkał na żonę i Chrystiana, który spoczywał w jej ramionach kwiląc od czasu do czasu
- może jest głodny ? - spytał szeptem by nie obudzić syna

Narcyza w pewnym momencie musiała zająć się Anastazją. Nerwy kobiety uwidoczniły się pod postacią częstych nudności i dreszczy.
- wypij...
- co to jest?
- pij pomoże...- ponagliła córkę Pani Malfoy i prawie siłą wlała jej to do ust. Eliksir w smaku był okropny, więc gdyby nie to, że Narcyza zacisnęła dłoń na ustach Anastazji, ta z pewnością wypluła by wszystko na ziemię
- nie chcę jednak wiedzieć co to jest...- szepnęła i z powrotem położyła głowę na kolanach matki

Anna cały czas próbowała ponieść Kate na duchu, a Daphne natomiast przez jakiś czas zajmowała się Christopherem.

William z Valerianem wrócili właśnie do obozowiska po polowaniu. Oboje wrócili do swoich żon.

- daj mi go ...odpocznij..- zaproponował William biorąc na ręce swojego syna, który wyglądał już jak roczna pociecha, mimo, że miał zaledwie 7 miesięcy.

Valerian usiadł obok Rosalie i od razu omiótł spojrzeniem swoją córkę, która bawiła się właśnie puklem włosów mamy
- zobacz jak szybko rośnie...urodziłaś ją niedawno...a jest taka rezolutna..zupełnie jakby miała 4 miesiące...może nawet 5...i jakby na to spojrzeć w ten sposób...można by je było płodzić..oddawać na jakieś 3 lata i odbierało by się rozgarnięte dziecko...- wygłosił swoją hipotezę

Suniv słysząc słowa brata roześmiała się. Jasper, był starszy od Nymerii o miesiąc. Wyglądał i zachowywał się jak ponad pół roczne niemowlę.
- nie zawsze będzie rosła tak szybko...wampirze i wilcze dzieci rosną szybciej od normalnych to fakt..hybrydy takie jak Marcus czy Jasper...nieco szybciej od jednogenowych..najintensywniej rosną i rozwijają się właśnie po urodzeniu...mniej więcej aż osiągną rozwój 3, 4 latka...później następuje krótki przestój...ale wciąż można zauważyć różnicę między ludźmi, a naszymi dziećmi...w momencie mniej więcej 11 lat...wzrost zwalnia dość znacznie, chociaż zależy to bardziej od danego osobnika, bo granica ta jest dość ruchoma...zazwyczaj wcześniej dojrzewają i szybciej uczą się i zdobywają różne umiejętności od ludzkich dzieci...

Vivianne uważnie słuchała siostry. W żadnym wypadku nie myślała teraz o zakładaniu rodziny. I miała nadzieję, że Laxsus również o tym nie myśli. Nie mniej jednak chciałaby kiedyś ją założyć, dlatego wychwytywała każde słowo zastanawiając się jak to jest z Wendigo. Claudie była zmęczona i przestraszona to też zasnęła szybko wtulona w swoją starszą, przyrodnią siostrę

- słyszałaś Rosalie..nasze dziecko będzie miało przestoje..- westchnął rozbawiony Valerian


Tym czasem na zewnątrz rozpadliny rozpoczynały się przygotowania do objęcia pierwszej warty.

Bellatriks wyszła z rozpadliny zarzucając na ramiona płaszcz. Skinęła głową Vladowi, po czym wdrapała się na niską półkę skalną i tam usiadła. Noc zapowiadała się na spokojną, jednakże można się było spodziewać wszystkiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:29, 18 Sie 2015    Temat postu:

Jeremy obejmował mocno swoją żonę. Alice spała przytulona do jego nogi, przykryta czyimś płaszczem. Rodzina bardzo szybko rozdzieliła między sobą okrycia, żeby każdy miał się czym przykryć. Całą trójką przylegali do Elizabeth, która dawała naprawdę dużo ciepła.

Bracia Malfoy oraz Tyberius byli po części zadowoleni z takich wakacji. Od dawna planowali już samodzielną wyprawę właśnie w tym stylu. Szybko też poradzili sobie z dość spartańskimi warunkami, w jakich przyszło im chwilowo żyć. Byli padnięci. Cały dzień pracowali w pocie czoła by zapewnić rodzinie jak najlepsze schronienie. Nazbierali tyle drewna, że spokojnie starczy na całą noc, a z iglaków udało się zrobić całkiem szczelny dach.

Liliana wyglądała na naprawdę udręczoną. Anthony bardzo źle znosił przymusowy obóz przetrwania. Przez pół wieczoru nakłaniała go, żeby cokolwiek zjadł. Dopiero Isabelle przemówiła mu do rozumu. Potem obydwoje się rozpłakali, bo nie chcieli spać na ziemi, przykrywani byle czym. Zwyczajnie bali się lasu i najróżniejszych dźwięków, które dochodziły do nich z dworu. Dopiero kiedy Draco zajął ich opowieścią, uspokoili się. Kobieta próbowała uspokoić najmłodsze dziecko. Przewinęła go i nakarmiła, ale Christian nadal nie chciał zasnąć. Bała się, że swoim płaczem obudzi te dzieci, które już udało się uśpić. Posłała Draconowi bezradne spojrzenie i znów spróbowała go nakarmić. Nie była przyzwyczajona do karmienia dzieci piersią, to też dziwnie się czuła, kiedy musiała to teraz robić.

Rosalie natomiast prawie nie odczuwała dyskomfortu związanego z dość niespodziewanymi wczasami pod gołym niebem. Nymeria, jak to Nymeria, była nad wyraz spokojna i zarazem ciekawa okolicy, która absorbowała ją niemal w stu procentach.
-Mnie to akurat bardzo cieszy, chciałabym się nią nacieszyć jak najdłużej mogę - ucałowała swoją córeczkę w czubek głowy pokrytej ciemnymi włoskami. - Przestoje.. - popatrzyła na Valeriana z politowaniem, jednak na widok jego komicznej miny roześmiała się cicho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James Howlett
Wendigo


Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 1251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:31, 20 Sie 2015    Temat postu:

Vlad uśmiechnął się nikło kiwając Bellariks i spojrzał w niebo. Słyszał wszystko, co się dzieje dookoła, więc w połączeniu z brakiem snu, mógł siedziec nawet całą noc. Niedawno pożywił się jakaś sarenką, ale nie była to najlepsza dieta.

Laxus rzucił okiem na Vivianne, słuchającą Suniv i podszedł do dziewczyny. Nachylił się nad nią i pocałował ją lekko:- Wrócę za niedługo do Ciebie...-powiedział ciepło i skoczył w stronę wyjścia, sadowiąc się międzyBellatriks a Vladem.


Jason wziął jeden z kocy i okrył Scarlett dodatkowo, siadając tż obok i obejmując żonę czule. Wiedział, że ona też odczuwa te warunki nieco gorzej. SPojrzał na Alistera, który starał się być oparciem dla słabszej Anastazji, nie mówiąc po raz pierwszy w życiu kompletnie nic.


Marcus usadowił się z Kate i spojrzał w kierunku mamy, przy któej spoczął Victor. Howlett szepnął wampirzycy do ucha:- Jak się czuje nasza młoda mama? Pożywiłaś się niedawno?


James upewnił się, że wszyscy mają dośc kocy, po czym oparł się o ścianę zapadni, obserwjąc tańczące płomienie. Nie chciał wyrażac zdania i zamyślił się, majac w oczach migające płomienie.


Howard opatulił soba Blair, by dziewczynie było cieplej. Zważając, że pochodziłą z południowych klimatów, musiało jej tu być lodowato. Z największą troską zajmował się swoją żoną. Odgarnął jej włosy i pocałował w szyję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:45, 20 Sie 2015    Temat postu:

W takiej atmosferze mijały kolejne godziny. Udało się pousypiać wszystkie dzieci, to też rozmowy odbywały się szeptem.

Co jakiś czas ktoś doglądał ogniska, które zapewniało im ciepło i światło.

Draco korzystając z tego, że dzieci spały usiadł obok swojej żony i objął ją delikatnie
- śpisz..? skarbie...

Anna siedziała oparta o męża i co jakiś czas kładła rękę na swoim brzuchu
- wiesz...trudno będzie nam egzystować na zwierzęcej krwi...tym bardziej, że żadne z nas nie jest do tego przyzwyczajone...to tak jakbyś soczysty stek zastąpił wędliną...i niebawem możemy się przekonać o kiepskich skutkach..- westchnęła wpatrując się w Valeriana, który chodził z kąta w kąt

Na zewnątrz wieczór mijał wartownikom spokojnie. W ciszy.
Bellatriks w pewnym momencie zeszła ze skały by rozprostować nogi i przeszła się po otaczającej rozpadlinę polanie. Rzadko kiedy potrafiła usiedzieć w miejscu dłużej niż było to konieczne. Ciemność była nieprzenikniona, a od pewnego momentu padał deszcz. Co jakiś czas dało się słyszeć odgłosy przechodzących zwierząt, ale nic po za tym. W końcu kobieta wróciła przed rozpadlinę

- powinnam zabić Was oboje...albo sprawić sobie więcej córek..- westchnęła do Vlada i Laxsusa po czym zapaliła papierosa - nie ma innych młodych kobiet ?..do zabijania, przemieniania i...- spojrzała na Laxusa wyraźnie rozbawiona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sophie Riddle dnia Czw 14:46, 20 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:06, 21 Sie 2015    Temat postu:

Liliana pokręciła przecząco głową. Miała przymknięte oczy, ale nie potrafiła zasnąć. Wpółleżała, opierając się o ścianę skarpy, tuląc w ramionach Christiana. Na jej nogach spał Anthony, a obok niej Isabelle, która trzymała brata za rączkę. - Nie bardzo mogę zasnąć.

Rosalie miała półprzymknięte oczy. Leżały z Nymerią bliżej wyjścia, gdyż nie potrzebowały ciepła jak ludzka część rodziny. Kątem oka śledziła swojego męża. Rzadko kiedy Valerian okazywał emocje, a chodzenie w tę i z powrotem jak najbardziej świadczyło o jego niepokoju.

Blair wcisnęła się w ciało Howarda, drżąc z zima. Od początku była przeciwna tak chłodnemu miejscu, jednak jej głos należał do mniejszości. W tej chwili niezmiernie cieszył ją fakt, że Howard jest wilkiem i ogrzewa ją w tak wspaniały sposób.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laxus Dreyar
Wendigo


Dołączył: 09 Lip 2015
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:02, 21 Sie 2015    Temat postu:

Victor obrócił Annę do siebie i zamknął jej usta pocałunkiem. Potem odpowiedział:- Zawsze możesz troche wziąć ze mnie.... wiesz, ze wilki się szybko regenerują. Kochanie, to wyjątkowa sytuacja.

Vlad słuchał słów Bellatriks:- Ale wtedy nie byłoby tak zabawnie, nie uważasz?-po czym spojrzał w dal. Laxus siedział na kamieniu, wodząc fioletowymi ślepiami po okolicy:- Bellatriks, po prostu każdy z nas docenił Twoje dzieci w ten a nie inny sposób. Każdy ma swój gust. Ty masz na przykłąd Jamesa, co wielu by wyśmiało.

Vlad pokiwał głową:- Cóż.... ta gałąź rodziny jest niepozorna.

Howard przytulił Blair mocniej do siebie, i nachylił się jej do ucha:- Kochanie, mio caro, ogrzeje Cię na ile można. Nie puszczaj mnie nawet na moment.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valerian Lestrange
Przywódca Wampirzego Klanu z de Lore


Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 1107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:47, 21 Sie 2015    Temat postu:

- czemu nie pozorna ? - spytała Bellatriks mrużąc oczy - jest dobrym czarodziejem, przeżył przemianę, całkiem dobrze panuje nad swoim drugim wcieleniem, wychodzą mu same zdolne dzieci i wnuki, jest dobry w łóżku..błagam czego chcieć więcej...- odparła z czarującym uśmiechem - można by jeszcze popracować nad jego sarkazmem i ponaginaniem zasad, ale generalnie nie mogę narzekać...po za tym jeśli chodzi o mój gust..dobrze wiecie, że jest dość zróżnicowany...nic na to nie poradzę..- westchnęła niewinnie

- dobra Lestrange, rusz swój tyłek..moja kolej..- westchnął Lucjusz wychodząc do nich

- już?...a szkoda...tak szybko minęło...

- widzisz matko jak Ci czas leci...- rzucił Valerian wychodząc za Lucjuszem - normalnie przemyka Ci przez palce...

- wal się..- odparła z iście anielskim uśmiechem - pilnuj lepiej swojego haremu bo lis zakrada Ci sie do kurnika...- dodała wyraźnie rozbawiona, cmoknęła syna w czoło pozostawiając mu ślad szminki i wróciła do obozu

- dajcie mi jeden sensowny powód, dlaczego miałbym jej nie zabijać...- szepnął Valerian nie ruszając się nawet o cal

Lucjusz bardzo chciał mu odpowiedzieć, ale właśnie dusił się ze śmiechu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie Lestrange
Studentka Prawa Czarodziejów/Wampir


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:39, 22 Sie 2015    Temat postu:

Rosalie od dłuższego czasu wierciła się niespokojnie w miejscu. Była spragniona, a zwierzęca krew tylko to pragnienie spotęgowała. Obecność tak wielu ludzi też jej nie pomagała; wszędzie słyszała bicie serc. W pewnym momencie wstała gwałtownie, najbliżej niej siedziała Blair i Howard, więc to jej niemalże wcisnęła w ramiona Nymerię.
-Błagam, popilnuj jej przez chwilę - poprosiła. Nymeria, niezrażona niczym, wtuliła się w Blair i zamknęła oczka. Rosalie w tym czasie prawie wybiegła ze schronienia. Chłodny powiew wiatru nieco ją orzeźwił.

Blair spojrzała oszołomiona na Howarda, a potem na Nymerię, która posłała jej swój najsłodszy uśmiech. - Ale musisz przyznać, że jest śliczna.. - westchnęła rozczulona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Kanada / Tajga Północnej Kanady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin