www.starozytnyhogwart.fora.pl

Alex Howlett

-Nie byliście razem??-spojrzał na nia:- niepewnośc, czy suniv nie jest jego córka wzieła sie z powietrza?-spojrzał na nia:- Nie wierzę... wraca sobie po tylu latach a Ty go witasz do swojego zycia jakby nigdy nic... wiesz... riddle, valerian, gabriel..... lubiłas ludzi, którzy byli potezni i silni... skoro z nich wszystkich wypadam najsłabiej, a Ty wybrałas bycie ze mna....-wstał:- Chciałbym miec pewnośc, ze nie było nikogo więcej.... poza tymi, których znam... już....-spojrzał na nią:- Nie oczekuje pokuty.... ale nie znaczy, zę chce, by szwendali sie po naszym zyciu, gdy wszystko zaczynało sie układać....

Bellatriks Lestrange

- ale Valerianowi wybaczyłeś to dlaczego Gabrielowi nie możesz?..jesteś niesprawiedliwy - rzuciła i wyszła z salonu kierując się w bliżej nieokreślonym kierunku

Alex Howlett

-Bo valerian to było raz.. i on mi pomagał... gabriela nie znosze, bo wiem, zę interesował was wszystkie!!!-krzyknał:- Jasne... zawsze wypadam najsłabiej z nich wszystkich...-rzucił szklanka przez pokój, a ta roztrzaskała sie na ścianie. James podszedł i zaczał zbierać odłamki.

Bellatriks Lestrange

- James..- na schodach stała Narcyza - słyszałam waszą kłótnię..- podeszła do niego - albo winisz wszystkich albo żadnego..nie ma że Valerian pomagał..w tym wypadku nie ma kompromisów..- pomogła mu sprzątać - James..weź się w garść..- dotknęła jego ramienia

Alex Howlett

James westchnał:- Ja....-usiadł na ziemi:- Jestem z nich wszystkich najsłabszy.... kazdy facet z którym była cos znaczył.... ja... Suniv mogła byc córka Gabriela...-westchnął:- Nic przy nich nie znaczę.... kazdy z nich mógłby mnie przebić w kazdym względzie....

Bellatriks Lestrange

- chodź..pogadamy..- chwyciła go za rękę i pomogła wstać po czym oboje usiedli na jednej z kanap - mówisz że Suniv mogła być córką Gabriela..a Valerian mógł być twoim synem..kto Cię przerasta..? i w jaki sposób..?

Alex Howlett

-Oni..-odparł:- gabriel...riddle...rudolph....valerian... i Merlin wie, kto jeszcze.... wszyscy silni, pełni potencjału i sily... wszyscy przywódcy.... potezni, z posłuchem... ja nie jestem lepszy od żadnego z nich... czuje sie jak król regent... zajmuje tron obok bellatriks do czasu, az pojawi sie ktos potezniejszy.... im wiecej poznaje jej przeszłosci, tym słabszy sie wydaje.... nie mam za duzo jej do zaoferowania...

Bellatriks Lestrange

- James..co Ci strzeliło do głowy? - Narcyza spojrzała na niego zaskoczona - Rudolph też nie był żadnym przywódcą..miał tylko pieniądze..ale to nie też o to chodzi..dla Belli kochankowie byli jak trofea..na mężów wybiera sobie normalnych ludzi..po za tym Ty masz jej bardzo dużo do zaoferowania..uczucia których nie zna..

Alex Howlett

-Ciekawe, czy kiedykolwiek wszystkich jej nauczę...-odparł james:- Jesli chce byc ze mna, musi zrezygnowac z trofeów... nie chodzi o to, ze ma zerwac kontakt z gabrielem... ale zero zdrad, zabaw facetami....-westchnał.:- zresztą....przyjeżdza tutaj jakby nigdy nic... a wszystkie świrujecie wokół niego... Alex po jego spacerze z suniv chciał mu z zebów zrobic szachownicę....

Bellatriks Lestrange

- jest bardzo szarmancki..po za tym..nie latamy za nim..- skrzyżowała ręce

Alex Howlett

-Akurat...-westchnał james:- Zresztą.... nie zamierzam rywalizowac z nim, i tak....jedyne, co moge zaoferowac to opieke i uczucia.... nie jestem na tyle silny, by nad nia zapanowac.. a ona moze tego potrzebuje...-wstał i wział szklanke, po czym nalał sobie drinka i wypił jednym haustem. Po chwili opadł na kanapę:- Moge sie starac ile chce, ale nie wiem, czy spełnie jej oczekiwania...

Bellatriks Lestrange

- James..zaraz Cię ..- wykonała gest jakby chciała go trzepnąć po głowie. Upuściła jednak rękę i usiadła obok niego - jesteście kretynami..wszyscy faceci - skwitowała - a co powiesz na to że twoja córka pod okiem Bellatriks podrywa Williama? - spojrzała na niego rozbawiona

Alex Howlett

-Nic, o czym bym nie wiedział...-odparł james. Po chwili spojrzał na nią:- skoro taki ze mnie kretyn, to może to wytłumacz?

Bellatriks Lestrange

- ale co??..wiesz..z Tobą to jak z Lucjuszem..- pokręciła głową z politowaniem - chociaż nie..Ty jesteś beznadziejnym przypadkiem..on już zaczyna odpuszczać i słusznie bo to są sprawy już wyjaśnione i takie które trzeba zamknąć..a nie ciągle o nich rozprawiać..to wszystko psuje..- spojrzała na niego - po prostu pogadaj i z Bellą i z Gabrielem..tak jak zrobił Lucjusz..dacie radę..- dodała - to co..idziemy zobaczyć dzieci? - spytała po chwili z uśmiechem - nie nacieszyłeś się zbytnio wnukami

Alex Howlett

-czemu nie..-odparł z uśmiechem:- Z Bella pogadam na spokojnie... i dobrze, z gabrielem tez.. ale jednego uderzenia mi nie zabronicie... nalezy mu sie...-westchnął wstając.