www.starozytnyhogwart.fora.pl

Suniva Lestrange Howlett

- nie..!...ja się w to nie mieszam.. - warkneła Suniv - mamo chyba powinnaś już iść... - Suniv wyczuwała napięcie i siłą wypchneła Belle z komnaty. zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie poczym tkwiła prenikliwe spojrzenie w mężczyźnie znajdującym sie na drugim końcu pokoju

Albus Dumbledore

Teraz Dumbledore stał nad swoim biurkiem z różdżką w ręku, a ta zalśniła czernią w blasku słońca. Mimo wszystko czuć w powietrzu było potęgę Nauczyciela, aż zrobiło się duszno w pomieszczeniu, a to nawet nie była połowa jego potęgi. - Wierze Ci na słowo Suniv, ale powinnaś dać mi ją z Tąd wypędzić, zamek trzeba wyczyścić... - rzekł spokojnie.

Suniva Lestrange Howlett

Suniva sykneła cicho - nie pozowlę Ci jej skrzywdzić...robi źle...ale to nie jej wina.... - podeszła do niego parę kroków

Albus Dumbledore

-Więc jak chcesz pozbyć Się śmierciożerców? - zapytał podejrzliwie, moc płynąca z jego Ciała nadal nie opadała...

Suniva Lestrange Howlett

- ja...wogóle nie chce mieć z waszą wojną nic wspólnego...chce skończyć szkołę i wyjechac gdzieś z rodzicami....i dokonam tego chodź bym miała ich uprowadzić..albo zaciągnąc gdzieś siłą....chcę by moja rodzina była bezpieczna...tylko tyle....a ona...dokońca nie wie...że robi źle Czarny Pan ją omotał...dobrze pan o tym wie.. -spuściła głowę

Albus Dumbledore

- Zgadza się, Czarny Pan potrafi manipulować ludźmi jak tylko zechce.... - Czarny Pan, to słowo wyszło z Ust Dumbledore'a, a przecież tak zwracają się do niego głównie Śmierciożercy. - Ale jego znaki stają się coraz słabsze, jakby się przestraszył... I ma czego się bać... - tutaj się uśmiechnął - no cóż czas zacząć działać i chyba jedynym wyjściem by Uwolnić od Tego wszystkiego Twoją Matkę będzie wyjątkowo potężne zaklęcie Imperius... - Rzekł spokojnie

Suniva Lestrange Howlett

- zanim zabiore ich wszytskich siłą....Narcyze, Lucjusza i Draco...cholera..obojetnei dokąd bym ich zabrała wszędzie ich dopadnie.... - usiadła na kanapie i podparła skronie rękoma - poprostu chce by moja rodzina...była bezpieczna...potem mogę pomóc go pokonać...tylko jednego rządam w zamian....

Albus Dumbledore

- Czego żądasz w zamian? - zapytał spokojnie - a bezpieczni mogą Być u mnie w domu, w dolinie Godryka... - dodał

Suniva Lestrange Howlett

- to nie wykonalne...dopóki on funkcjonuje.. - wyszeptała i podeszła do samego fotela w którym siedział profesor - pozatym ściany mają uszy...czyż nie ?.... - usiadła na parapecie - czy nie chciał pan zabić mojej matki przypadkiem?

Albus Dumbledore

- Ja nie zabijam jeśli nie ma takiej potrzeby... Ja nie boję się niczego, czy ściany mają uszy czy nie... Nie jestem aż tak głupi, mnie nie da się okłamać... - rzekł spokojnie i na prawde nie bał się niczego, lecz nadal trzymał różdżkę w pogotowiu, usiadł na kanapie...

Suniva Lestrange Howlett

- ja często się boje...boje się że ich stracę... - odpowiedziała Suniv siadając obok i obejmując nogi ramionami - nie chce...by...stali się...taka jak ja...nie chcę im odbierać reszty człowieczeństwa...

Albus Dumbledore

- Hmm... Ja nie mam się czego bać odkąd mam to czego on nie ma czyli od dawna... -rzekł tajemniczo Dumbledore - Masz mi coś do przekazania zgodnie z Czarnym Panem? - Zapytał dizewczyny

Suniva Lestrange Howlett

- a co chce pan wiedziec? - spytała smutno

Albus Dumbledore

- Chce wiedzieć wszystko... i to co Cię z nim łączy... - rzekł spokojnie

Suniva Lestrange Howlett

- nie jest to proste... za dużo by mówić.... - wyszeptała - ale mogę pokazać... - dodała jeszcze ciszej - co ja robię?!..jak On się dowie....zabije wszytsko co mi drogie.. - odpowiedziała lamiącym się głosem