www.starozytnyhogwart.fora.pl

Liliana Malfoy

-Papa.-Powiedziała słodko.-A Ty jak się czujesz?

Suniva Lestrange Howlett

- dobrze...mamo.. - podeszła do Belli co się dzieje?
- nic Czarny Pan przyszedł więc rozmawiajcie o czymś w miarę przyzwoityym... - sykneła i ruszyła w stronę wejścia do zamku.
Suniv wróciła do Lliany
- bardzo dobrze..

Liliana Malfoy

-Widać, wszyscy się o Ciebie martwiliśmy.

Suniva Lestrange Howlett

- zupełnie nie potrzebnie...jestem samowystarczalna...

Liliana Malfoy

-Możliwe. Ja sama nie lubię, jak ktoś się zbytnio o mnie troszczy.

Suniva Lestrange Howlett

Suniv nic nie odpowiedziała tylko uśmiechneła się .

Liliana Malfoy

Liliana także zamilkła.

Suniva Lestrange Howlett

Suniv nagle przymknęła oczy. Po chwili wstała - Liliano..przepraszam Cię ale muszę iść..

Liliana Malfoy

-Ja też już powinnam wracać do zamku.-Serknęła na mały zegarek wyzadzany rubinami.-Do zobaczenia.-Zniknęła w czarnym dymie.

Suniva Lestrange Howlett

-------------------------------------------------------------
Lucjusz pojawił się razem z Jasonemw ogrodzie - a wiec słucham panie Howlett..

Jason Howlett

-Jak pan wie, mój dziadek Howard, nie żyje. Przed śmiercią poprosił mnie, bym tą laskę powierzył panu.
Podał laskę Lucjuszowi i dodał:
-To różdżka, zrobiona przez Gregorowicza. Nieco giętka, rdzeń to włókno ze smoczego serca. Kształt i ornament robiłem ja. świetnie się nią rzuca zaklęcia. Proszę...dziadek chciał, by pan ja miał.

Suniva Lestrange Howlett

- ciekawe dlaczego.. - chwycił laskę - widziałem go tylko parę razy w moim życiu.. - wyszeptał przeciągając sylaby - co myślisz o tym Dołohowie? - spytał nagle

Jason Howlett

-Wie pan, i ja i mój kuzyn Victor rozmawialismy z nim i uważamy, ze to naprawde dobry facet i dobrze sa dopasowani z pana córką.

Suniva Lestrange Howlett

Lujusz zaśmiał się cicho - to moja wnuczka Jasonie...

Jason Howlett

-Przepraszam, chciałem być zabawny.. -uśmiechnał się.-Może wracajmy do salonu?