www.starozytnyhogwart.fora.pl

Victor Howlett

Alex odparł:-Właściwie to nic nie czuję... powoli nastepuje paraliz..-odparł.:-Poza tym.. nie rpzypuszczałem, że tu wrócisz...

Suniva Lestrange Howlett

- opowiedz jak znalazłeś Nessi

Victor Howlett

Alex westchnął i zaczał opowiadac:-Goście, z którymi spotkałas się w Gospodzie... znałem ich, a oni mnie, wiedzieli, ze jestem po waszej stronie... zabrali Nessi do zamku w Północnej czesci Kornwalii... tam w podziemiach i lochach mają swoje legowisko... udało mi się dotrzec tam bez jakiś głośnych akcji... a Nessi znalazłem w jednej z cel.... przykuta żelaznymi kajdanami...

Suniva Lestrange Howlett

- dobrze dosyć..jednak nie chcę tego słuchać...a teraz powiedz mi dlaczego obraziłeś Narcyze..

Victor Howlett

-Co?-spytał Alex:- Nie chciałem jej urazić.. i tak to nie ma żadnego znaczenia.. nie chciałem jaj urazić.. ale to nowa trucizna... nieprędko znajdziecie antidotum.. a ja umre dzisiaj...

Suniva Lestrange Howlett

- wiesz...wymyśliła już sposób..bardzo rezykony i trzeba to jeszcze dopracować..

Victor Howlett

-Ale macie mało czasu.. zoostały mi moze dwie godziny..-odparł Alex:-Zreszta.. to niewazne, prawda? Victor jest silny... musi być, wiem to...Ty..-Alex umilkł, i po chwili odparł:-Masz rodzinę, kochającego męża i córkę... naprawde.. Nessi miał rację.. wszystko bym zepsuł...

Suniva Lestrange Howlett

- tak..Nessi powiedziała ostatnio zawiele słów..nie zdawała sobie sprawy z tego co wypowiada...a Victor...bez Ciebie zupełnie się załamie...

Victor Howlett

-Victor jest twardszy, niż wygląda..-odparł Alex:-Sam go trenowałem, razem z ojcem.. on wie.. poradzi sobie....-kaszlnał krwią, teraz zupełnie czarną.:- Powiedziałem małej... że juz nigdy wiecej, nie będzie się musiała martwić.. i że nie wejdę wam nigdy w droge...

Suniva Lestrange Howlett

- oh przestań... - wstała i ruszyła do drzwi - niedługo przyjdę tutaj z większą grupką.. - puściła mu oczko i wyszła z komnaty

Victor Howlett

Alex westchnął ciężko leżąc. Powiedział do siebie cicho:-I jak tu Ciebie nie kochać...-jęknał i kaszlnał krwią.
Po chwili zamknał oczy i zobaczył twarz, której się nie spodziewał, choć nie minęło dużo czasu....
-Witaj tato..-powiedział do znanej twarzy i okryła go ciemnośc.

Jason Howlett

James wpadł do gabinetu. Wyciągnął ciemnoczerwona fiolkę z jakąś krwiopodobną substancją i umieścił w strzykawce.
-Nie lubię eksperymentów jak Alex... ale moze się uda..... należy wbić prosto w serce..-wyrecytował słowa z pamięci:-Oby zadziałało....- wbił w klatke piersiową Alexa strzykawkę i wstrzyknał całą dawkę z fiolki.
Po chwili obserwował, jak żyły znowu stają się normalne, i wyczuł bicie serca, wyraxne i mocne. Wyciągnął strzykawkę i wyrzucił. Spojrzał na brata:- Alex...ocknij się..

Victor Howlett

Alexander Howlett otworzył oczy i spojrzał na brata:- James... jak Ci sie udało....-popatrzył mu w oczy i rozesmiał się:-Zaryzykowałeś?? Nie wierze, Ty!!!!
Wstał i rozruszał ręce i nogi. Sprawny jak nigdy. Wszystko było w porządku.

Jason Howlett

James spojrzał na Alexa i usmiechnał się:- Nie chcę stracić młodszego braciszka... Może pogadamy?-spytał.

Victor Howlett

Alex odaprł:-Wiesz... rozmawiałem z ojcem...-spojrzał na brata:-Jest z nas dumny...trochę zawiedziony, ze tak łatwo dałem się zatruć.... ale w gruncie rzeczy cieszy się...-westchnał i usiadł w fotelu:- To nowa trucizna....Narcyza malfoy i Lestrange'owie na epwno znajda na to antidotum.. ja mogę niewiele wyprodukowac tego specyfiku..-nalał sobie wody i upił pare łyków.:-Poczekam na Sunivę. Ty wykonaj polecenie, które Ci zleciłem..-uśmiehcnał się.