Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl
Szkoła magii i czarodziejstwa w Hogwarcie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dolina
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Kanada / Tajga Północnej Kanady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:14, 22 Sie 2015    Temat postu: Dolina

Po ciężkiej nocy rodzina zebrała się, zorganizowała i ruszyła w dalszą drogę. W ich dotychczasowym obozowisku na Bellatriks mieli czekać tylko Vlad i Lora.

Całą wyprawę prowadził James, a zamykał ją Laxus. Wampiry i wilki podzieliły się tak by w razie czego mogły zapewnić bezpieczeństwo reszcie rodziny. Kobiety z dziećmi szły po środku grupy. Niektóre ze starszych dzieci podróżowały na grzbietach wilków. Każdy zabrał najpotrzebniejsze bagaże. Każdy tyle ile potrafił unieść. Reszta została w rozpadlinie i miała zostać przywieziona przez Bellatriks jeśli tylko uda jej się zdobyć samochód.

Z uwagi na dużą liczbę dzieci i kobiet nie przyzwyczajonych do takich warunków konieczne były postoje. Nie trwały one jednak długo ponieważ rodzina musiała przebyć jak najdłuższą drogę. Około południa stanęli na dłużej by coś zjeść i dać odpocząć nogą. Musieli jednak ruszać dalej.

Przeszli wiele kilometrów w różnym terenie, ale cały czas poruszali się na południe. Po południu zauważyli, że roślinność jest już nieco inna, zdecydowanie mijali co raz mniej skał i temperatura znacznie się podniosła. Nie była to pogoda iście z Hawajów, ale mogli się już pozbyć zimowych okryć, co nieco ułatwiło marsz.

Pod wieczór dotarli do rozległej doliny. Nadal byli na leśnym terenie, ale zdecydowanie zeszli z gór. Z uwagi na to, że w pobliżu znajdował się wodospad i duży zbiornik wodny, zdecydowano rozbić tutaj obóz na dłużej.

Oczywiście podczas podróży nie obyło się bez siniaków, zadrapań, ugryzień i obtarć, ale ostatecznie wszyscy dotarli do "miejsca przeznaczenia" w jednym kawałku.

Od razu kilka osób zostało wysłanych na zwiad, a reszta rodziny po prostu rozsiadła się tam gdzie stała

Sophie opadła na trawę masując obolałą kostkę, która wykręciła się jej podczas podróży
- mam dosyć...- westchnęła krzywiąc się

- mocno Cię boli mamusiu ? - spytała Louise kucając przy niej

- nie skarbie..trochę...

- spójrzmy na to..- westchnęła Scarlett podchodząc do Sophie i zajęła się nią


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:34, 22 Sie 2015    Temat postu:

Był to męczący dzień. Właściwie można powiedzieć, że wyczerpujący. Mało kto przespał spokojnie całą noc, więc kiedy przyszło im rano wstawać, byli praktycznie tak samo zmęczeni jak przed położeniem się spać. Wprawnie poszło im przygotowanie się do wymarszu. Przepakowanie najpotrzebniejszych rzeczy do jednych kufrów, tych które miały zostać do drugich. Zabranie resztek prowiantu i nikłych zapasów wody oraz przede wszystkim ubranie się w wygodne i ciepłe rzeczy było priorytetem z samego rana.

Liliana za pomocą grubego szala zgrabnie stworzyła coś w rodzaju nosidełka dla Christiana. Dodatkowo okryła go mocno kocem, a kołysany jej wolnym marszem szybko zasnął. Największy problem był z nieco starszymi pociechami, które bardzo szybko zaczęły marudzić. Już podczas południowego postoju miała dosyć. Obcierały ją buty, bolało stłuczone kolano, kiedyś poślizgnęła się na śliskiej skale i całą swoją uwagę skupiła na bezpieczeństwie Christiana, niż swoim. Szli jednak dalej.

Rosalie pomagała komu mogła. Za przykładem matki, Nymeria leżała w prowizorycznym nosidełku, a ona na plecach niosła któregoś z dzieciaczków, żeby mogły trochę odpocząć im nogi.

Liliana opadła na trawę, opierając się plecami o powalony pień i zamykając oczy. Spała praktycznie na stojąco i podczas marszu łapała się na tym, że idzie zupełnie automatycznie. Christian rozpłakał się w najlepsze, Anthony już miał łzy w oczach, Isabelle trzymała ją kurczowo za rękę próbując być odważniejszą, niż faktycznie była, a ona miała ochotę zawtórować w tym wszystkim dzieciom.
-Ciichoo Christian, nie płacz, zaraz cię nakarmię - szeptała, tuląc go do siebie i jednocześnie próbując uspokoić Tonyego.

-Louise, daj mamie chwilę odpocząć. Zaraz będzie jak nowa - Thomas wziął córkę na ręce i zaprowadził do jeziorka, żeby mógł umyć jej umorusaną buźkę i ręce. Potem wrócił do Scarlett. - To nic poważnego, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:52, 22 Sie 2015    Temat postu:

- nie...do jutra powinno przejść, opuchlizna jest niewielka...normalnie jednym zaklęciem przywróciłabym Cię do stanu używalności, ale w takich okolicznościach..nie daleko jest jezioro..woda pewnie jest w nim dość chłodna by uśmierzyć Ci ból...po za tym zaraz przyniosę Ci odpowiednią maść..będzie dobrze..- odparła z uśmiechem do Louise i pogłaskała ją po główce

- dziękuje..- odparła Sophie i spojrzała na Toma - całe szczęście, że nie jest tutaj tak, przeraźliwie zimno jak tam...chociaż noc i tak pewnie będzie chłodna...

- mamo..jestem głodny...- zakomunikował Johnatan, a William mu zawtórował

- dzieci...co ja wam dam...

W tym samym momencie pojawiła się Narcyza i wręczyła chłopcom oraz Louise po kilka sucharków i wręczyła wnuczce słoik z dżemem

- skąd to masz...?

- cóż..Lucjusz nie rusza się nigdzie bez swoich smakołyków..tym razem postanowił je oddać dzieciom...- westchnęła Narcyza rozbawiona po czym podeszła do Liliany - Is, Tony...chodźcie ze mną...- poleciła wyciągając do nich ręce - dam im coś do jedzenia i doprowadzę do stanu używalności, a Ty zajmij się Chrystianem...- zakomunikowała synowej i oddaliła się z bliźniakami w stronę męża.

Narcyza sama była piekielnie zmęczona. Bolało ją dosłownie wszystko, ale chciała pomóc innym jak najbardziej mogła

- kochana mamusia..- westchnął Draco i usiadł obok żony - daj mi Chrystiana...Scarlett..- zwrócił się do kuzynki - mogłabyś obejrzeć jej kolano...?

- pewnie..zaraz przyjdę..- odparła podając Sophie maść


Valerian tym razem nie szedł na zwiad tylko został w obozie. Podszedł do Rose i Nymerii
- i jak...lepiej?..- spytał żony - wiesz...z tymi iglakami we włosch wyglądasz...zjawiskowo...- dodał chcąc poprawić jej nieco humor po czym przeniósł wzrok na swoją latorośl. - a jak toto ?


Dzieci Elizabeth i Jera, miały to udogodnienie, że matka niosła je na własnym grzbiecie. Kiedy dotarli do polany poczekała, aż Jeremy ściągnie je i przemieniła się z powrotem w ludzką postać.
- jesteś bardzo dzielna Alice..tak dobrze zajmujesz się bratem...- przyznała biorąc w ramiona rocznego Ethana

Podczas gdy Gabriel w wilczej postaci przebiegł się po okolicy, Eve zajmowała się Raveną i Evanem.

Scorius, Nate, Tyberius po krótkim odpoczynku ruszyli na poszukiwanie drewna. Zabrali też ze sobą Velcana i Cygnusa. Dla bezpieczeństwa poszła z nimi Daphne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:11, 22 Sie 2015    Temat postu:

Thomas skinął Scarlett głową w podziękowaniu.
-Pani jest aniołem - posłał Narcyzie prawdziwie psie spojrzenie, co wywołało uśmiech na zmęczonej twarzy kobiety i za pomocą noża, który odstał na gwiazdkę od Sophie i z którym się nie rozstawał, przyszykował dzieciom kanapki. Na ich twarzach pojawiły się uśmiechy zgodne z powiedzeniem, że najedzone dzieci, to szczęśliwe dzieci, a najedzone i brudne to już zupełnie. Potem wziął Sophie na ręce i przeniósł na brzeg jeziora, żeby mogła ochłodzić nadwyrężoną kostkę.

-Ciociu, nie kłopocz się. Zaraz.. zaraz się nimi zajmę, tylko troszkę dojdę do siebie - Liliana spojrzała na Narcyzę. Nie chciała jej zbytnio nadwyrężać, tym bardziej, że sama była równie zmęczona, a do tego o wiele starsza. Dzieci i teściowa nie mieli zamiaru jej posłuchać, już spokojnie i bez marudzenia poszli za kobietą. Liliana natomiast podała Christiana Draconowi. - Nie wiem, co mu jest. Chciałam go nakarmić, ale nie jest głodny.. - popatrzyła zmartwiona na dzieci. Wiedziała, że to oni najgorzej znoszą podróż.

-Trochę.. ale kiedy dojdziemy już do cywilizacji, to na pewno nie zadowoli mnie krew z butelki - jej oczy świeciły intensywną czerwienią. Niby zaspokoiła to najgorsze pragnienie, ale wiedziała, że za jakiś czas będzie musiała znów zapolować, żeby nie powtórzyła się sytuacja z wczoraj. - Toto ma imię Valerianie - westchnęła z rozbawieniem. Nymeria wyciągała rączki w stronę Valeriana, uśmiechając się przy tym uroczo. - Cieszę się, że podobam Ci się w wersji into the wild - puściła oczko do męża.

Chłopcy nie potrzebowali dużo na odpoczynek. Byli wysportowani i młodzi, więc ugasili tylko pragnienie i ruszyli do pracy. Noc zapowiadała się chłodna, a robiło się coraz później, więc tym samym mieli znacznie mniej czasu na przygotowanie noclegu.

Bella usiadła na zwalonym pniu. Większą część trasy pokonała w wilczej postaci, więc nie odczuła jej trudów. Wzięła Nicholasa na ręce i zaczęła śpiewać mu kołysankę, żeby go troszkę uspokoić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:25, 22 Sie 2015    Temat postu:

William został wybrany na zwiad, więc odstawił tylko żonę i synka w bezpieczne miejsce, ucałował ich oboje w czoło i zniknął między drzewami. Chciał jak najszybciej do nich wrócić.

Obok Belli pojawiła się Evelynn z dziećmi i Suniv z Jasperem, ponieważ Alex również ruszył na zwiad.
- jak sobie radzisz ? - spytała Suniv z troską. Nicholas był pierwszym dzieckiem Belli, więc szybko musiała się wdrożyć

- na pewno dobrze sobie radzi..to urodzona mama..- Eve uśmiechnęła się i puściła kuzynce oczko


Valerian spojrzał na żonę rozbawiony
- wiem, że nasza córka ma imię...ale Toto pasuje mi do niej o wiele bardziej..- odparł i pogładził delikatnie Nymerię po główce po czym objął żonę ramieniem - bardzo dobrze sobie radzisz Rose..ze wszystkim...- to powiedziawszy chwycił ją brodę i pocałował delikatnie - spróbuję coś upolować...zaraz się ściemni, a wszyscy powinni coś zjeść...


Draco wziął syna na ręce i zaczął z nim spacerować. Chrystian uspokoił się dopiero gdy Draco stanął na brzegu jeziora.

- stłuczone..- skwitowała Scarlett - to samo zalecenie co Sophie..mocz tą nogę w wodzie i weź od niej maść..Liliano...może chcesz coś na wzmocnienie...zbladłaś...

Sophie uśmiechnęła się do męża z wdzięcznością po czym przy jego asekuracji zamoczyła nogi do pół łydki w wodzie. Towarzyszył temu głośny pisk, ponieważ woda była lodowata.

Przy Louise i bliźniakach przezornie pojawiła się Vivianne z Claudie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:40, 22 Sie 2015    Temat postu:

Bella popatrzyła z troską na odchodzącego męża i uśmiechnęła się do synka. Wydawało jej się, że z dnia na dzień robi się coraz większy.
-Jest dobrze. Nicholas większość drogi przespał, a ja jako wilk nie odczułam tak mocno trudów podróży - uśmiechnęła się do nich. Owszem, wielu rzeczy o wychowywaniu dzieci jeszcze nie wiedziała, ale dzięki pomocy Eve i Suniv radziła sobie doskonale.

Rosalie roześmiała się głośno, a Nymeria zawtórowała jej swoim cudownym, przepełnionym szczerą wesołością śmiechem. jej czarne oczy aż zabłysły na moment. Rosalie uśmiechnęła się do męża, mile połechtana jego komplementem. - Bardzo się cieszę, że się sprawdzam jako żona. Wracaj szybko - poprosiła, całując go jeszcze raz.

Liliana westchnęła cicho. Śledziła wzrokiem każde ze swoich dzieci próbując znaleźć na ich twarzach oznaki zmęczenia, czy bólu. Martwiła się o całą siódemkę. Bez żadnego wyjątku. Sama prawie w nocy nie spała, więc teraz ledwo widziała ze zmęczenia. Przymknęła lekko oczy, opierając się całym ciężarem o konar. - Prawie nie spałam w nocy i teraz odczuwam tego skutki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:52, 22 Sie 2015    Temat postu:

- właśnie widzę...Liliano..musisz więcej odpoczywać...pamiętaj, że urodziłaś dziecko całkiem niedawno...nie forsuj się..- to mówiąc wręczyła jej flakonik z bezbarwnym płynem - wypij i odpocznij...dzieckiem ma się kto zająć..- uspokoiła ją wskazując na Dracona - zajmiemy się wszystkimi Twoimi dziećmi, a Ty zajmij się sobą...


- oo tak dzieci rosną bardzo szybko..szczególnie nasze..- przyznała Suniv i uśmiechnęła się do swojego wnuka, kiedy jej synek spał

W pewnym momencie osoby odpowiedzialne za budowę schronienia, wybrali odpowiednie miejsce na coś w rodzaju prowizorycznego szałasu i rozpoczęli go stawiać. Reszta wolnych osób układała w jedno miejsce bagaże.

Ravena i Claudie pomagały Blair szukać ziół w pobliżu. Vivianne natomiast wzięła pod swoje skrzydła, Louise, Alice, Isabelle, Anthonego i bliźniaczki Kadmusa i Charlotty. Usadowiła się z dziećmi przy jednym ze zwalonych pni i zajęła je opowieścią, a ponieważ miała niesamowicie wybujałą wyobraźnię szło jej to jak z płatka.

Sophie postała jeszcze chwilę w wodzie i wróciła na brzeg, po czym przy pomocy Toma wróciła do obozu by zająć się chłopcami. W głębi duszy dziękowała, że mieli już po 3 lata.

Draco po kilkunastu minutach wrócił do Liliany. Poprosił jeszcze raz swoją matkę o pomoc i wręczył jej śpiącego Chrystiana, wziął żonę na ręce i przeniósł ją do szałasu

- martwię się o Ciebie...- wyszeptał siadając na ziemi i usadził sobie ją na kolanach - śpij jeśli masz ochotę..nie puszczę Cię nawet na moment..- dodał z lekkim uśmiechem

Mniej więcej godzinę później pojawił się Valerian z dorodnym łosiem. Ciągnął go za poroże. Scarlett od razu zabrała się do roboty. Lucjusz pomógł jej ściągnąć skórę i pozbyć się wnętrzności.

- zajmij się małym dobrze ? - Elizabeth poprosiła męża - chciałabym pomóc matce..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:13, 22 Sie 2015    Temat postu:

Liliana zmarszczyła lekko brwi. Nienawidziła być ciężarem dla innych i sam fakt, że ktoś równie zmęczony co ona będzie bawił jej dzieci, kiedy ona będzie odpoczywać, sprawiał jej pewien dyskomfort. - Scarlett, nie mogę ich zwalać na Waszą głowę. Jesteście tak samo zmęczeni jak ja.. - popatrzyła na Dracona, któremu udało się uśpić Christiana, a potem na Anthony'ego i Isabelle, wsłuchanych w opowieści Vivianne i właściwie uspokoiła się. Dzieci były w dobrych rękach i nie sprawiały nikomu problemów.

Z szałasem poradzili sobie bardzo zgrabnie. Dzięki ogromnemu kłębkowi sznurka od Blair mogli mocno pozwiązywać gałęzie, co przekładało się na łatwiejszy sposób zatrzymania ciepła w środku. Szałas był stosunkowo duży. Mógł pomieścić całą rodzinę, chociaż wtedy nie zostawało zbyt wiele przestrzeni. W końcu cała grupa budowniczych opadła zmęczona, ale zadowolona na ziemię.

Blair zabawiała dziewczyny rozmową na temat każdej ze zbieranych roślin. Mimo młodego wieku posiadała ogromną wiedzę na ten temat, bez względu czy chodziło o rośliny magiczne, czy mugolskie. Obiecała, że jak skończy się ich przymusowy survival, to opowie im jeszcze więcej i nauczy kilku ciekawych rzeczy.

-Oczywiście kochanie - obiecał Jeremy, który skończył chwilę wcześniej budowę szałasu z chłopakami. Jako pół mugol, który większość rzeczy wykonuje ręcznie, bardzo im przy tym pomógł. Teraz natomiast zajął się synem, który z przejęciem, wymachując rączkami, opowiadał mu o czymś w swoim, niezrozumiałym jeszcze, języku.

Rosalie dosiadła się do Suniv i reszty, gdzie zajęły się rozmową na temat dzieci. Ich pociechy leżały grzecznie, wsłuchując się w rozmowy kobiet.

Liliana siedziała z półprzymkniętymi oczyma. Nawet nie zanotowała momentu, w którym Draco wziął ją na ręce i przeniósł do szałasu. Oparła głowę o jego tors. - Draco, ale tak nie można.. jestem ich matką, kto jak nie ja ma im zapewnić bezpieczeństwo i opiekę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:26, 22 Sie 2015    Temat postu:

- owszem...jesteś ich matką..ale po za tym jesteśmy rodziną...masz prawo być zmęczona, a do pomocy nikt ich nie zmuszał...dodatkowo jesteś kobietą...po za tym niedawno urodziłaś Chrystiana...kochanie...słabość to nie wstyd..- westchnął Draco rozbawiony zachowaniem żony i ucałował ją w czoło - śpij już..

Wszyscy zaczęli się już zbierać pod szałas, a mięso piekło się na prowizorycznym rożnie nad ogniskiem.

Valerian usiadł obok Rosalie i córki.
- jak widać..jestem w jednym kawałku...długo nie ma zwiadowców...może udało im się znaleźć granicę bariery..


Sophie przytuliła się do Toma i spojrzała na chłopców bawiących się kamieniami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:36, 22 Sie 2015    Temat postu:

Liliana westchnęła ciężko. Draco miał trochę racji, ale i tak nie potrafiła być zupełnie spokojna. Postanowiła jednak, że w tej chwili najlepsze co może zrobić to chwila odpoczynku; kręciło jej się w głowie, a kolano pulsowało bólem. - Może masz troszkę racji - powiedziała szeptem, przymykając znów oczy.

-Mam nadzieję, bo przywykłam już do życia w pałacu, a nie w namiocie - powiedziała Rosalie, krzywiąc się teatralnie. Bardziej martwiła ją rodzina, niż jej własna wygoda.

-Są nie do zdarcia - zauważył Thomas, obejmując żonę ramieniem. Chłopcy, mimo długiej podróży, po zjedzeniu słodkiego posiłku, w najlepsze wrócili do zabawy, jakby wcale nie przeszli tak dalekiej drogi. Thomas podejrzewał jednak, że kiedy tylko się ich położy, to zasną błyskawicznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:49, 22 Sie 2015    Temat postu:

- zobaczymy jak będzie w nocy...- westchnęła kobieta, kładąc głowę na ramieniu męża - ja osobiście jestem wykończona...i Twoja siostra chyba też..- dodała przypatrując się śpiącej Lilianie

Draco przyłożył palec do ust by jej nie budziła po czym okrył żonę kocem.

- i tak się dziwie, że całkiem sprawnie pokonaliśmy taki dystans...myślałem, że zajmie to przynajmniej dwa razy dłużej...- westchnął Valerian - jaka szkoda, że Toto nie sypia...- westchnął przejeżdżając palcem po obojczyku żony. W ostatnim trymestrze ciąży kochali się bardzo rzadko, a przez ostatni miesiąc w ogóle. Vlaeriana taka sytuacja doprowadzała do szewskiej pasji - jak długo jeszcze będziesz dochodziła do siebie ? - spytał mimochodem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:59, 22 Sie 2015    Temat postu:

Przez chwilę Liliana walczyła z sennością, jednak szybko jej wyczerpany organizm postanowił się poddać. Głowa opadła jej na bok, a klatka piersiowa zaczęła poruszać się w rytm spokojnego oddechu.

-To pójdź w jej ślady, ja pozbieram i położę dzieciaki spać - ucałował Sophie w czubek głowy. Kobieta wyglądała na zmęczoną i prawie przelewała mu się przez ręce.

-Podziwiam ich. Dla nas to nie sztuka, ale te maluchy, co taki kawał szły pieszo albo ich matki, które niosły swoje dzieci.. Jesteśmy niesamowitą rodziną - uśmiechnęła się lekko. Już wcześnie przygotowała Nymerii miejsce do spania bądź leżenia w jej przypadku. Nym potrafiła jednak przeleżeć spokojnie znaczną cześć nocy, dopiero kiedy zaczynała się już zupełnie nudzić, okazywała swoje niezadowolenie. Rosalie uśmiechnęła się w charakterystyczny dla siebie sposób. - Mój mężulek się za mną stęsknił? Myślę, że do momentu znalezienia czegoś wygodniejszego niż trawa - wyszeptała mu do ucha, muskając ustami jego płatek. Sama szalenie stęskniła się za ich pieszczotami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie Riddle
Rodzina czystej krwi


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:08, 22 Sie 2015    Temat postu:

- czy podłoże na prawdę ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie ? - spytał wyraźnie zniecierpliwiony - a Ty co się cieszysz ? - spytał Nymerii, która obdarzyła go jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów - musisz wiedzieć moja droga, że na mnie kobiece sztuczki nie działają..- zwrócił się do córki

Suniv parsknęła słysząc sposób w jaki jej brat wypowiada się do dziecka
- zupełnie jakbym słyszała moją matkę, mówiącą 1,5 rocznej Vivianne, żeby siedziała prosto bo nie znajdzie męża..albo, żeby nie siadała na kamiennej podłodze bo to jej nie przystoi....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liliana Malfoy
Nauczyciel


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 16350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:01, 23 Sie 2015    Temat postu:

Rosalie parsknęła śmiechem. Uwielbiała podejście swojego męża do dzieci. Zresztą zauważyła, że Valerian ma coraz mniejszy problem z okazywaniem czułości Nymerii. Samo pogłaskanie po główce, czy złapanie za rączkę było dużym postępem. - Nie słuchaj taty, on uwielbia kobiece sztuczki - oznajmiła dziecku, które patrzyło z ciekawością to na Valeriana, to na nią. - W takim razie, może masz ochotę na krótki spacer kochanie? - spojrzała na niego z lekko uniesioną brwią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Malfoy
Szef Dep. Międzynar. Współp. Czarodz.


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Malfoys' Manor
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:20, 23 Sie 2015    Temat postu:

- a co zrobimy z Totem ? - spytał zupełnie tak jakby "Toto" zostało drugim, oficjalnym imieniem jego pierworodnej

Draco obserwując całą sytuację chciał się zaśmiać, ale jednocześnie nie chciał obudzić żony, więc zdusił śmiech czego efektem było zakrztuszenie się.

Narcyza pokręciła rozbawiona głową i trzymając Chrystiana na rękach oparła się o Lucjusza, który jak gdyby nigdy nic, przeglądał swoją korespondencję
- zostaw to Lu....- westchnęła Narcyza posyłając mężowi czarujący uśmiech. Początkowo Pan Malfoy, chciał zaoponować, ale ostatecznie uległ żonie, odrzucił widowiskowo papiery i usiadł tak by było jej wygodniej

Scorpius tarzał się już ze śmiechu. Nie umknęło to uwadze Lucjusza i pod naciskiem jego spojrzenia i niewerbalnego komunikatu przy pomocy środkowego palca każdy inny w podskokach zebrał by dokumenty, ale Scorpius i Nate roześmiali się jeszcze głośniej
- Lucjusz...- Narcyza spojrzała na męża ostrzegawczo

- no co...palce czasami mi się blokują...wnusiu..pozbieraj dziadziusiowi karteczki...- poprosił Lucjusz i zamrugał oczętami co wywołało śmiech reszty rodziny - plecki mnie bolą...

Scorpius przeczuwał jakiś podstęp, ale jednocześnie podniósł się i powoli zaczął zbierać dokumenty, kiedy znalazł się blisko Lucjusza, mężczyzna korzystając z tego, że siedzi chwycił wnuka za kostkę i pociągnął go do tyłu co skutkowało obaleniem chłopaka i śmiechem najmłodszych - widzisz kochanie...ostatnio mam takie przykurcze...- westchnął Lucjusz demonstracyjnie wykonując pewne ruchy

W końcu Narcyza nie wytrzymała i sama się roześmiała. Chrystian, który dzisiaj był wyjątkowo marudny i zmęczony słysząc hałasy od razu się rozbudził i zademonstrował swój nastrój głośnym płaczem.

- wezmę go ciociu..- zaproponowała Suniv i wyciągnęła ręce po malca. Jasper spał grzecznie w zrobionym na szybko posłaniu. Kiedy wybierał sen, przesypiał bez pobudek całe noce. Kiedy jednak nie spał, Suniv całą noc spędzała z synem. - powinnaś odpocząć...

- no dobrze...ale tylko chwilę..- westchnęła kobieta i przytuliła się do męża, po czym przymknęła oczy

Suniv uśmiechnęła się i wzięła płaczącego malca na ręce po czym cichutko zaczęła mu śpiewać tą samą kołysankę, którą śpiewała kiedyś Anthonemu i Isabelle, kiedy nie mogli się uspokoić na plaży, na jednych z poprzednich wyjazdów. Malec pokwilił jeszcze przez chwilę, a później powieki mu opadły i zasnął ponownie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Kanada / Tajga Północnej Kanady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin