www.starozytnyhogwart.fora.pl

Alex Howlett

Alex sięgał po butelke z winem i poprawił sie, siadajac i obejmując zonę:- lepiej? Nie widziałem ich w sumie resztę nocy... Chyba znacyz to, że lepiej.....-uśmiechnał się:- A ja... moja własna Żona, Dyrektor.... i nie ma czasu.... Musze sobie wynajac którs Twoje konsultacje....-poruszył brwiami.

Suniva Lestrange Howlett

- na wizyty trzeba umawiać się z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, mój drogi..- odparła rozbawiona - przecież wiesz, że znajdę zawsze dla Ciebie czas..

Alex Howlett

Alex zrobił duże oczy i przyssał sie do butelki:- Mam nadzieję......-ucałował zonę w policzek i w szyję:- W zyciu nie myslałem, ze będa takie spokojne Swięta..... A nawet jak nie znajdziesz czasu.... Cóz, pamietasz, że ostatnio znaleźlismy czas w pustej klasie....-spojrzał na Nią wymownie.

Suniva Lestrange Howlett

- no właśnie..a w zamku jest bardzo dużo pustych klas Alex..- odparła i upiła nieco zawartości butelki - widziałeś naszą wnuczkę?..będzie mieszanką Gabriela i Eve..Velcan to wulkan energi..udały nam się wnuki...tylko William i Bella mnie niepokoją...

Alex Howlett

-czemu William i bella Cię niepokoja?-spytał Alex:- Wiedziałas, ze cos sie święci, prawda? od czasu tego ataku salamander lata temu, gdy pierwsze, co zrobił, to złapał Ja i usadowił sie z Nią na suficie...-wymierzył w Nia palec ze zmruzonymi oczyma:- Ja mysle, ze im wystarczy pierwszy raz, i Bella skończy w ciaży...... -westchnał:- dzieci tez Nam sie udały.....-spojrzał na Nia:- Chociaz nie mamy łatwych charakterów....-pogładził Suniv po policzku z uśmiechem. W takich chwilach zbierało go na lekkie rozczulenie, ale wolał podziwiać osobę,l z którą spędzał życie.

Suniva Lestrange Howlett

- tylko niepokoję się o Williama, dobrze wiesz jak na początku to wyglądało..tak samo jak z moim bratem..wampirzyc na pęczki..ale pod wpływem Belli bardzo się zmienił..chciałabym by Valeriana też to spotkało..w gruncie rzeczy to dobry...człowiek..- dodała po chwili - no dzieci wyszły nam cudne..- zgodziła się

Alex Howlett

Alex westchnAŁ:- Valerian jest bardziej ludzki, niz pokazuje na codzień.....-upił pare łyków:- Kochanie.... Poza tym, z taka siostra jak tou nie byc dobry czlowiekiem?-pucił do niej oczko:- Wampirzyc na pęczki, ta? Dobze, ze wampirzyce nie mają takich zwyczajów....-odetchnał z ulgą.

Suniva Lestrange Howlett

- oczywiście, że mają..- westchnęła zadowolona - ale nie wdawajmy się w szczegóły..to zbyt skomplikowane - odparła zaraz i przytuliła się

Alex Howlett

-Słucham?-Alex otworzył szeroko oczy:- Noooo pieknie......-westchnął ciężko:- Ale Ty tak nie robisz, bo jestes dobrą kobieta i zoną, prawda?-zapytał chichocząc. Przytulił onę do siebie mocno:- Poczekaj... jak tylko trafimy do sypialni..... przebiję każdego....-mruknał jej do ucha.

Suniva Lestrange Howlett

- jakoś tak..nie mam ochoty Alex..- odparła odwracając głowę - nie mam na to siły..- westchnęła. Ostatnio faktycznie była słabsza. Miała nieustanne wrażenie, że coś się szykuje.

Alex Howlett

Alex objał Ja od tyłu i szepnał:- Co sie dzieje? Jestes troche.... nie wiem, zmartwiona. Wszystko w porzadku?-zimno zaczynało brac górę nad alkoholem, tote szybko uniósł butelkę do ust.

Suniva Lestrange Howlett

Suniv jednak chwyciła go za dłoń
- nie pij już..- poprosiła przypatrując mu się uważnie - po prostu przeczuwam coś..nie wiem..poza tym..czeka nas wszystkich jeszcze spotkanie z Armandem..boje się jego decyzji..- przyznała w końcu - Valerian manuje nad sytuacją, a ja...- spojrzała na swoje dłonie - jestem kłębkiem nerwów..

Alex Howlett

Alex odlozyl butelke i przytulil zone do siebie:- Klebkiem nerwow? Kochanie..... Zawsze radzilas sobie jako Krolowa i Dyrektorka. Czemu teraz mialabys sie denerwowac? Z powodu zlego przeczucia? To nie znaczy, ze swiat zawali sie Nam nagle na glowe....- odwrocil twarz ukochanej do siebie, by widziec jej oczy:- Jesli cos sie dzieje, pamietaj, ze jestem tuz obok. Nawet jesli to sprawy wampirow..... Armand moze bedzie laskawy. Ile razy radzilismy sobie w gorszych sytuacjach? Lowcy? Salamandry? Czarny Pan? -wymienil.:- Nie stracisz glowy teraz chyba, hmm?- usmiechnal sie:- zawsze mozesz na mnie liczyc. I na brata, Anne, Victora.... Na wszystkich.

Suniva Lestrange Howlett

- wracajmy do komnaty dobrze ? - spojrzała na niego po czym nie czekając na odpowiedź podniosła się z ławy i uśmiechnęła się do wchodzącego Howarda

Alex Howlett

Alex stanał i otrzepał się:- tato...-usmiechnął się zawadiacko.
Howard podszedł i zabrał mu butelke:- ja się tym zaopiekuje, dobrze?-spojrzał na parę:- wracajcie, bo zaczyna nam gasnąc zabawa bez Was..... A ja chciałem sie przewietrzyć...-mruknał, łapiąc sie za plecy:- Kosci już nie te same...

-My właśnie....-zaczał Alex, ale Howard mu przerwał:- Zajmij się zoną....-rzucił z uśmiechem, odstawiajac butelkę tuz obok siebie:- Suniv.... Wyglądasz jakos nieswojo...-przyjrzał się kobiecie.