www.starozytnyhogwart.fora.pl

Jeremy Shepperd

Jeremy pospiesznie zabrał rękę, lekko się przy tym czerwieniąc. Co na szczęście nie było widoczne w tym świetle. - Czemu tak myślisz? Uważam, że to jest super. Poza tym, ja jestem półkrwi. Co mógłbym powiedzieć na temat pochodzenia, jak nie to, że takim się po prostu rodzi.. i tyle..

Elizabeth Shepperd

Elizabeth słysząc jego słowa po prostu się uśmiechnęła
- po prostu nie wiedziałam jak zareagujesz..- westchnęła przysiadając na obalonym pniu - a prędzej czy później i tak by się wydało..- dodała wpatrując się w niego

Jeremy Shepperd

-No nie powiem, że nie jestem zaskoczony. Bo jestem i to bardzo.. - usiadł obok niej i zadarł głowę, by móc spojrzeć w niebo, które tu i ówdzie przebijało przez gałęzie drzew. - Jesteś jeszcze bardziej super niż myślałem - roześmiał się. - Całą rodziną to macie?

Elizabeth Shepperd

- cóż..moja cała rodzina jest specyficzna..a jeśli chodzi o wilczy gen, oprócz mnie, ma go tata i jego część rodziny..po nim odziedziczył go też mój najstarszy brat i młodszy, Cygnus..ten, którego poznałeś..znaczy, ten który zachorował to Cygnus..u niego gen jest uśpiony..nieco szybciej urósł..ale w miarę upływu czasu, moce przestały u niego działać...mama jest tylko czarownicą..tylko albo aż..bo bez niej nie dalibyśmy sobie rady..- dodała rozbawiona - po za tym, że jest świetnym uzdrowicielem i nie raz po treningach składała nas do kupy, to ma też animagiczne zdolności..może przybrać postać lisa..no i jest jeszcze Alice..urodziłam ją na początku sierpnia..a wygląda jak 5-cio miesięczne niemowlę..więc wilczy gen daje o sobie znać...ale mówią, że to będzie na podobnej zasadzie jak u mojego najmłodszego brata..- wyjaśniła - a pro po ..ostatnio słyszałam, że moi rodzice starają się o kolejne dziecko..wyobrażasz sobie..nasza czwórka, Alice, i jeszcze jeden berbeć..oni chyba nigdy nie będą mieli dość..mama ma dopiero 33 lata..urodziła nas zaraz po zakończeniu szkoły, nie mogła się niestety nami nacieszyć, bo dorośliśmy szybko..teraz mam 19 lat..normalnie miałabym 14..- westchnęła - tata mówi, że u mnie i u Howarda..to mój brat..ten, który był ze mną w parku..- dodała mimochodem - teraz następuje odwrotna reakcja..znaczy..wolniej będziemy się starzeć..- wyjaśniła po czym spojrzała na niego z uśmiechem - nadążasz ? - spytała rozbawiona widząc jego minę

Jeremy Shepperd

-W takim razie wolę nie zadzierać z Twoimi braćmi. Już teraz obiecuję zawsze punktualnie odstawiać Cię do domu i nie namawiać do żadnych złych rzeczy.. - uniósł dłoń do góry i spojrzał na nią z poważnym wyrazem twarzy oraz niemałym rozbawieniem w oczach. - Wybacz, ale nie wiedziałem, że takie stworzenia jak Wy.. istniejecie. Możesz zupełnie kontrolować swoją przemianę. Ale.. czy to nie jest bolesne? Kiedy pojawiły się Twoje zdolności?

Elizabeth Shepperd

- oczywiście, że nie jest bolesne..to coś wspaniałego, przypomina właśnie zdolności animaga, tylko, że jest dziedziczne..oczywiście mniej jeśli taki wilk jak mój ojciec, zwiąże się z normalną kobietą jak moja mama..a zdolności powinny pojawić się do 3 roku życia, chociaż pojawiają się już w wieku niemowlęcym czasami..po 3 roku życia..zwykle ok 6 następuje pierwsza przemiana w wilka..- dodała i przyjrzała mu się - wracam zawszę kiedy chce..a moim braciom nic do tego...a pro po takich stworzeń jak ja magicznych ras jest dokładnie pięć..czarodzieje, wampiry, elfy, wilki, wilkołaki..i właściwie jest jeszcze szósta..spokrewniona w pewnym stopniu z wilkołakami..to są Wendigo, ale jest ich bardzo mało..- objaśniła beztrosko zupełnie tak jakby mówiła o pogodzie

Jeremy Shepperd

-Żartuję.. - zmrużył zabawnie oczy. - W tym momencie trochę zacząłem Ci zazdrościć. Nie mam zdolności animaga, więc nie mogę do niczego tego porównać, ale faktycznie musi być świetnie. Przemieniasz się i możesz robić, co chcesz. Bo kto Cię zaczepi w takiej formie? - przyjrzał jej się uważnie. - Chyba mi nie powiesz, że jeszcze jakiś gatunek znajduje się w Twojej rodzinie..

Elizabeth Shepperd

- cóż...nie wszystkie.., ale część owszem..- westchnęła - ale na dzisiaj chyba dosyć ciekawostek..- dodała przyglądają mu się

Jeremy Shepperd

-Może to i lepiej dla mnie. Więcej szoków mógłbym nie przeżyć.. - roześmiał się cicho. - Pięknie tutaj..

Elizabeth Shepperd

- no właśnie..jeszcze Twoje serce by nie wytrzymało..- westchnęła rozbawiona - dlatego tak kocham ten las..- dodała idąc w stronę polany, tam rozłożyła się na trawie i spojrzała na gwiazdy, które tego wieczoru tak tak dobrze było widać

Jeremy Shepperd

Przez moment przyglądał jej się z błąkającym się po ustach uśmiechem. Potem podszedł i usiadł obok. - Pasujesz do tego miejsca. Nie tylko jako wilk.

Elizabeth Shepperd

- dlaczego tak sądzisz ? - spytała przenosząc na niego wzrok. Teraz, kiedy zobaczyła Alice chociaż na chwilę była o wiele spokojniejsza. Minął tydzień od ich pierwszego spotkania, a ona już wiedziała, że będzie dla niej wyjątkową osobą. Nawet przez chwilę nie miała wątpliwości. Wiedziała, że powinna być ostrożniejsza, ale jej uczucie było nie do pokonania. Bardzo potrzebowała bliskiej osoby w swoim życiu i miała nadzieję, że będzie to on - ach..i pamiętaj by mnie nie denerwować..bo rozszarpię Cię na kawałki..- dodała wyraźnie rozbawiona

Jeremy Shepperd

-Bo jesteś naturalna i taka.. ulotna, jak ten wieczór. Znaczy wiesz.. to przez te blond włosy i Twoją figurę. Przez moment wyobraziłem sobie, jak biegasz po tej łące.. jak taka nimfa.. - dodał z uśmiechem. W takich momentach miał problem z wysłowieniem się. - Obiecuję nigdy tego nie zrobić.

Elizabeth Shepperd

Elizabeth roześmiała się słysząc jego słowa. - wiesz..daleko mi do nimfy czy rusałki..nie mniej jednak dziękuje za komplement..- westchnęła i przyjrzała mu się - a dziadkowie się nie denerwują, że tyle Cię nie ma ? - spytała po chwili

Jeremy Shepperd

-Nie widziałem nigdy żadnej.. - roześmiał się cicho. Robiło się coraz ciemniej, a las dzięki temu zyskiwał jeszcze więcej magii. - Kiedy babcia się dowiedziała, że idę z dziewczyną na spacer to nie mogła usiedzieć w miejscu. Taka była szczęśliwa. Ale niedługo już pójdę. Jest coraz później, a nie chcę Ci się... przejeść.