www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- brakuje mi sztywności tamtej, ale generalnie sprawdza się bez zarzutu..- odparła rozbawiona jego pytaniem - tylko jeszcze nikogo z niej nie zabiłam...- wzruszyła ramionami z beztroskim uśmiechem - rozmawiałam ze Scarlett, Howard i Elizabeth gdzieś się wybierają ? - spytała dla pewności

Jason Howlett

Jason odetchnal:- Tak, Obydwoje chca podtrenowac swoje czarodziejskie zdolnosci.... zwlaszcza Howard, jest utalentowany, zarowno jako wilk, jak i jako czarodziej.
zwolnil kroku i spytal:- Gdzie zamieszkacie z Vivianne? Znaczy, myslalem, by tata zamieszkal u Nas, przez jakis czas.... Poki Jego posiadlosc sie buduje- wyjasnil zdziwionej kobiecie:- Tak, buduje ja od pol roku.... Gdzies w gorach. Ale willa wyglada na styl starogrecki. No i ma juz mozliwych podopiecznych....-przystanal:- Mam nadzieje, ze bedziesz z Vivianne Nas odwiedzac. Scarlett sie ucieszy.

Bellatriks Lestrange

- cóż..najpewniej będę u siostry...Vivianne pójdzie do Hogwartu, a ja..stawię czoło mojemu...mężowi..- dodała po krótkiej chwili ciszy - myślę,że Twojemu ojcu dobrze zrobi pobyt z synem..dasz mi znać kiedy Howard i Elizabeth będą wyjeżdżać..chcę życzyć im powodzenia..- odparła po chwili - wiesz...sama żałuję, że musiałam zrobić krzywdę Howardowi, nadal uważam, że jest stworzony dla czarnej magii, gdyby był dobrze prowadzony, mógłby nad nią zapanować, a nie się jej poddać, ale niestety tak kończy się samowolka i brak dyscypliny..- westchnęła i spojrzała na swojego pasierba - kiedy was nie było Elizabeth odkryła w sobie sporo..energii magicznej, powinna rozwijać zdolności kinetyczne..byłoby szkoda, gdyby je zmarnowała..tak samo jak Twoja siostra..przerwała treningi i ma problem by zakręcić filiżanką..- dodała pół żartem pół serio - a Tyberius ?

Jason Howlett

-Nie ma tak silnych zdolności magicznych, jak Howard, ale jesli chodzi o zdolnosci wilcze, dorównuje mu, mimo młodszego wieku...-powiedział Jason:- Bellatriks..... -zastanowił sie, jak cos może powiedziec, po czym wypalił:- Uważanj na siebie, z tymi sprawami z Rudolphem i ojcem, dobrze?-podrapał się po karku:- To nie skończy się za dobrze.

Bellatriks Lestrange

- cóż..nie liczyłam na przyjemny finał..- westchnęła z przelotnym uśmiechem - wiem jak unicestwić wampira bez użycia broni...jeśli..sprawy potoczą się wybitnie nie po mojej myśli..będę musiała to zrobić tyle, że...nie wiem jakim skutkiem dla mojej skromnej..osoby..- odparła żartobliwie, jednak w jej oczach nie było jednak uśmiechu - a Cygnus ?

Jason Howlett

-Cygnus... Na razie nie przejawia jakichs wiekszych talentów...-powiedział Jason. Rece mu lekko zadrżały:- My...-przełknał slinę:- Gdy odbijalismy Vica.... Bellatriks, ta sytuacja z Wenigo.... To wszystko nie jest normalne. a nasza rodzina znajduje sie zawsze w centrum chaosu, jesli nie zauwazyłas.... Nie chce, by Scarlett i dzieci ucierpiały. Albo ktokolwiek inny...-dodał po chwili:- Musze rpzyznac, ze bede tęsknił za oba, jako Nasza macochą.... I.... tata pewnie znowu gdzies spróbuje zniknać.....-westchnał:- On Twojej odległosci nigdy nie lubił.... Rudolpha nie musisz zabijać. Może obydwoje będa życ..... Sytuacje sie układaja z czasem...

Bellatriks Lestrange

- tak..ale zawsze trzeba mieć plan awaryjny..- odparła - po za tym nie bądź sentymentalny..na dłuższą metę się to nie opłaca..- dodała pół żartem pół serio.

Jason Howlett

-No..... Jestem Howlettem, licze, ze zejdziecie sie z ojcem....-usmiechnał sie żartobliwie:- Chociaz...-odwrocił głowe:"Czasem mi się wydaje, ze On przestaje momentami w to wierzyć".
Po chwili Jego oczy zrobiły sie zlote. Skierował wzrok ku posiadlości:- Cos sie dzieje... Jakies krzyki.... I chyba ktos sie z kims szarpnał..... Ale..... odlegle, albo słabe.... Musimy wracać...-powiedział do Bellatriks powaznym tonem.

Bellatriks Lestrange

- świetnie..- skwitowała i położyła dłoń na jego ramieniu. Po chwili oboje zniknęłi w obłokach czarnego dymu