www.starozytnyhogwart.fora.pl

Alex Howlett

Victor odparł:- Nie o to chodzi...... nie wiem.... było swietnie, gdy walczyła z nami.... ale wydaje mi sie, ze ona mi sie wymyka.... a ja nie wiem, gdzie popełniam błąd....-wyznał.

Bella podeszła do Victora i wreczyła mu cos:- Znalazłam to podczas walki..... spadło wilkołakowi z szyi...-pokazala mu wisiorek. Victor obejrzal go. nalezał do Alice, elfki, był tego pewny. chwycił go i wsunał do szuflady obok łózka. Była tam też sterta papierów. Victor przeglądnał je, a rodzeństwu wyjasnił:- Dokumenty z Biura. Dawlish zostawił mi je dzisiaj rano...... praca najbardziej potrafi dokopać...

Suniva Lestrange Howlett

- mhmm..to normalne uczucie..jesteście ludźmi, to samo czuł Alex, być może to samo odczuwasz niekiedy Ty Bello ale taka nasza natura, tak samo jak elfki są przewidywalne, uczuciowe..oddane..można by długo wymieniać, nie są silnymi istotami..niedługo wyginą..- oznajmił

Alex Howlett

-To znacyz, ze mam pogodzic sie z tym?-spytał Victor unoszac brwi:- Po prostu... nie wiem..... to ma tak isć na zawsze....

Suniva Lestrange Howlett

- oczywiście że nie..Anna w ogóle jest bardzo trudną kobietą..założenie z nią rodziny to nie lada wyczyn..a pro po rodziny, dużo czasu spędzam z twoim synem, jest dość skryty, nie potrafimy jeszcze ocenić jaką drogę wybierze, wydaje się że oby dwa geny są wyważone..być może będzie pierwszą prawdziwą hybrydą..

Alex Howlett

Victor zerknał na niego:- wiem.... możliwe tez, ze te geny sie nawzajem beda niwelowac...... a jesli współgraja, bedzie cięzko je opanować.....-spojrzał w posciel:- za niedlugo zabieram go na treningi...... czas najwyższy.... a co do Anny.... nie wiem, przemysle to wszystko.... czasami czuje sie, jakbym zdawal jakis egzamin.... denerwuje sie.... bo chce zapewnić jej jak najwięcej szczęscia...

Suniva Lestrange Howlett

- nie potrzebnie, zostaw wszystko tak jak jest, spróbuj nie pokazywać jej że coś jest nie tak, ten wspólny wyjazd wam się przyda, zajmiemy się dzieciakami ..- obiecał William - Dziewczyny biorą na siebie Elizabeth i Daphne, ja Marcusa i Howarda a Tyberius idzie pod opiekę Narcyzy..ciotka już się zgodziła więc spokojna twoja głowa..

Alex Howlett

-Dzięki...-usmiechnał się zakłopotany Victor:- A własnie.... no z tym oakzywaniem, zę cos jest nie tak to w porzadku..... w zasadzie to podczas walki dowiedzialem się czegos..... Abraxas robi posiedzenie Rady za miesiąc..... musze sie stawic z ojcem.... także Suniv i Ty....

Suniva Lestrange Howlett

- po co?..myślę że pamiętasz o tym że nie czuję się zbyt dobrze w śród twoich..współbraci..

Alex Howlett

Victor spojrzał na brata z konsternacja:- nie chodzi o to, że to, co wydarzyło sie ostatnio ma Ci pokazywac cały swiat Wilków....-usmiechnał się:- nasz ojciec tez był dla Ciebie zły.... dalej uwazasz go za zapchlonego kundla, jak reszte?

Suniva Lestrange Howlett

- nie popieram jego poczynań w dalszym ciągu i nie będę go bronił jeśli będą go obwiniać, ale wracając do sprawy, po co tam nasza obecność?

Alex Howlett

-Co?-Victor spojrzal na brata zszokowany:- Nie bedziesz popierał własnego ojca? Z jakiej racji? Doskonale zdajesz sobie sprawe....-podniósl się i skrzywił:- Zreszta...-machnał reka:- To już Twoja sprawa... tylko nienawidze tego, ze niewazne, ile zrobimy wciąz traktujecie nas z góry....-dokonczył.

Suniva Lestrange Howlett

- przestań gadać pierdoły i powiedz co masz w końcu do powiedzenia bo nie lubię jak ktoś owija w bawełnę, ostrzegam Cię że wątpię by moja matka chciała pojawić się na którymkolwiek z tych waszych zebrań..

- ej chłopaki..- przerwała wymianę zdań Eve czując gęstniejącą atmosferę - oboje się zapominacie...- zauważyła

Alex Howlett

-Pierdoły...-odparł spokojnie Victor:- klan wilków chce przeprowadzic rozmowe dyplomatyczna i rozwazyc ewentualne za i przeciw współpracy w przyszłosci... ale widze, ze Cię to nie interesuje.....-spojrzal na Willa spode łba:- W końcu ejstesmy banda kundli.....

Suniva Lestrange Howlett

- właśnie takim zachowaniem to pokazujecie..
- wasza wysokość..- nagle na jego ramieniu spoczęła dłoń Lushiana - takie zachowanie..w tych czasach..kiedy nam wszytskim grozi zakłada..jest stosunkowo..niepożądane..jestem pewien że twoja matka rozważy tą propozycję...witaj Victorze..- przywitał się Lushian, jego srebrne włosy i spokojne ruchu tylko nadawały mu majestatu - mam nadzieję że nie jesteś zły za tą niespodziewaną wizytę..księżniczko..- skłonił głową Evelynn - widzę że panienka całkiem dobrze się już miewa..- utkwił spojrzenie w Belli

Alex Howlett

Victor spojrzał na Lushiana i skłonił głowe:- Witaj Lushianie......

bella zarumieniła się i odparła:- No..... troche lepiej, dziękuję.....

Victor spojrzał na brata z lekkim usmiechem a potem westchnął:- To dobrze.....-i zaczał rozmyslać. Był wsciekły na siebie i na Williama. Niewazne, ile zrobili, zawsze szacunek wampirów był dziwny, jakby sztuczny. jakby i tak wiedzieli, ze sa lepsi od wszystkich. Klan Wilków nie chciał byc najpotezniejsza siłą, ale taka, z która trzeba sie liczyć. William nie miał pojęcia, ile treningów ich czekało, i jak bardzo sie starał, by być godnym nastepca ojca. Mimo to, zawsze czuł się jako ten gorszy, a Will nie omieszkał tego pokazywac, chociaz nieswiadomie. Westchnąl cięzko i opdał na poduszki.