Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl
Szkoła magii i czarodziejstwa w Hogwarcie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ogród
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Wenecja / XVIII wieczny pałac
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Howard Howlett Jr.



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:23, 02 Maj 2015    Temat postu:

-Doceniasz alkohol własnie w takich rodzinakch, o ile... nie zrobisz z tego nawyku-powiedział przyglądając się jak trzyma pustą szklankę:- I ja nie będe zwolennikiem spijania młodych.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivianne Howlett
Slytherin


Dołączył: 01 Sie 2013
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Francja/Anglia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:07, 07 Maj 2015    Temat postu:

Vivianne chciała już mu coś odpowiedzieć, ale zauważyła swoją matkę, która opierała się o jedno ze drzew i wpatrywała się w nich. Z jej twarzy nie dało się odczytać żadnych emocji, ale błysk w oku zdradzał wyraźne zaciekawienie.

- coś nie tak ? - spytała Vivianne matki opierając się o balustradę

- mimo degeneracji rodziny, co tak często podkreślasz wolałabym, byś nie spożywała napojów wyskokowych..- odparła Bellatriks idąc w jej stronę powolnym krokiem po czym zatrzymała się pod altaną tak by móc wpatrywać się w twarz córki - kiedy jesteś sam na sam z mężczyzną..- dodała z wymownym uśmiechem, co oczywiście spowodowało znaczny rumieniec na policzkach Vivianne

- mamo....- bąknęła dziewczyna zażenowana tą sytuacją - ale cieszę się, że wykazujesz matczyną troskę..- westchnęła szybko odzyskując mowę

- zawszę okazuję...

- tak ?...czasami nie widać..wiesz..nie żebym narzekała, ale zawsze na wiele nam pozwalałaś...

- wolałabyś bym zamykała Cię w domu ? - spytała Bellatriks unosząc brew - początkowo miałam taki zamiar..ale szkoda ukrywać Cię przed światem..- odparła uśmiechając się przelotnie

- wolałabym byś zamknęła kogoś innego w lochach...- odparła Vivianne krzyżując ramiona - nawet obecny tutaj Pan..wskazała na Laxusa..

- Pan?...- Bellatriks spojrzała na Wendigo rozbawiona - muszę przekazać do Jamesowi, że jeszcze nie przeszliście na wyższy level..to go uspokoi..- odparła kobieta wchodząc w końcu do altany po czym rozsiadła się na jednej z ławek

- mamo...nie zmieniaj tematu!..dobrze wiesz, że on mnie doprowadza do szału..

- skarbie..nie ma Cię przez 9 miesięcy w domu...a już zdążył się zdenerwować..

- ostatnio zabronił mi wejść do biblioteki..nie mówiąc już o lochach i o tych wszystkich...rzeczach..które o Tobie gada...- i tutaj dotarła do meritum problemu bo to właśnie ostatnia wymieniona przez nią sprawa, najbardziej ją denerwowała

- w lochach nie ma nic co mogło by Cię interesować...mężczyźni mówią wiele rzeczy Vivianne..- odparła Lestrage krzyżując ramiona - co takiego mówił ?..

- coś o czym wolałabym nie słyszeć, a już na pewno nie z jego podłych ust...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Howard Howlett Jr.



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:57, 08 Maj 2015    Temat postu:

Laxus spojrzal na Vivianne z rownym rozbawieniem:- Wydawalo mi sie ze przeszlismy na Ty podczas Halloween...

W tym momencie przebiosl wzrok za Bellatriks:- To znaczy....
- To znaczy ze wolalbym bys tqk swobodnie nie spoufalal sie z mloda czarownica zwłaszcza jesli to moja corka...- powiedzial James wchodzac do ogrodu. Oczy plonely mu fioletowym blaskiem. Laxus wstal i zaczal:- James, hamuj sie....
- Wiec, Kohanie.... co mowil o Twojej mamie wujek Rebastian? Bo az jestem ciekawy- rzucil szzerzac sie i idac w ich strone:- Oswiec nas prosze.
- James, nie zrobil jej krzywdy ani nic wiec moze troche za bardzo sie unosisz.....
Howlett dalej sie usmiechal i zblizyl sie do nich:- Moze utne sobie z nim pogawedke... To zbliza ludzi.
- W Twoim przypadku zblizy Rebastiana do grobu, wiec moze lepiej byc cos lyknal zanim...... wiesz, skofrontujesz sie z Lestrange'em.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivianne Howlett
Slytherin


Dołączył: 01 Sie 2013
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Francja/Anglia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:07, 10 Maj 2015    Temat postu:

- wystarczy..! - przerwała im Bellatriks odciągając Jamesa od altany po czym spojrzała na Laxusa ostrzegawczo - Vivianne..- wyciągnęła rękę do córki

- nie...dopóki nie usuniesz go z naszego domu nie będę z Tobą rozmawiać...- warknęła Vivianne krzyżując ramiona. Po krótkiej chwili ciszy spojrzała znowu na matkę - co on takiego na Ciebie ma, że go nie zabijesz...chociaż mogłabyś..- spytała - z nim też spałaś ? - wypaliła nie odwracając wzroku

Bellatriks wyprostowała się i spojrzała na córkę zdumiona, chociaż na jej twarzy pojawiła się niezidentyfikowana mina. W końcu kobieta uśmiechnęła się z niedowierzaniem, odwróciła na pięcie i ruszyła w stronę pałacu.

Vivianne odetchnęła i przełknęła ślinę. Pierwszy raz wytrzymała spojrzenie matki, co więcej pierwszy raz pozwoliła sobie na powiedzenie czegoś takiego. Usiadła na jednej z ławek i spojrzała na Jamesa
- wydziedziczy mnie ? - spytała załamana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Howard Howlett Jr.



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:14, 17 Maj 2015    Temat postu:

James otworzył usta a fiolet z jego oczu zniknął:- Vivianne, nie mów takich rzeczy. Mama Cię kocha bardzo mocno. Jesli jest jak jest, to oznacza, że to o wiele bardziej skomplikowana sprawa. Spróbuj zrozumieć jej położenie....-ucałował córkę w czoło.:- Rebastiana rozszarpałbym gołymi rękoma już dawno temu. Głupi, pompatyczny, zapatrzony w swoje średiowieczne poglądy stary.....

Laxus położył dłoń na ramieniu Jamesa:- Może idź pogadac ze swoją ukochaną, co? James, musisz umieć kontrolować emocje. Pamiętasz co CI mówiłem....
Po czym objał Vivianne ramieniem:- Każdy się buntuje, tylko trochę zraniłaś mamę. Wiem, że Tobie to nie przeszkadza,ale to wola Bellatriks. Jeśli natomiast spróbuje ruszyć wos z Twojej głowy, to się zjawię...-powiedział Wendigo z uśmiechem.

James nagle głośno zachrzakał, a Laxus obrócił głowę szczerząc zeby:- Cukierka od kaszlu, James?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivianne Howlett
Slytherin


Dołączył: 01 Sie 2013
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Francja/Anglia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:08, 17 Maj 2015    Temat postu:

W pewnym momencie dało się słyszeć dźwięk aportacji. Vivianne od razu podniosła wzrok w tamtym kierunku. Nikt się jednak nie pokazał.

- yyy...halo ?! - krzyknęła mało elokwentnie w stronę jednej z alejek.

Dopiero po dłuższej chwili wychyliła się dziewczynka. Ta sama, którą Bellatriks, Tom i Alister znaleźli w mugolskiej dzielnicy. Bellatriks ukrywała ją przed resztą rodziny, w innym przypadku wiedzieli by, że znów wychodzi gdzieś nocami. Skorzystała ze świstoklika. Bellatriks powiedziała, że jeśli będzie się coś działo ma natychmiast opuścić dom, więc tak uczyniła.
Kiedy zobaczyła Jamesa i Laxusa znów się schowała.

Vivianne spojrzała oniemiała na ojca, a później na ich towarzysza
- czyje to dziecko ?...- nie czekając na odpowiedź wyszła do altany i skierowała się w tamtym kierunku - hej..mała..zgubiłaś się ? - spytała nieco naiwnie, ale wypity alkohol mieszał jej już w głowie.

Dziewczynka pokazała się, ale nic nie odpowiedziała. Nic nie mówiła od kąt śmierciożercy wymordowali jej bliskich.
- przewróciłaś się ? - spytała patrząc na jej zdarty łokieć

Mała kiwnęła głową, nie wiedziała gdzie znajdzie tą tajemniczą kobietę, która zabrała ją z kamienicy, a tych ludzi nie znała.

- chodź...może usiądziesz z nami ? - nie czekając na odpowiedź, chwyciła dziewczynkę za ramię i wprowadziła do altany po czym usadziła ją na jednej z ławek - jesteś stąd ?

Przybyła pokręciła głową i wbiła wzrok w medalion Vivianne, który przypadkowo się otworzył. Tam zobaczyła zdjęcie Bellatriks. Dziewczynka od razu chciała go chwycić by pokazać, ale Vivianne cofnęła się odruchowo
- czego ona chce ? - spytała wpatrując się w mężczyzn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Howard Howlett Jr.



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:02, 18 Maj 2015    Temat postu:

James podszedł powolym krokiem do dziewczynki. Przechylił głowę, chcąc jej się przyjrzeć.

Laxus stał odwrócony bokiem. Oczy miał już fioletowe, jednak trzymał spojrzenie z daleka od dziewczynki:- Medalion. To był dla niej sygnał. Chyba szuka Bellatriks..... mogę się mylić, ale jest przestraszona, nerwowa i..... chyba szuka pomocy. Coś się stało.
Emocje dziewczynki były tak transparentne, że aż krzyczały do niego. Laxus czuł każdą odrobinę strachu i zaskoczenia. Była poruszona, a zareagowała na zdjęcie Bellatriks. Jego oczy wróciły do normy, gdy skierował swoją twarz do Vivianne:- Spróbuj się z Nią porozumieć. Albo ja spróbuję.

James odwrócił głowę w kierunku posiadłości.:- Bellatriks może tu być, ale na wszelki wypadek...
Skierował różdżkę do swojego czoła, powtarzając trzy razy w myślach:"Bella! Jest tu dziewczynka, mała, przestraszona. Aportowała się i wygląda na to, że szuka Ciebie. Wiesz coś o tym?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivianne Howlett
Slytherin


Dołączył: 01 Sie 2013
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Francja/Anglia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:30, 18 Maj 2015    Temat postu:

W pewnym momencie dało się słyszeć kolejne dźwięki aportacji. Mniej więcej z tego samego miejsca wyszła grupa postaci w czarnych długich szatach. Po chwili pokazał się Rebastian, który widząc całe zbiegowisko zatrzymał towarzyszy. Zrobił kilka kroków w stronę altany i wychylił się nieco by zlokalizować dziewczynkę. Kiedy to uczynił uśmiechnął się pod nosem.

Vivianne zmrużyła oczy po czym długo nie myśląc ruszyła w jego stronę
- co Ty tu robisz ? - spytała napastliwie, schodząc po schodach. Nie zważała na materiał swojej sukni, który zaczepił się i unieruchomił ją na moment

Mężczyzna zaśmiał się mimowolnie po czym przechylił głowę
- jeśli się nie mylę to ślub mojego bratanka..chciałbym mu złożyć najszczersze gratulacje...

- czyżby ? - kontynuowała dziewczyna szarpiąc się z materiałem

- pozwól złotko, że pomogę ..- westchnął znudzony, po czym machnął różdżką w jej kierunku. Kawałek materiału, a właściwie duża jego część została odcięta przez srebrny płomień przy okazji odsłaniając spory fragment jej nogi - cóż...gdybyśmy byli sami zrobiłbym to w inny sposób..

Vivianne została wybita z rytmu i nieco zawstydzona burknęła coś pod nosem.

- macie jeszcze coś....co należy do mnie...- to mówiąc przeniósł wzrok na Jamesa, który w tym momencie znajdował się najbliżej dziewczynki - bardzo chciałbym ją odzyskać...

Postaci, które zostały przyprowadzone przez Rebastiana zaczęły poruszać się niespokojnie i spacerować w pobliżu altany, zarazem okrążając ją.

Zupełnie nieświadomi całego zajścia z jednej z alejek wyszła Andromeda z Syriuszem. Zostali zaproszeni na uroczystość przez Bellatriks. Puszczając w niepamięć dawne czasy postanowili je przyjąć. Black zatrzymał kobietę widząc co się dzieje.

- Black...a śmiałem zwątpić w to czy jeszcze żyjesz...- westchnął ironicznie przypatrując się mężczyźnie

- znów bawisz się w śmierciożercę Rebastianie ? - spytał mężczyzna ze stoickim spokojem. Wciąż miał w sobie wiele brawury, choć życie pewnych spraw go nauczyło.

- tym razem to o wiele bardziej skomplikowana sprawa...na tyle skomplikowana by Twój zapchlony łeb nie mógł tego pojąć...Pani Tonks widzę nie cieszy się na mój widok...a szkoda...ostatnio spędziliśmy miłe chwile nieprawdaż Andromedo ?

- dla kogo miłe dla tego miłe...- odparła cierpko kobieta stając obok Vivianne i uśmiechnęła się do niej mimowolnie, po czym przeniosła wzrok na dziewczynkę, która teraz odsunęła się w najdalszy kąt altany - nie macie może ochoty zmienić towarzystwa..? - zwróciła się do obu po czym sama skierowała się w drogę powrotną do pałacu.

Nagle drogę Andromedzie, Vivianne i dziewczynce, którą ta zabrała ze sobą zastąpiło drogę dwóch śmierciożerców

Kobieta spojrzała na nich z niedowierzaniem po czym odwróciła się w stronę Rebastiana
- znów szukasz kłopotów ?

- na prawdę muszę odpowiadać ? - rzucił Rebastian - oddajcie dziecko i zniknę z waszej potańcówki...

Jeden ze śmierciożerców wyszedł przed szereg i posłał czerwony promień w stronę kobiety, ale osłoniła ją tarcza Vivianne

Rebastian spojrzał na mężczyne ostrzegawczo
- czy kazałem robić cokolwiek...
- nie Panie...
- zatem..dlaczego...

- może dlatego, że jesteś dla nich niewystarczającym autorytetem i gdy tylko zbierzesz ich więcej sami wystawią Cię jako mięso armatnie...- wtrącił Syriusz stając przed Vivianne - jeszcze się łudzisz Lestrange, że stworzysz nowy, lepszy świat..ilu ich było przed Tobą co?...

- nie...ten świat mi się podoba...wystarczy go tylko nieco zmodyfikować...w czym taka banda kretynów jak wy mi przeszkadza...Black..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Howard Howlett Jr.



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 6:08, 19 Maj 2015    Temat postu:

Laxus stanal blizej kobiet, a dzielilo go dwoch Smierciozercow:- Och prosze.... dajcie mi pretekst....- wyszeptal patrzac w strone Vivianne.

James wyszczerzyl zeby a Jego oczy skrzyly fioletowym blaskiem:- Ten swiat trzeba zmodyfikowac? Masz racje.... zacznijmy od zakonczenia starszej meskiej linii Lestrange. Bylby to dobry poczatek, nieprawdaz?- pistawil krok w kiwrunku grupy i Rebastiana.

Laxus obwjrzal sie na Jamesa:- James... uspokoj sie.....
Howlett nie sluchal go jednak wyciagajac rozdzke:- Do tej pory przynosiles niesmak ale gonisz za mala dziewczynka a to juz godne pożałowania. Albo zdziadziales na starosc, ze straciles ostroznosc albo moze po prostu brat byl zawsze lepszy od Ciebie.... nie ma znaczenia. Bo w tym momencie..... nie masz zbyt duzej ochrony.

Po chwili aportowal sie Alex, celujac rozdzka w Rebastiana:- Wynocha stad.....- rzucil. Nie byl w humorze do zartow tego wieczoru. :- Laxus, czy....

W tym momencie jeden ze smierciozercow machnal rozdzka w strone Vivianne i malej dziewczynki. Bryzgnela krew i za chwile slanial sie na nogach z dziura w klatce piersiowej. Laxus mial reke po przegub we krwi, ktora lekko otrzepal. Poten obrocil sie do drugiego Smierciozercy:- O jeziu....- powiedzial udawanym glosem a potem przechylil glowe:- Jak to sie moglo stac?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivianne Howlett
Slytherin


Dołączył: 01 Sie 2013
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Francja/Anglia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:57, 19 Maj 2015    Temat postu:

- dosyć!..- krzyknęła Suniv stając przed Laxusem - wystarczy...- rzuciła wpatrując się w zgromadzonych - Vivianne..- wyciągnęła rękę do siostry obalonej zaklęciem - wszystko w porządku ?..- spytała łagodniej przytrzymując ją by nie upadła

Rebastian wyglądał na wyjątkowo zniecierpliwionego. Brakowało jeszcze tego by znalazła się tutaj cała rodzina. Niechętnie przeniósł wzrok na Jamesa
- zadziwiające pochlebstwo w stronę człowieka, który dupczył Twoją żonę...jak myślisz wolała spędzać noce z nim czy z Tobą ? a może lubiłeś żyć w trójkącie ?..jak to jest Howlett nigdy nie być na pierwszy miejscu i mieć tą świadomość, że nigdy nie będziesz dla niej wystarczający ?...

W pewnym momencie mężczyzna został odrzucony na najbliższe drzewo. Valerian spojrzał wściekle na podnoszącego się mężczyzne
- wynoś się stąd !...- warknął idąc w jego kierunku

Od razu znalazła się przy nim Suniv
- Valerianie wystarczy..nie komplikuj tego ! będziesz żałował...matka Cię prosiła...

- skomplikować ?...nie ja tą sprawę uproszę..- odparł przesuwając ją z drogi, ale kiedy spojrzał na ostatnie miejsce pobytu wuja, jego już tam nie było

Suniv odetchnęła z ulgą i rozejrzała się w okół. Towarzysze Rebastiania pozostali i skołowani zaczęli zbijać się w grupę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Howard Howlett Jr.



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:48, 19 Maj 2015    Temat postu:

Alex rozejrzał się po grupie Śmierciożerców. Parsknął tylko z niedowierzaniem. Amatorzy. Większośc z Nich nie widziała prawdziwych rozlewów krwi i była pewnie przeknana o włąsnej nietykalności. Potem rzucił okiem na trupa, którym zajął się Laxus. W ułamku sekundy widział, jak dłoń Wendigo przebija na wylot mężczyznę. Zmrużył oczy spoglądajac na Dreyara, który w tym czasie podszedł do Vivianne:- Nic Ci nie jest?-spytał badawczo.

Wzrok Alexa jednak przeniósł się na Jamesa, który stał w miejscu, gdzie deportował się Rebastian. Nie potrzebował zmysłów, by widzieć, jak James trzęsie się ze złości. Mimowolnie poczuł gęsią skórkę. Czy to była jedna z umiejętności danych Wendigo? Zupełnie jakby natura przekazywała jego emocje i odczucia dalej.

Laxus kątem oka obserwował Jamesa. Howlett wyglądał, jakby natura Wendigo zaczęła powoli nad nim panować. Ale..... on przecież miał coraz lepszą kontrolę. Chyba, że swiadomie ją teraz odrzucał.
-Ech, trochę się zagalopowałem.- rzucił w stronę Suniv z lekkim uśmiechem.:- Nie przywykłem do krzywdy wśród niewinnych osób- mówiąc to przeniósł swój uśmiech na Vivianne.

James tymczasem przesunął stopę, by obrócić się w kierunku grupki, a Jego oczy świeciły fioletem i furią:- Radzę Wam opuścić ten teren, przeszkadzacie w ważnym dniu. A Pan Młody...-kiwnął głową na Valeriana:- Nie należy do tych wybaczających...

Laxus odpowiedział śmiechem:- Myślę, ze Valerian ma nieco lepszy gust, niż napełniac kielichy taką krwią....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:05, 19 Maj 2015    Temat postu:

W pewnym momencie przy altanie pojawiła się Bellatriks. Rozejrzała się po zebranych, po czym przeniosła wzrok na trupa

- spóźniłaś się kuzynko..- westchnął Syriusz siadając na schodach prowadzących do altany.

- wszystko w porządku ? - spytała Bellatriks pochodząc do Vivianne, która nadal ledwo stała na nogach

- tak..ale to nie Twoja zasługa..- rzuciła dziewczyna i powolnym krokiem wróciła do altany. Kobieta spojrzała za córką, przeniosła wzrok na Valeriana, który wpatrywał się w śmierciożerców niedogadnionym wzrokiem

- gdzie Rebastian...?

- uciekł..- odparł Valerian nie patrząc na nią - tym razem...dzięki Suniv..gdyby nie ona z pewnością skręcił bym mu kark...zrób coś z tym bałaganem, nie chce by jakies niedobitki pałętały mi się po ogrodzie...- dodał idąc w kierunku pałacu


Suniv podeszła do Alexa i przytuliła się do niego. Czuła, że wszyscy mają żal do niej o to, że nie dopuściła do złapania Rebastiana, ale ona nie chciała już więcej rozlewu krwi, przez całe życie przelała jej już wystarczająco dużo.

Bellatriks obróciła się i omiotła wzrokiem śmierciożerców
- no co z wami...?! wynoście się stąd ! - wrzasnęła i by zmotywować ich do działania ruszyła w ich kierunku.

Kobieta była rozeźlona sytuacją, która zaszła z Armandem i tym co wydarzyło się tutaj.

W pewnym momencie poczuła coś na swojej nodze. Kiedy spojrzała w dół zobaczyła jasnowłosą dziewczynkę przytulającą się do niej
- świetnie...- wzniosła oczy do nieba - trzeba było oddać ją do sierocińca..- burknęła pod nosem próbując ją od siebie odczepić - teraz posłuchaj mnie uważnie dziecko...- zaczęła kucając przed nią - trzeba się zastanowić co z Tobą zrobić..więc było by miło gdybyś powiedziała choć słowo..

- Bella...i jej podejście do dzieci..- sarknęła Andromeda siadając obok kuzyna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Howard Howlett Jr.



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:45, 21 Maj 2015    Temat postu:

Laxus ruszył w ich kierunku, wycierając dłoń:- Jst nieśmiała. Nie lepiej próbować porozumieć się telepatycznie? Myślisz, że się wystraszy jeszcze bardziej?-spytał przyglądając się dziewczynce.

James nie odzywał się, stojąc w miejscu, jednakże bynajmniej nie potrafił ustać spokojnie. Był wściekły na Rebastiana i zamierzał go obedrzeć żywcem ze skóry. Wolał jednak poczekać, aż impreza się skończy i ruszyć za nim.

Alex ucałował Suniv w policzek i przytulił mocniej. Wiedział, że nie należy Ona do krwiożerczych istot, które smakują się w rzezi. :- Może to lepiej....-powiedział cicho:- Jak go mają dopaśc, to go dopadną. A my mamy rodzinną uroczystość, zwłaszcza Twój brat wiec takie rzeczy na weselu nie byłyby najprzyjemniejsze...-dodał obejmując żonę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:55, 21 Maj 2015    Temat postu:

- właśnie dlatego chciałam tego uniknąć..- westchnęła Suniv - wracajmy do reszty, ciociu, wuju idziecie z nami ? - spytała Andromedy i Syriusza

- ja z największą chęcią...- odparła kobieta - powinnam jeszcze porozmawiać, ze Scarlett..

- jak tak na nią patrzę to się zastanawiam czy lepiej będzie się do tego nie wtrącać...czy lepiej będzie tu zostać i pilnować by nie zrobiła niczego głupiego..- westchnął Syriusz

- no już nie wymyślaj..da radę...to tylko kilkuletnia dziewczynka...

- i właśnie to ją może przerosnąć..- parsknął Black ruszając za kobietą

Suniv westchnęła zrezygnowana. Już dawno przestała ogarniać to co działo się z jej matką.

Ostatecznie przy altanie oprócz Bellatriks i dziewczynki, został James z Laxusem i Vivianne, która próbowała dojść do siebie
- jak ja go nienawidzę..- warknęła do samej siebie próbując opanować mdłości. Ilość wypitego alkoholu jej w tym nie pomagały

- ale ja dokładnie wiem o co jej chodzi..tylko, że nie może mieszkać razem ze mną...dobrze wiesz, że się do tego nie nadaję...a może by tak podrzucić ją Narcyzie...kolor włosów jakby ten sam..- westchnęła Bellatriks. Sama już nie wiedziała co robić.

- a po co w ogóle ją zabrałaś ? - wtrąciła Vivianne

- a co..miałam ją zostawić samą ?

- no kiedyś Ci to nie przeszkadzało...- rzuciła dziewczyna

- dobra zamknij się już, albo wyrwę Ci język..- Bellatriks spojrzała ostrzegawczo na córkę i osiągnęła zamierzony efekt bo ta skrzyżowała ramiona i odwróciła się plecami

Bellatriks kazała usiąść dziewczynce na jednej z ławek i podeszła do Jamesa
- pozbędę się go...ale jeszcze nie teraz...jest mi..potrzebny...- wyznała w końcu - odwali za mnie całą czarną robotę...i wtedy go zabiję...- obiecała przyglądając mu się - co zrobimy z dziewczynką ? - spytała w końcu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:55, 21 Maj 2015    Temat postu:

- właśnie dlatego chciałam tego uniknąć..- westchnęła Suniv - wracajmy do reszty, ciociu, wuju idziecie z nami ? - spytała Andromedy i Syriusza

- ja z największą chęcią...- odparła kobieta - powinnam jeszcze porozmawiać, ze Scarlett..

- jak tak na nią patrzę to się zastanawiam czy lepiej będzie się do tego nie wtrącać...czy lepiej będzie tu zostać i pilnować by nie zrobiła niczego głupiego..- westchnął Syriusz

- no już nie wymyślaj..da radę...to tylko kilkuletnia dziewczynka...

- i właśnie to ją może przerosnąć..- parsknął Black ruszając za kobietą

Suniv westchnęła zrezygnowana. Już dawno przestała ogarniać to co działo się z jej matką.

Ostatecznie przy altanie oprócz Bellatriks i dziewczynki, został James z Laxusem i Vivianne, która próbowała dojść do siebie
- jak ja go nienawidzę..- warknęła do samej siebie próbując opanować mdłości. Ilość wypitego alkoholu jej w tym nie pomagały

- ale ja dokładnie wiem o co jej chodzi..tylko, że nie może mieszkać razem ze mną...dobrze wiesz, że się do tego nie nadaję...a może by tak podrzucić ją Narcyzie...kolor włosów jakby ten sam..- westchnęła Bellatriks. Sama już nie wiedziała co robić.

- a po co w ogóle ją zabrałaś ? - wtrąciła Vivianne

- a co..miałam ją zostawić samą ?

- no kiedyś Ci to nie przeszkadzało...- rzuciła dziewczyna

- dobra zamknij się już, albo wyrwę Ci język..- Bellatriks spojrzała ostrzegawczo na córkę i osiągnęła zamierzony efekt bo ta skrzyżowała ramiona i odwróciła się plecami

Bellatriks kazała usiąść dziewczynce na jednej z ławek i podeszła do Jamesa
- pozbędę się go...ale jeszcze nie teraz...jest mi..potrzebny...- wyznała w końcu - odwali za mnie całą czarną robotę...i wtedy go zabiję...- obiecała przyglądając mu się - co zrobimy z dziewczynką ? - spytała w końcu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Wenecja / XVIII wieczny pałac Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin