www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- James..- odepchnęła go od siebie pretensjonalnie - tosty!..one same się nie zrobią..a wołają mnie do siebie..zejdźmy na dół do kuchni i zróbmy je..z serkiem i pomidorkiem..- poprosiła padając na kolana - a później się tutaj zamkniemy..wiesz musimy mieć siły na bronienie naszej fortyfikacji..

Rudolph Lestrange

-Taka impreza beze mnie? Sprawilas mi przykrość, droga Bello -Rudolph oparł się o drzwi i spojrzał na nią z rozbawieniem. - Poza tym, przyniosłem Ci kanapki. - Wprawił w ruch talerz, który poleciał wprost do kobiety.

James Howlett

-Nie ma mowy.....-powiedzial James:- Oddaj rozdzke..... Zaraz dostaniesz tosty..... Ale teraz masz lezec tutaj...... Jak wroce, masx tu byc, inaczej nici tostow....- pokrecil glowa:-Rozumiesz?

Bellatriks Lestrange

Kobieta spojrzała na kanapki krytycznie
- bez ketchupu?..- spytała takim tonem jakby zaraz miała się rozpłakać.

James Howlett

-No to wszyscy w komplecie....-powiedzial James:- Ciekawe, co robiles wczesniej, bo mialbys lepszy moment i lepsza zabawe...

Rudolph Lestrange

-No chyba żartujesz - podał jej ketchup, który przezornie zabrał ze sobą. Bellatriks była chyba jedyną osobą, która chyba wszystko jadła z ketchupem. - Nie jestem tak nudny jak Ty i pozwalam swojej zonie trochę się pobawić. Jak tam z Tomem? Nie upilas go na śmierć?

Bellatriks Lestrange

- nie..był bardzo grzeczny i złożył mi śluby..- dodała kładąc się na brzuchu i zabrała się za jednego z tostów - chcecie?..i tak bym nie dała..- dodała szybko zabierając talerz z widoku

James Howlett

-Oczywiscie....byles zajety konczeniem sluzby. Nudny? Wypraszam sobie. Nie bierzesz pod uwage konsekwencji, ale do medrkowania jestes pierwszy.... Chyba malo uczyles sie zycia....-skomentowal James.:- Tylko dlatego, ze Twoi rodzice pozwalali Ci rozbijac sie po melinach nie znaczy, ze to wychodzi na dobre...

Rudolph Lestrange

-Jakie to słodkie. Nie zlam mu serca, kochanie - spojrzał na nią z rozbawieniem. Jedyne, co ją interesowało to kanapki. - Ile Ty masz lat? 150? Czy może jeszcze ciut więcej? Poza tym, chyba jest dorosłą kobietą, która potrafi o siebie zadbać. A chamskie teksty na temat rodziców były używane w przedszkolu, o ile się nie mylę, więc nie kompromituj się więcej.

James Howlett

-Ah...piekny ton pelen przekonania, ze to Twoja wlasnosc....- zadmial sie James:- Lepiej Ci bylo jako obraz..... Tylko dlatego, ze jeste nieumarly, nie znaczy, ze mozesz grac z duzymi chlopcami.... Ale dzieki za catering....-usiadl obok Bellatriks:- Jestesmy obydwoje z Bella wdzieczni. Dobry chlopiec.-mrugnal do Niego porozumiewawczo, wyraznie ucieszony.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks z zaciekawieniem przysłuchiwała się ich wymianie zdań. Zupełnie tak jak gdyby nie dotyczyło to jej osoby. Zdążyła już spałaszować dwa tosty i zabierała się za trzeci. Kiedy James usiadł obok niej w obawie, że chce jej zabrać jedzenie, zabrała talerz i czmychnęła na fotel.
- jeśli myślicie, że oddam je po dobroci to się grubo mylicie..- odparła tonem wojownika i pogroziła im jedną kanapką

Rudolph Lestrange

-Dobrze, że mówisz o sobie "chłopiec", bo mężczyzną to Ty nigdy nie będziesz - odparł z rosnącym rozbawieniem. Lubił obserwować, jak James z trudem zachowuje spokój. - I przy okazji mógłbyś skończyć tą hipokryzją "zostajesz tutaj, a ja i tak przygotuje Ci piekło", "cholera... Nie ruszasz się stąd. Zachowałaś się... Jesteś niemożliwa.", co tatuśku, ja się zachowuję, jakby była moją własnością? - sparodiował go, naśladując jego głos przy wypowiadaniu tych słów. - Potem obrócił się w stronę Belli - nie lubię tego ludzkiego żarcia, więc mnie się obawiać nie musisz. Smakują Ci?

Bellatriks Lestrange

- bardzo..- odparła rozanielona - ale i tak Ci nie wierzę..- dodała od razu mrużąc oczy - chcecie mnie wziąć z zaskoczenia..- dodała święcie o tym przekonana

Sophie Riddle

________________________________________

Sophie, Rose i Elizabeth pojawiły się przed komnatą Bellatriks. Jedna z dziewcząt zapukała a gdy usłyszały proszę wszystkie wparowały do pokoju.

Bellatriks siedziała przed toaletką. Miała na sobie obcisłą czarną sukienkę kończącą się przed kolana, z odkrytymi plecami. Na nogach obowiązkowo miała szpilki. Włosy upięte były w gustowny kok, a kiedy dziewczyny weszły kończyła malować usta czerwoną szminką. Odwróciła się w ich stronę i posłała im pytające spojrzenie.

- ciociu..wyglądasz oszałamiająco..- westchnęła Sophie

- no dziękuje, Ty również nie najgorzej..słucham..nie ukrywam, że się śpieszę..- dodała wstając

Rosalie Lestrange

Rosalie zanim się odezwała, spaliła naprawdę widowiskowego buraka. Właśnie miała pytać swoją ciotkę o seks z wampirem i dopiero kiedy tu przyszły, zrozumiała, jak głupim jest to pomysłem.

-Bo ja mam takie pytanie..właściwie sprawę...w sumie to... Chciałabym się kochać z Valerianem, a on nie chce i nie wiem, co mam zrobić - ostatnie zdanie wypowiedziała na jednym wydechu i bardzo szybko. Kiedy skończyła, odwróciła wzrok od kobiety.