www.starozytnyhogwart.fora.pl

Alex Howlett

Po chwili valerian ujrzał podlatujace w góre cygaro i jamesa, który znalazł sie przy bellatriks. Krzyknał cos do niej po czym złapał ja wpół. Ruszył w strone domu i dotarł do werandy otwierajac drzwi i ignorując to, ze drapała go do krwi po plecach.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks przeklinała go po francusku i wyrywała się wściekła

Suniv utkwiła wzrok w szamoczącej się matce zmartwiona.

Alex Howlett

James westchnał:- No dobra, dosyc zabawy....-warknał:- Przepraszam, na momencik...-usmiechnął sie i wszedł z bellatriks po schodach. Po chwili trzasnely drzwi i dotarły ich odgłosy szamotaniny i puszczanej wody, potem parskanie. na chwile nastapila cisza, a potem znowu odgłos puszczanej wod i parskanie, najprawdopodobnie Bellatriks. Po trzech takich rundach, wyszedł james, z mokra koszula prowadząc bellatriks, która miała cała mokra głowe.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks wściekła odepchnęła go tak że spadł po schodach i wymierzyła w niego różdżkę - Ty...Ty...- w miarę upływu czasu różdżka co raz mocniej drgała jej w ręce - Ty niewdzięczny..dwulicowy..
- mamo wystarczy..
- nie wtrącaj się ! - sykneła Bellatriks - z resztą wynocha...wszyscy! -wrzasnęła schodząc po schodach. Nagle zakręciło się jej w głowie, opuściła różdżkę, upadła i sturlała się po schodach na sam dół

- boże..- Scarlett stojąc w drzwiach zamarła i sprawdziła czy Bellatriks nie skręciła sobie karku

Suniv wyglądała jkby ktoś zdzielił ją w twarz i spojrzała na Demeter oraz Valeriana, Charloette i Victora - przepraszam was ale chyba lepiej będzie jak nie bedziecie tego wszytskiego oglądać..

Alex Howlett

Demeter westchneła:- Ide sie przejśc...-usmiechneła sie nikło i wyszła.
Valerian westchnał, wział charlotte na ręce i wszli za nia.
victor spoglądał na to z zaskoczeniem. Słyszac słowa Suniv praktycznie byl juz w drzwiach.
James ocknał sie i spojrzał na schody, a widzac Bellatriks ruszył do niej szybkim krokiem. Uklakł przy niej i podniósł ja ostroznie, badajac:- bella..-szepnał, sprawdzajac jej puls i funkcje zyciowe.

Bellatriks Lestrange

- żyje..- westchnęła Scarlett, otworzyła jej oczy i zaświeciła różdżkę - reaguje na światło..porusza rękoma..- wskazała na jej kończyny - i nogami więc kręgosłup cały..

Bellatriks uniosła się na rękach i próbowała wstać. Syknęła łapiąc się za żebra i brzuch.

Alex Howlett

James westchnał i ostroznie ja podnióslł. Wział ja na ręce i położył na kanapie. Bez słowa ruszył do scarlett i spytał:- Przyda nam sie eliksir wzmacniający...-po czym usiadł w fotelu obok Bellatriks.

Bellatriks Lestrange

- Scarlett..nie mów nic Narcyzie..- wyszeptała Bellatriks wzrokiem odprowadzając ją do drzwi,

Scarlett poprosiła Jasona by został i pobiegła szybko do ich domku.

Bellatriks rozglądała się po pokoju i co jakiś czas przymykała oczy by uspokoić wirujące obrazy przed jej oczami. Spojrzała na schody i zobaczyła swoją różdżkę która była przełamana na pół.
Uśmiechnęła się pod nosem i wyciągnęła rękę w jej kierunku. Skupiła wzrok na różdżce. Po chwili przedmiot drgnął i poszybował w stronę Bellatriks
- Jason..- westchnęła kobieta po chwili - mam dla Ciebie specjalne...zamówienie..- dodała opuszczając różdżkę na stolik

Alex Howlett

James tymczasem nie odezwał sie ani słowem. Jason podszedł i wział rózdzke delikatnie w dłonie:- Hmm...trzeba bedzie nad tym popracowac, ale w porzadku... zrobię co w mojej mocy...mogę ja nawet ulepszyc, ale pod warunkiem, ze nie będziesz wywijac mi Niewybaczalnymi w rodzinę...

Bellatriks Lestrange

- nie chce ulepszonej...chcę nową..- wyszeptała i przymknęła oczy

Alex Howlett

-Dobrze....zabiorę ja do warsztatu.... zawiera pamięc twoich zaklęc...-stwierdził:- zeby dopasowac do ciebie...-usmiechnął się Jason i usiadł w fotelu. James spoglądał przez okno nic nie mówiąc.

Bellatriks Lestrange

- tylko jej nie wyrzucaj..- spojrzała na niego i podniosła się do pozycji siedzącej

- nie!..nie podnoś się..- Scarlett wbiegła do domku i praktycznie potknęła się o próg pokoju - masz połamane żebra, któreś może przebić Ci płuco. -popchnęła ją delikatnie by się położyła i usiadła przy stoliku, po czym zaczęła mieszać eliksiry

- tylko żeby nie wybuchło..- mruknęła

Scarlett kąciki ust zadrgały - nie rozpraszaj mnie..
- dobrze dobrze.- westchnęła

- wypij..- Scarlett wręczyła jej szklankę - ciociu..
- hmm?
- muszę Cię rozebrać..
- daj mi jeszcze chwilę..dobrze mi się leży..
- to nie są żarty..- westchnęła podciągając jej górną cześć satynowej piżamy składającej się z krótkich spodenek i koszulki. - o cholera..- mruknęła widząc zaczerwienienia i pojawiające sie siniaki. Scarlett spojrzała na Jamesa z nie za ciekawą miną

Alex Howlett

james spojrzał na nia i jakby sie ocknał:- Nie bedzie żadnych trwałych uszkodzen?-spytał rzeczowym tonem:- Nic jej nie bedzie, prawda?

Jason owinał różdzke w kawałek materiału i znalazł małe pudełko, do którego ja schował.

Widząc oburzona minę Scarlett James westchnał:- Ok, nic jej nie bedzie? Możesz to...wyleczyć?-spytał z odrobiną troski w głosie.

Bellatriks Lestrange

Scarlett spojrzała na ciotkę która była już pod mocą eliksiru nasennego
- ją zapewne tak..ale jeśli jest w ciąży..to nie wiem co z dzieckiem..żeby tego się dowiedzieć..musiałaby znaleźć się w Mungu albo Andromeda musiałaby się tutaj zjawić..- westchnęła i zaczęła badać jej żebra dłońmi a tam gdzie czuła złamane skierowała na nie różdżkę i mruczała odpowiednie zaklęcia, wcześniej ustawiając żebra w odpowiedniej pozycji. Posmarowała jej wszystkie zasinienia i rany maścią i chwyciła szeroki, elastyczny bandaż, po czym owinęła żebra Bellatriks ciasno i spuściła koszulkę z powrotem.

Alex Howlett

james westchnał i odwrócił głowe:- To dobrze... jutro wezwiemy Andromede....-stwierdził po chwili.

jason spojrzał na scarlett z wdzięcznoscia:- Moja uzdrowicielka...-ujsmiechnał się.