www.starozytnyhogwart.fora.pl

Suniva Lestrange Howlett

-o czym Ty mówisz co?..chcę iść na zakupy bo Ty nigdzie mnie nie zabierasz! - krzykneła

Alex Howlett

-A ja włąśnie chcę Cię zabrac, więc ucisz się i daj mi się wypowiedziec, bo zabieram cię ze soba własnie!!-odpkrzyknął.

Suniva Lestrange Howlett

- więc słucham.. - warknęła krzyżując ręce i odwracajac się od niego

Alex Howlett

-Pierwsze, wdrapujemy się na wiezę Eiffle'a. Stamtąd lecisz na czubek Alp, skad będziemy się slizgać bądź zjedziemy na dół. Potem zabiore Cię na przelot na Nordycykie Klify, skąd mozemy popłynąć do Zatoki, gdzie czesto rpzebywam sam, i tam spędzić trochę czasu.

Suniva Lestrange Howlett

- Alex...to jest żałosne.. - westchnęła poczym ruszyła w stronę o dziwo kawiarni.

Alex Howlett

Alex spojrzał na nią i westchnął. Oparł się o ścianę i opuścił głowę. :- Ehh.. znowu klapa....

Suniva Lestrange Howlett

- chodź○ klapo chodź.. - westchnęła Suniv odwracając się do niego - zabiorę Cię na lody..

Alex Howlett

Alex odparł:- Jakoś nie mam ochoty...-podszedł do niej:" Kurde, staram się zrobić i wymyslić coś oryginalnego i coś lepszego... i znowu coś nie tak..."pomyślał.

Suniva Lestrange Howlett

- no wybacz ale nie mam ochotę wspinać sie na wieże.. - mruknęła - pomyśl...co lubią kobiety Alex..a tym czasem.. - spojrzała na witrynę sklepu dzieciencego - kupimy coś małej Belli.. - uśmiechnęła się zniwalajaco

Alex Howlett

-Dla Belli możemy, ale potem idziemy do kawiarni... zakupów Ty dzisiaj nie robisz..-zastrzegł palcem.

Suniva Lestrange Howlett

- zobaczymy..- mruknęła i zaciągnęła go do sklepu

Bellatriks Lestrange

Na ulicach Paryża pojawiła się dość duża liczba osób. Na czele szła Bellatriks, niektórzy czarodzieje kłaniali się jej z szacunkiem inni ze strachem, a kolejni patrzyli na nią z szokiem i nienawiścią. Bella zaprowadziła wszystkich do paryskiego domu rozrywki dla dzieci, gdzie znajdował się też sklep z zabawkami. Porozmawiała z uroczo wyglądającą, młodą dziewczyną po francusku i wróciła do reszty - dzieci..spędzicie tutaj najbliższe kilka godzin..

Wszystkim dzieciom oczy otworzyły się szeroko i kolejno Howard, Elizabeth, Valerian i Daphne pobiegli za opiekunką. Scarlett wręczyła jej również Tyberiusa z niechęcią. Nie lubiła się rozstawać ze swoimi dziećmi a zwłaszcza z tym najmłodszym.

- to co..gdzie teraz? - spytała zadowolona Bella

Alex Howlett

-Moze najpierw załatwmy sprawy dla nieco starszych.... jakieś ciuchy??-zaproponował.:- Dla pań i dla nas też......

Alex westchnał:- Chcesz zaczynac od najgorszego? No, ale w sumie potem będzie z górki...

Bellatriks Lestrange

- dobra idźcie..Lucjuszu.- spojrzała na niego porozumiewawczo
- tak..my dołączymy do was za chwilę.. - oznajmił Lucjusz i wyszedł razem ze szwagierką

Narcyza i Suniv wymieniły zdziwione spojrzenia
- ach właśnie..ciociu Narcyzo chcesz nam coś oznajmić? - spytała Scarlett

Anna w tym czasie machała Daphne.

Suniv spojrzała rozbawiona na Narcyzę.

Will i Bella trzymali się z boku a Eve gawędziła z MArcusem.
- Bella..czujesz się już lepiej? - spytał William dotykając chłodną dłonią jej policzka

Alex Howlett

-Tak, wszystko w porzadku....-odparła:- Ja... po prostu .... nie jestem przyzwyczajona do....rzezi... i tyle krwi... musze po prostu rpzywyknąć...-westchnęła.

Alex spojrzał z wyczekiwaniem na Narcyze:- Ciociu, jakies radosne nowiny?

james szepnał:- Allelluja....