www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

Po podróży samochodami, czekała ich jeszcze przeprawa statkiem. Kiedy podróż się skończyła wszyscy stanęli na molo i odetchnęli głęboko podziwiając widoki. Woda była praktycznie lazurowa, molo miało prawie 100 metrów i ustawione było na palach, można było z niego wskoczyć z powodzeniem do głębszej wody a gdy przepłynęło się kawałek znów stało się na mieliźnie.
Z mola schodziło się na ciepły piasek, z płaskich kamieniu ułożona była ścieżka do fontanny która znajdowała się w centrum posiadłości. Otoczona była kilkoma eleganckimi, dobrze wyposarzonymi ale klimatycznymi domkami. Na plaży stały parasole i leżaki, było wbitych w piasek kilka pochodni. Dalej znajdowało się coś na kształ oazy ze stawem, palmami i hamakami. Przy polo stało kilka skuterów wodnych a w malutkiej przystani zacumowany został jacht.

- i jak wam się podoba? - spytała Suniv występując przed szereg - jesteśmy właśnie w jednej z hmm rezydencji państwa Malfoy, którzy zgodzili się nam ją udostępnić..wielkie brawa..- Suniv uśmiechnęła się do wujostwa czarująco

Alex Howlett

alex równiez sie usmiechnął:- Genialnie!!! Więc.... czas na wakacje...-objał Suniv.
jason uradowany podszedł i wział pod ramię Scarlett:- wymarzone wakacje, co kochanie....
bella spojrzała na williama:- jest uroczo....
Valerian wysiadł razem z charlotte i rozejrzeli się:- a mówia, ze to ja jestem rozrzutny....-mruknał do siebie z zadowoleniem.
-nam tez sie podoba...-ozwał sie zza nich głos. stali tam opalony lekko Victor trzymajacy w objęciach Annę. podszedł i przywitał sięz wszystkimi:- Milo was widziec nareszcie.... po kryzysie czas na odpoczynek...-poklepał jamesa po ramieniu:- nieprawdaz wujk?
-Tak....-mruknał james:- masz racje Vic....
-to jak? my wexmiemy domek z Anna i Victorem...-zarzadził Jason trzymajac
scarlett.

Bellatriks Lestrange

- musicie zamieszkać z nami - zapowiedziała Narcyza chwytając Charlotte za ramię i prowadząc ją do domku gospodarzy
Lucjusz spojrzał ostro na Narcyzę co kobieta wyraźnie zignorowała i zaprowadził Valeriana

Anna przywitała się ze wszytskimi i razem z Victorem zaprowadziła Scarlett i Jasona do ich domku.

Suniv z Alexem przenieśli się do domku obok gospodarzy zabierając ze sobą Willa i Eve.

Bellatriks bez słowa ruszyła do swojego domku zostawiając Valeriana z Jamesem, Chłopak usiadł na molo nie przerywając gry.

Alex Howlett

James siadł obok Vaeriana:- Misrzu...chodź, idziemy do domku...trzeba sie rozpakowac......-poklepał go po ramieniu.

Bellatriks Lestrange

- mama to zrobi..- westchnął, po chwili jednak otworzył grę - nie potrafiłbym tak jak ona..- wyszeptał w końcu

Alex Howlett

-Jak byś nie potrafił?-spojrzał na niego ze zdziwieniem.

Bellatriks Lestrange

- zrobiłem jej krzywdę..- westchnął - a ona zachowuje się jakby nigdy nic, albo przynajmniej próbuje..- dodał i spojrzał na niego - nie potrafię sobie tego wybaczyć..boję się powiedzieć o tym ojcu..on mówił że mam się mama opiekować..

Alex Howlett

-Tak... ale skąd zmienil zdanie co do mnie?-spytał James:- przecież.... Czarny Pan...skrywdził twoja mamę i to moimi rękoma...

Bellatriks Lestrange

- nie wiem.- wzruszył ramionami - zatem oboje musimy zrobić coś by jej to wynagrodzić..- spojrzał na niego i wyciągnął rękę - stoi?

Alex Howlett

James spojrzał na niego i uśmiechnał sie:- Jak najbardziej....-i poczochrał mu włosy. po czym podał mu rekę.

Bellatriks Lestrange

- super..- Valerian uśmiechnął się diabolicznie i zatarł ręce - to co robimy?

Alex Howlett

-Musimy sie postarac, by miala jak najmniej roboty.... i odciazac ja.....-powiedział james:- Plus.... jak będzie potrzebowac pomocy.... zrobimy cos za nia....

Bellatriks Lestrange

- eee..przecież tak zawsze robi się z kobietami..- spojrzał na niego zawiedziony - ugotujmy jej coś..

Alex Howlett

james zasmiał sie:- No dobrze... ale to ty jestes dla niej najwazniejszy...pooge Ci gotowac...-spojrzał na niego:- Zrobimy jej super kolację...

Bellatriks Lestrange

- mhmm..słuchaj tak się zastanawiałem..dziecko które mogłaby urodzić to w sumie i tak było by twoje..- stwierdził po chwili, otrzepał się i ruszył do domku