www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- James..ja nie chce żyć w trójkącie..zrozum to..- spojrzała mu w oczy - moje ostatnie małżeństwo i tak było..z resztą nieważne..zrozum..ja chcę mieć kogoś tylko dla siebie..a jeśli nie mogę mieć takiej osoby to nie zależy mi na niczym...a życie rozpustnicy w cale nie jest takie złe..- westchnęła próbując pokrzepić samą siebie - z resztą...chyba zostanę w domu..

Jason Howlett

-Ani mi się waż!!!-odparł z gniewem:- Myslisz, ze to takie łatwe i proste???? To wszystko da sie przejśc.... a ja zawsze byłem Twój... tylko po prostu to odrzuciłaś... a teraz....-westchnał i opuscil głowę:- trzeba było mnie nie leczyć..... jesli wolisz takie życie, i być taka do końca zycia, to ja Cie juz nie znam... tylko zastanawia mnie... dlaczego siedziałas przy mnie w nocy, gdy leżałem te dwa tygodnie nieprzytomny.... skoro wolisz, by to odeszło....

Bellatriks Lestrange

- nie wolę..a nie chce się Tobą dzielić..nie rozumiesz?...albo mam Cię całego albo w ogóle..- stanęła przed nim - mam już dość bycia kochanką..- odpowiedziała łamiącym się głosem - nawet nie wiesz jak to boli..

Jason Howlett

james odparł:- A ja nie zamierzam ci ciagle tłumaczyc, ze to Ty, nie Demeter jestes Miłościa mojego życia, rozumiesz? I tak dosyć sie nacperipałem szukajac Cie, i dowiadując sie tego wszystkiego... i wierz mi, ze chce Ciebie bardziej, niz kogokolwiek innego...

Bellatriks Lestrange

- ja wiem..tylko mi ciężko..- westchnęła

Jason Howlett

-wiem..-odparł:- Chodx tu....-podszedł i przytulił ja:- Damy rade, zobaczysz......

Bellatriks Lestrange

- a twoje dzieci? - spytała wtulając się w niego

Jason Howlett

-jason sobie poradzi... a Bella...... zdaje sie, ze zbiera sie na rozmowe z Toba, ale nie wie, kiedy to nastapi...

Alex Howlett

---------------------------------------------------------------------
Alex wyspał sie i wyszedł sobie do ogrodu rankiem. odgarnął włosy i usiadł sobie na ławce, przyglądajac się niebu. odchylił głowe do tyłu i przymknał oczy rozkoszując sie cisza i spokojem. Własciwie było to dla niego głupie, gdyz lubił, gdy cos sie dzialo, ale takie odmiany maja swój urok.

Suniva Lestrange Howlett

Po chwili coś przed nim śmignęło. Zaraz obok zamajaczyły mu dwie sylwetki. Kobieca i męska. Nie minęła sekunda jak ich nie było. Stała za to przed nim Evelynn - cześć.. - uśmiechnęła się czarująco do ojca - Will usiłuje złapać matkę,,udaje mu się to coraz częściej..- powiedziała z dumą i usiadła na kamiennej ławie

Alex Howlett

-To dobrze...-usmiechnał sie alex, opuszczając głowe i poklepując miejsce obok siebie:- Siadaj córuś..... to cos niesamowitego... taka cisza...

Suniva Lestrange Howlett

- długo to to raczej nie potrwa..Bella dziwnie się zachowuje..mama mówi że to dlatego, że nie ma już tego Voldemorta i babcia nie wie co ma robić ze sobą..martwie się o nią..- spojrzała na ojca - ostatnio zaczyna świrować..urządzła sobie polowanie na kota cioci Narcyzy

Alex Howlett

-A dziwisz sie? tyle lat torturowania, mordow... tyle lat okropieństw, nieustannego ruchu, a teraz cisza.... to jakbys nagle straciła wzrok i słuch. Cisza, której nie zniesiesz... ale sobie poradzi.

Suniva Lestrange Howlett

- mam nadzieję..myślę że ten wyjazd dobrze jej zrobi..- westchnęła - a czy ona i wujek James są ze sobą? - spytała zaciekawiona z głupkowatym uśmiechem.
W tym samym momencie pod ich nogami wylądowała Suniv na plecach a na niej Will. Nie minęła sekunda jak zamienili się miejscami, Will spojrzał zaskoczony na matkę a później na ojca. Próbował się podnieść ale matka trzymała go mocno za ramiona.
Eve wybuchnęła śmiechem
- i czego się cieszysz? - sarknął Will próbując odepchnąć matkę
- wygrałam zakład..- wyszczerzyła się. Suniv wstała z czarującym uśmiechem
- już ja Ci dam zakład..- uśmiechnął się niepozornie i rzucił na siostrę która przewidując jego reakcję przemieniła się w wilka i oboje wpadli w gęstwinę krzewów.
Suniv spojrzała się rozbawiona na Alexa

Alex Howlett

Alex wybuchnął smiechem:- No prosze.... jakie żywe dzieciaki.....-wstał z trudem i spojrzał na Suniv:- jak się czujesz kochanie?-podszedł do niej powoli i ucałował ją.:- Wiesz, że nie lubie budzić sie sam...-szepnał jej do ucha:- To moze teraz zmiana... ja i Evelynn.... zobaczymy, jak sobie radzisz.....