Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl
Szkoła magii i czarodziejstwa w Hogwarcie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opustoszała Polana Bitewna
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Zamek Rag-Na-Rock
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
James Howlett
Wendigo


Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 1251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:08, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Valerian stanął na podeście i rozejrzał się po zgromadzonych. Odchrzaknął i zaczął:-
Zebraliśmy się tutaj wszyscy..... By pożegnać cztery osoby z Naszej rodziny. Każdy z Nich, był wyjątkowy na swój sposób. Rudolph Lestrange, Howard Howlett Senior, Tsunami Black, William Riddle.......
Odetchnął na momen, po czym kontynuował:- Każdy z tej czórki oddał życie w obronie swojej rodziny. W obronie Nas wszystkich przed zagrożeniem. Każdy z Nich, był zdecydowany, uparty i konsekwentny. Wiedząc, na co się porywali, liczyli się z ryzykiem że nie zobaczą Nas już nigdy. Mimo to, bez wachania wyszli naprzód Śmierci.
Spojrzał na Annę i Victora, SUniv i Alexa, Valeriana i Rose. Potem na Jasona i Scarlett. Uśmiechnął się nikło i wrócił do mowy:-
Ich poglądy różniły się, owszem. Diametralnie. Jak i teorie, sposób postrzegania świata który wpajano Im od dziecka. Podejście do tego, co właściwe jak i co błędne. Ale ostatecznie, stali razem w obliczu prawdziwego zagrożenia. I dlatego w momencie, gdy żegnamy Ich tutaj, by po raz ostatni oddać Im to, na co pracowali całe swoje życia. I jednoczesnie chcę zauważyć, czego CI mężczyźni bronili.
-spojrzał po Malfoyach, Bellatriks, a potem po Alexie i Victorze:- Nikt z Nas nie jest perfekcyjny. Każdy ma swoją mroczną przeszłość. Mamy na koncie morderstwa, tortury, polowania na inne rasy..... Ale niezależnie od genów, czy umiejętności, wszyscy stanowimy rodzinę. I myślę, ze najlepiej oddamy hoł tej czwórce, jesli będziemy wspólnie bronić tego samego, co Oni. Wampir, Wilk, CZarodziej czy Człowiek, Śmierciozerca czy Łowca.... W obliczu prawdziwego zagrożenia, tak samo jak Oni.... Powinniśmy stać razem.
Mężczyzna wyciągnął po chwili kopertę i dodał od siebie:- Jest jeszcze coś, co przyszło parę dni temu do mojego syna. To ostatni list od Tsu, który chciałbym przeczytać....
Wskazał różdzką na kopertę, z któej przemówił głos Tsu Blacka:
"Kochani,
Moi drodzy, kochani bliscy…
Mam nadzieję iż te słowa będą czytane przez wszystkich do których mają one dotrzeć, a skoro już ten list przybył w wasze ręce to oznacza iż mnie nie ma już wśród was. Niewykluczone iż już o tym wiecie a wiadomość dotrze za późno. Nie raz przerabialiśmy takie pożegnania acz tym razem nic już się nie da zrobić. Podniosłe przemowy nigdy nie należały do moich mocnych stron, a może po prostu tak mi się wydawało. Przejdę przez to do meritum.
Ruszyłem śladem na który trafiłem stosunkowo niedawno. Oczywiście działałem sam, gdyż myślałem iż tak łatwiej się ukrywać. Śledziłem Augustusa w związku z moim podejrzeniem iż wpłynął mocno na wydarzenia które miały dotychczas miejsce. Moje odkrycie było zbyt piorunujące abym mógł uwierzyć w pierwszej chwili, nijak nie potrafiłem pogodzić się z tym co doszło do mych uszu. Wendigo urządziły sobie grę pozorów która była do nich niepodobna. Kiedy znudziły im się frontalne ataki zaczęli uciekać się do klątw. Zwykle nie miewaliśmy problemów z tego typu zagadnieniami przygotowani starymi doświadczeniami, lecz tym razem miało być inaczej. Niestety materiał który zebrałem nie pozwalał ustalić więcej. Zostałem wykryty więc zapewne mnie ścigają i wiem iż nie zostało mi wiele czasu. Wiem iż Victor może być pod wpływem Augustusa, teraz lub w przyszłości. Ostrzegam was jednak iż te bestie mają wśród nas uśpionego agenta. Niewykluczone iż niejednego.
Teraz nadszedł czas na pożegnania. W pierwsze kolejności chciałbym podziękować Syriuszowi za bycie najlepszym dziadkiem jakiego mógłby sobie wymarzyć każdy chłopak. Obdarowałeś mnie nie tylko swoimi świetnymi genami lecz i charakterem oraz szczególnymi życiowymi radami.
Suniva Lestrange, w późniejszym czasie również Howlett, byłaś mi niczym starsza siostra, a następnie matka która była wymagająca lecz zarazem troskliwa doglądając jak dorastam i kroczę przez życie. Nie raz udowadniałaś mi słuszności różnych ścieżek których sam nie dostrzegałem.
„Ciocia” Bellatrix… może „nienawidziłaś” mnie za to iż tak mocno przypominałem swego dziadka, lecz mimo tego „szorstkiego” podejścia zawsze mnie chroniłaś przed złem, tak jak i jego. Mam nadzieję iż nie obrazisz się za to iż nawet teraz nie potrafię powstrzymać się od takich słów.
Liliana, moja siostrzyczka. Kochana przyjaciółka której nie raz zawdzięczałem życie. Zawsze stałaś przy mym boku będąc wierną towarzyszką chociaż nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy. Dążyliśmy czasem do celu różnymi ścieżkami lecz zawsze były one zbieżne. Nasze wspólne lata młodości nie mogłyby być lepsze i dziękuje Ci za wszystko co razem przeżyliśmy. Chociaż nie zawsze były to całkowicie trzeźwe decyzje.
Kolejną osobą jest człowiek który zastąpił mi brata i gdyby nie on możliwe iż nie byłbym w stanie dokonać tylu rzeczy. Mam na myśli Victora który nie raz podnosił mnie z samego dna, kiedy mogłem już nigdy nie powstać. Treningi z Tobą uczyniły mnie silniejszym fizycznie jak i psychicznie co było mi potrzebne po stracie mojej ukochanej. Nigdy mnie nie opuściłeś za co masz moją ogromną, gdyż już nie mogę napisać dozgonną, wdzięczność. Twojemu ojcu również należą się podziękowania więc…
Alex Howlett, mój przyszywany ojciec który przyjął mnie pod swoje skrzydła. Wychowałeś mnie jak własnego syna i pozwoliłeś mi wzmacniać swą duszę na chwałę wilczego rodu. Zawsze służyłeś radą i wsparciem w trudnych chwilach, a zwłaszcza gdy wątpiłem.
Tobie, Narcyzo Malfoy dziękuje za opiekę nad sobą kiedy bywałem ranny, czyli dość częste dbanie o mój tyłek. Za wiedzę którą mi przekazywałaś oraz temperowanie mnie nieraz kiedy wybiegałem za daleko przed szereg. Zapewne dlatego iż zbyt często ryzykowałem zdrowiem i życiem.
Ostatnią osobą której chciałbym podziękować jest pewna urocza młoda dama. Nie ma jej jednak wśród was. Renesmee Lavin odeszła długo przede mną, lecz pamięć po niej i moja miłość nigdy nie przestały istnieć. To co chce jej przekazać pozostanie tajemnicą, lecz spotkamy się na tamtym świecie i liczę iż nie będzie mi miała za złe iż się dołączyłem.
Wasz kochający,
Tsunami Alexander Black
P.S.: Jeżeli skontaktuje się z wami jakiś chłopak twierdzący że jest moim synem to poślijcie go w diabły. Nie miałem żadnych dzieci, Ness by potwierdziła, gdyby mogła.
"

Valerian spojrzał po zebranych:- JEśli ktoś chce coś dodać o zmarłych, to zapraszam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:22, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Na polanie nastała cisza. Jedni wpatrywali się w swoje kolana, a inni w niebo. Wzrok kilku osób spoczął na trumnach poległych.

Kiedy Suniv słuchała listu od Tsu po jej policzkach pociekły krwawe łzy. Gdyby wiedził..gdyby zdążyła mu coś przekazać, może nie wyruszył by na samotną misję i dzisiaj był tutaj z nimi. Kobieta nie mogła sobie wybaczyć, czuła, że zawiodła jednego ze swoich wychowanków. Czuła się okropnie.

Syriusz siedział w ostatnim rzędzie z boku. Nigdy nie lubił pogrzebów. Słuchając słów nakreślonych ręką wnuka uronił kilka łez.

Narcyza była jedną z osób, która wpatrywała się w swoje kolana. Nie mogła spojrzeć na miejsca pochówku. Ogólnie rzecz biorąc dobrze się trzymała.

Nie zanosiło się na to by wstał ktokolwiek, a jednocześnie każdy wymagał od kogoś paru słów na temat zmarłych.

Bellatriks przeklnęła pod nosem po czym przerywając ciszę powstała i powolnym krokiem ruszyła na miejsce gdzie parę minut temu stał jeszcze Kadmus


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie Lestrange
Studentka Prawa Czarodziejów/Wampir


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:30, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Liliana długo powstrzymywała się od płaczu. Była na siebie zła, że śmierć brata przyćmiła jej śmierć najlepszego przyjaciela, jednego z tej sławnej paczki. Kiedy wspomniał o niej w swoim liście przestała hamować łzy. Uśmiechała się i jednocześnie płakała, a przed oczyma stawały jej te wszystkie chwile spędzone z Tsu. Zarówno złe, jak i dobre, mądre i głupie. I nie żałowała żadnych. Znów poczuła tę straszną pustkę w sercu, kolejna osoba, która została jej odebrana. Chciała przytulić się do Draco, złapać go za dłoń.. zastąpił go w tym Thomas, mimo stanu, w jakim się znajdował, nie mógł pozostawać dalej tak obojętnym.

Rosalie siedziała praktycznie na końcu. Skoro Valerian unikał odpowiedzi na jej pytania, to samotność na takim wydarzeniu wydała jej się najlepsza. Nie pamiętała Tsu. Podobno często widywał się z matką, nawet gdy była już mała. Musiała ich łączyć wspaniała przyjaźń. Zamknęła mocno oczy i pochyliła głowę. Nie mogła patrzeć na to miejsce, gdzie spoczywały ich szczątki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James Howlett
Wendigo


Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 1251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:41, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Kadmus zerknął na Bellatriks, po czym ustąpił jej miejsca i stanął z boku.

Alex spoglądał na swoje kolana, ale jedną ręką obejmował Suniv. On trenował Tsu po tym, gdy Nessi zmarła, a chłopak zatracił się w rozpaczy i bólu. WYszedł jeszcze silniejszy, a Alexander traktował go jak własnego syna. Kątem oka widział Victora, który blady i ze łzami w oczach spoglądał na trumnę przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:15, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Bellatriks zastanowiła się chwilę po czym spojrzała na trumnę najmłodszego bohatera
- William..przyznam, że nie łączyła mnie z nim szczególna więź..ale miałam ten przywilej, że byłam jednym z jego nauczycieli.., to co obserwowaliśmy na polu walki to była jego wspólna praca z Tomem, trenowali każdego dnia by stać się co raz lepszymi i bez wątpienia byli gotowi wzajemnie oddać za siebie życia, dzięki Williamowi..Louise wciąż ma przy sobie ojca, a Sophie jedną z bliższych osób swojemu sercu..
Tsu..faktycznie nasze stosunki początkowo nie układały się najlepiej, myślę, też, że do końca pozostał między nami dystans, miał w sobie dużo buntu i brawury, ale miał też dobre serce, które niestety często staje się słabością w bezpośrednim starciu z czarną magią..to taka dygresja, dlaczego ja jeszcze żyję..- dodała uśmiechając się ironicznie co spowodowało cichy śmiech Lucjusza i paru jeszcze innych osób - Howard..no nie powiem żeby był zachwycony..kiedy ponownie pojawiłam się w życiu Jamesa..nie mniej jednak postanowił dać mi szansę, którą w pewnym sensie zmarnowałam, był człowiekiem z zasadami, których mi zawsze brakowało..z wyjątkiem dyscypliny, której zawsze wymagam w walce..- wypowiedziała kolejny przytyk do własnej osoby co znowu rozbawiło kilku członków rodziny. Nawet Suniv śmiała się przez łzy - posiadł szeroką wiedzę w wielu dziedzinach magii, był wspaniałym strategiem i dowódcą..a przede wszystkim był oddany rodzinie..każdy wiedział, że może na niego liczyć..nawet ja..- dodała już ciszej, w końcu spojrzała na urnę z prochami swojego byłego męża - pozwoliłam zostawić sobie mojego męża na koniec..- westchnęła po czym uniosła wzrok - naszej relacji nie można było bez wątpienia nazwać oddaniem i miłością..nie tworzyliśmy dobrego małżeństwa i nigdy nie łudziłam się, że tak będzie..jestem wdzięczna jednak mu za dwójkę cudownych dzieci, które mi sprawił..za to, że nauczył mnie czym jest partnerstwo..dobra zabawa..i za to, że nigdy nie czynił mi wyrzutów..mimo, że wiem, że miewał do mnie żal..czuję, że razem z nim odchodzi cząstka mnie samej..- przyznała w końcu - nie zapomnijmy o ich poświęceniu..o ich jedności..i trwałości przekonań..pokazali nam jak zjednoczonym mimo różnic można chronić rodzinę i utrzymać ją w kupie..bierzmy z nich przykład..- zakończyła swój wywód po czym wróciła na miejsce


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie Lestrange
Studentka Prawa Czarodziejów/Wampir


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:39, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Liliana płakała cicho. Nie potrafiła opanować smutku i łez. Nawet gdyby chciała powiedzieć coś o Williamie, nie byłaby w stanie ponieść się z miejsca, a tym bardziej zrobić kroku naprzód. Nie myślała, że umarł, ratując życie Tomowi, przestała się mu dziwić, że tak się dzisiaj zachował. Uścisnęła mocniej jego rękę, nawet nie wiedząc, co może się dziać w jego wnętrzu. Widziała łzy płynące mu po policzkach, które próbował ukradkiem ocierać.
Z miejsca podniosła się Rosalie, nieco niepewnym krokiem przeszła przez łąkę i zajęła miejsce na podwyższeniu. Przez chwilę nie mówiła nic, dopiero potem zaczęła drżącym i niepewnym głosem.
-Chciałabym zacząć od Howarda, jego niestety znałam najmniej, nie wiedziałam, jaki był i co dobrego zrobił. I właśnie to dało mi do myślenia; rodzina, my.. jesteśmy dla siebie tak bardzo ważni, wręcz.. niezastąpieni, a tak mało czasu mamy, żeby być ze sobą, możemy mieć swoje głupie plany i nadzieje, a jak i kiedy to się skończy? - znacząco spojrzała na cztery przygotowane nagrobki po jej prawej stronie. - Tsu był przyjacielem mojej mamy. Nie miał łatwo w życiu, słyszałam historie o nim, a mimo tego to on pomógł jej się podnieść po odejściu mojego ojca. Wspierał ją, służył radą i pomocą. Bez względu na czas, porę i własne problemy, był. Chciałabym Ci podziękować Tsu, za to, że tak jej pomagałeś. Wiem, że moja mama powiedziałaby to samo, jestem Ci niezmiernie wdzięczna i mam nadzieję, że tam gdzie jesteś, jest Ci lepiej, niż tu. Z Twoją ukochaną - na chwilę załamał jej się głos. Otarła płynące jej po policzkach łzy i podjęła dalej. - Rudolph.. mało jest takich..wampirów, i ludzi też, jakim on był. Może Was to zaskoczyć, ale dobrze się znaliśmy; to jego zamęczałam o pytaniami o życie, tradycje i wszystko inne, co wiąże się ze światem wampirów. Pomagał mi również zrozumieć zawiły charakter swojego pierworodnego - pozwoliła sobie na delikatny uśmiech. - I nie wiem, jak bez Ciebie, wuju, sobie poradzę... Williama zostawiłam na koniec, bo o to o nim jestem w stanie najwięcej powiedzieć. Był specyficznym człowiekiem, pełnym cieni, które zwłaszcza ostatnimi miesiącami męczyły jego duszę. Nikt z nas nie wiedział, co się z nim dzieje, bo też nikogo nie lubił zadręczać swoimi problemami. Był z gatunku tych, co słuchają i radzą. I pomagają; wyciągnąć z klubu, doprowadzić do jako takiego stanu, żeby nie zostać zamordowaną przez mamę, pomóc z problemami. Potrafił się poświęcić. Mimo miłości do Sophie, nie starał się uszczęśliwiać jej na siłę. Wolał pozwolić jej pójść własną drogą, nawet jeśli prowadziła ona do jego własnego brata. Umarł za niego, ale wiem, że gdyby to któreś z Was było w niebezpieczeństwie, bez wątpienia zrobiłby to samo. Cieszę się, że mógł być dla mnie bratem i wierz mi Williamie, będzie mi Cię cholernie brakowało, jestem na Ciebie zła, że tak to się skończyło, ale..tęsknie i Cię kocham. Żegnajcie - łzy płynęły po jej twarzy. Już nawet nie próbowała ich ocierać. Po skończonym przemówieniu zeszła z mównicy i szybkim krokiem podążyła na swoje miejsce. Czuła, że nogi za chwile odmówią jej posłuszeństwa. Spojrzała tylko na Toma, który oparł łokcie na kolanach, a twarz ukrył w dłoniach. Nie sposób było nie zauważyć jego drżących ramion.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James Howlett
Wendigo


Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 1251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:05, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Alex korzystając z okazji podniósł się i podszedł do podestu. Stanął przed wszystkimi i wziął głęboko oddech:- Ja również... chciałbym powiedzieć parę słów.
SPojrzał na nagrobki i trumny, po czym zaczął:
- Może powinienem zacząć od najmłodszych..... Williama znałem prawie w ogóle.... Wiedziałem tylko tyle, ile zebraliśmy informacji, gdy byliśmy daleko stąd. Widziałem Jego, i Toma po tej gorszej stronie, i po tej lepszej, gdy uporaliśmy się z VOldemortem..... Wyglądali na bardzo zżytych, mimo okazjonalnych różnic. Ale obydwoje z tym samym charakterem, który obserwowałem u Liliany. I zaskakująco oddani bliskim, jak na Ślizgonó...-uśmiechnął się nikło:- Niewazne, po jakiej stronie stali, zawsze wierni i oddani sprawie. I swojej rodzinie. I uparci, do granic, tak jak Liliana, gdy uczyłem Ją w Hogwarcie przez krótki czas. I o chyba jedyne, co mogę o Nich powiedzieć. Niezmienni w zależności od wydarzeń.
Co do Tsu...... Osobiście wziąłęm go do siebie po śmierci Renesmee. CHłopak był wykapanym Syriuszem, tyle, że była jedna kobieta, poza którą nie widział świata. I to chyba cecha wspólna WIlków, którą wypatrzyłem w Nim dawno temu. Ale był też nieograniczony potencjał. I w wielu momentach.... przypominał mojego własnego syna, Victora. Dlatego chłopcy dogadywali się tak dobrze.
Łzy pociekły Mu po policzkach:- Przeciągnąłem Go przez najbardziej Piekielne treningi, bo wiedziałem, ze mimo rozpaczy, mimo tego, zę świat zawalił Mu się na głowę, to Black. A Oni nie poddają się w najgorszych momentach, i zawsze znajdą siłę, by trwać dalej. Zrobiłem co mogłem, by chłopak stał się silniejszy niż kiedykolwiek i zaobserwowałem to, że nie widziałbym nikogo lepszego, jako przykłądu tutaj Nas wszystkich z osobna. Tsu, tak samo jak pozostała trójka, był jednym z najwspanialszych czarodziejów, jakie dane było mi poznać. I trenować. I to coś, co do końca życia będe dobrze wspominał. I.... będzie mi żal, ze nie mogę go widzieć u boku moich pozostałych dzieci, z których jestem dumny każdego dnia za samą postawę, jaką reprezentują sobą.
Westchnął na moment, by otrzeć łzy i spojrzał na urnę Rudlopha:- Rudolpha..... Cóż, nigdy tak do końca się dobrze nie rozumieliśmy, i powód jest doskonale znany... Ale mimo to, przyjął mnie do rodziny jako zięcia i traktował z należytym szacunkiem, jako człowiek i jako wampir. I był jednym z pierwszych, oprócz mojej wspaniałej żony, który przypominał co po niektórym wampirom, że niektórych Wilkó nie warto lekceważyć. I jestem Mu za to ogromnie wdzięczny.
Na koniec.....- głos Mu się załamał:- Mój ojciec. Wiecie, tak. Był sztywny i miał wiele zasad. Oczekiwał prawości i oddania. I tego, co właściwe. Od wszystkich. Ale uczucia miał swoje wobec każdego z Was. Śmierciożerca czy nie, przyjaciel, to wciąż przyjaciel...-spojrzał na Lucjusza:- I to więź, któej nigdy w życiu nie przepaściłby, chociaż wszystko na świecie poszłoby w diabły.
I miał oczywiscie obiekcje co do pewnej osoby...-zerknął na Bellatriks:- Ale powiedział mi kiedyś jedną rzecz:" [i] Alex, kogokolwiek Ty i James wybierzecie, komu tak naprawdę oddacie całe swoje życie w ręce..... Będą to niesamowite kobiety, bo Wy zawsze wybieracie wyjątkowych ludzi. I zarówno William, Victor, Jason, Bella... Eve..... Każdy z Was, ile problemów przejdziecie, ran doznacie..... Ta droga oznacza, że Suniv, Bellatriks, Anna, Scarlett, Gabriel oraz Bella.... ta droga, im trudniejsza, tym bardziej pokazuje, że są tego warte. I to chyba największy komplement, jaki mogliście dać komukolwiek, za co zawsze będę z Was dumny"
Mężczyzna odsunął się i zrobił miejsce Kadmusowi, który wszedł na podest i westchnął:- Jest.... jeszcze jeden list, który mam w swoim posiadaniu. Dostałęm go od Jamesa jakiś czas temu. To, czy powinienem go tu przeczytać.... zależy od Was.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:17, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Bellatriks poruszyła się niespokojnie. Vivianne wyczuła jej emocje i ścisnęła jej dłoń.
- chcę to usłyszeć mamo..tak samo jak Bella i Jason..- wyszeptała - nie miej mi tego za złe..- dodała rozpaczliwie i spojrzała na Kadmusa swoimi błagalnymi brązowymi oczyma, które jednocześnie były tak bardzo podobne do oczu jej matki, ale miały w sobie ciepło ojca.

William objął Belle mocno ramieniem, a drugą dłonią chwycił delikatnie jej dłoń. Wiedział, że to co jego narzeczona usłyszy, może spowodować jeszcze większy smutek.

Scarlett spojrzała na Jasona uważnie. Wiedziała, że on chce usłyszeć to co ojciec miał im do powiedzenia. Splotła swoje palce z jego palcami i ułożyła głowę na ramieniu męża.

Kiedy Rose wróciła na swoje miejsce znalazł się obok niej Valerian
- to były piękne słowa Rosalie..- wyszeptał powoli - na pewno Liliana jest z Ciebie dumna..


Bellatriks wpatrywała się w Kadmusa z mieszaniną złości i rozpaczy. jej mina nie wyrażała żadnych emocji, ale w oczach krył się ból.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie Lestrange
Studentka Prawa Czarodziejów/Wampir


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:32, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Liliana powolnymi ruchami masowała ramię brata. Nie potrafiła mu wiele dać w tym momencie, jednak chciała by czuł jej obecność. Mimo, że łączyło ich to samo pokrewieństwo, chłopak przeżywał to stokroć bardziej.

-Czułam, że muszę ich jakoś pożegnać.. - szepnęła, obejmując się za ramiona, gdyby poczuła nagły chłód. - Będzie mi brakować Twojego ojca i Williama.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James Howlett
Wendigo


Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 1251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:29, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Valerian powoli otworzył kopertę i wyciągnął list. Potem otworzył go i otworzył usta, ale nic nie powiedział. Spuscił na chwilę głowę, po czym przełykajac gorzycz, jaką cuzł, w końcu przeczytał:

" Valery!
Wiem, że to dziwna forma, skoro możemy porozmawiać. Ale wolę nie poruszac tego tematu w cztery oczy. Cokolwiek planuje Augustus względem Vivianne i reszty.... Obawiam się że nie wrócę. Wiem, ze nie powinniśmy tracić nadziei, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Wiesz, ze nie wrócimy wszyscy. Ludzie zginą. Każdy z Nas powinien się z tym pogodzić, prawda?
Powiedziałem Bellatriks, zę musi przeżyć, by zająć się Vivianne. Jest twardsza niż większośc rzeczy na tym świecie. Wiem, zę da radę. Tak samo z resztą rodzinki.....
Wiesz, nigdy nie mógłbym być dumny bardziej z całej swojej rodziny oraz swoich dzieci. Jesteśmy mieszanką najbardziej szalonych, morderczych istot na tym świecie, i jakoś ze sobą wytrzymujemy. Bellatriks ze mną też jakoś wytrzymywała. Cudem.
Valerian, jeśli coś mi się stanie...... Słuchaj, powiedz Jasonowi, ze nigdy nie mogłem być bardziej szczęsliwy niż z faktu, że założył rodzinę. Widziałem, jak bardzo kocha Scarlett i dzieciaki i jak często zajmują mu myśli, nawet w pracy. Jest ojcem i mężem. I wierze, ze będzie trzymac się swoich obowiązków.
Bella.... Ma williama i oparcie w przyszłych teściach. JEst trochę humrozsata, ale to wspaniała dziewczyna. I wiem, jak bardzo podziwia Bellatriks i próbuje się do niej upodobnić. Nawet jeśli nie musi. Jest jedną z trzech najwspanialszych kobiet, któe w życiu spotkałem. Oprócz niej jest oczywiście Vivianne, moja mała księżniczka. I taką zostanie zawsze. Wiem, ze pewnie bym Ją rozpieszczał, ale odpowiedz mi sam, umiałbyś jej odmówić? Poza tym, jest mieszanką mnie i Bellatriks. Jest żywym cudem i dowodzi temu, zę Nasze osobowości da się jednak pogodzić. Szalone, prawda?
No tak... I..... Bellatriks. Miej na NIą oko, dobrze? Jeśli już mnie nie będzie i nie będe w stanie wrócić, nawet jako duch.... WIem, zę potrzebuje każdego z osobna. Całej rodziny. Wiem, zę Lucjusz zrobi co w Jego mocy by się Nią zaopiekować. Wiesz..... chciałbym jej jeszcze raz powiedzieć, zę to wszystko, przez co przeszedłem, by w końcu włożyć jej na palec pierścionek i usłyszeć słowo "tak"... Czasem wydaje mi się, jakbym odbył naprawde długą podróż. I w końcu wrócił do domu. Ta ulga, jest nie do opisania. I będę Ją kochał zawsze, niezależnie, co robiła wcześniej, z kim, ile razy... No, szczęsliwy nigdy nie byłem z tego powodu. Ale może jestem naiwny, ale liczy się to, kim jest teraz, prawda? I ma najwspanialszą małą pociechę obok siebie. Wiem, zę Vivianne nigdy nie opuści ukochanej osoby. Ma to po mnie.
Miej na Nich wszystkich oko. A jeśli spróbują się skarżyć, obyś żył wiecznie, bo znajdę Cię, gdy tylko trafisz w zaświaty, Valery.
Powiedzieliśmy sobie już wszystko między sobą, więc zrozum, rpzyjacielu. Ja zawsze pozostanę przy tym, w co wierze i tej, którą kocham. I zawsze będę u boku swoich dzieci. Nigdy nie przestanę o Nich myśleć.
Pamiętaj, co Ci powiedziałem. I wspieraj Ich wszystkich, ile jesteś w stanie.

James Howlett

P.S: Jedna rzecz.... Pewien wampir, nieważne jakim dupkiem może się wydawać dla wszystkich..... Na zawsze docenię chłopca, który tak bardzo pragnął braciszka i siostry i mimo kłótni z Jego mamą, spoglądał na mnie z nadzieją w oczach. Uwierzył we mnie razem ze swoją starsza siostrą, a to bardzo wiele dla mnie znaczy"

Bella wybuchnęła płączem prosto w ramię WIlla.

Jason ścisnął dłoń Scarlett, a łzy pociekłu Mu po policzkach. :- Nie.... Jego jeszcze możemy odzyskać...-wyszetał pusto:- Ja wciąż....-głos Mu się ząłamał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez James Howlett dnia Wto 21:36, 09 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:46, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Valerian słuchał tego co czytał jego starszy imiennik. Kiedy został wspomniany w liście parsknął krtóko po czym kątem oka spojrzał na matkę, Vivianne, Jasona i Belle. Każde z nich przedstawiało inny stopień rozpaczy. Jego młodsza siostra płakała rzewnymi łzami. Suniv obejmowała ją mocno i starała się uspokoić.

Bellatriks siedziała jak słup soli. Niczym marmurowy posąg. Bez ruchu, nawet brew jej nie drgnęła, kąciki ust również pozostały niewzruszone. W środku jednak trwała walka. Kotłowało się w niej zbyt wiele emocji i odczuć. W końcu podniosła się i dla bezpieczeństwa wszystkich zgromadzonych i swojego ruszyła szybkim krokiem z dala od zebranych. W pewnym momencie już prawie biegła, po chwili skoczyła na śnieg jako czarna pantera i zniknęła między drzewami.

Narcyza spojrzała za siostrą zasmucona, a później przeniosła wzrok na męża. List brzmiał jak prawdziwe porzegnanie
- trzeba ją znaleźć..- odparła kobieta wstając
- nie..
- jak to nie..
- pozwól jej uporać się z tym samej..- westchnął Lucjusz chwytając żonę za dłoń
- samej ?! wszyscy..cała nasza rodzina oczekuje od niej zawsze, że ze wszystkim poradzi sobie sama..myślisz, że jak długo ona tak pociągnie..?!
- wystarczająco długo by zobaczyć dzieci Vivianne..a teraz siadaj..- Malfoy pociągnął siłą żonę na miejsce - dobrze wiesz, że chce być sama, znasz swoją siostrę..i wiesz, że nikt tak na prawdę nie może jej pomóc..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie Lestrange
Studentka Prawa Czarodziejów/Wampir


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:58, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Rosalie westchnęła cicho. Nie chciała już tu być. Chciała, żeby ten cały pogrzeb już się skończył. To było zbyt smutne, jak na jej delikatne i czułe serce. Zwłaszcza po odejściu Bellatriks.
Liliana przymknęła oczy. Wzruszenie odbierało jej mowę. Zresztą i tak nie wiedziała, co by mogła powiedzieć, nawet jeśli chodziło o pocieszenie brata, czy pasierbicy, która siedziała koło niej. Spojrzała wyczekująco na Valeriana, licząc, że teraz nastąpi dalsza część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James Howlett
Wendigo


Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 1251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:07, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Kadmus zachwiał się na moment. Potem wyciągnął różdżkę i uniósł trumny oraz urnę w powietrze. SPokojnie opuszczał je do dołów, aż w końcu pozwolił, by spoczęły. Starannie dopilnowął, by łopaty zakopały wszystko, wyrównując teren i tworząc równe miejsca. Potem skinął głową na Alistera, który podszedł do ojca. Wspólnie zaczęli mruczeć zaklęcia, tworząc kamienny pomnik. Na Nim stali obok siebie Rudolph, Howard, William i Tsu. Howard i Rudolph stali dumnie z opuszczonymi różdzkami, w eleganckich szatach, wpatrując się w dal, jakby stali na straży.

WIlliam i Tsu byli po ich obu stronach, w pozycji bojowej, gotowi do walki. Ten pomnik wieńczył nagrobek pod spodem, na którym wyryte były słowa:" Howard Howlett Senior, Rudolph LEstrange, Tsunami Black, William Riddle. Mimo różnic w poglądach razem stanęli w obronie rodzin i tego, co w życiu najważniejsze i właściwe."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez James Howlett dnia Wto 22:11, 09 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatriks Lestrange
Czarownica/była śmierciożerczyni


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 8767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia, Francja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:18, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Lucjusz podszedł do pomnika jako pierwszy. Po raz kolejny patrzył na grób swojego przyjaciela. Przez te wszystkie lata śmierciożerstwa czuwał nad bezpieczeństwem jego i jego rodziny. Teraz pozwolił na to by zginął. Na zewnątrz nie pokazywał emocji, ale każdy kto go znał wiedział że to przeżywa i obwinia się za to co się stało. Przeniósł wzrok na Rudolpha. Tyle razem wypili i nocy przehulali. Uwielbiał jego styl walki. Był nieco szalony. Nikt nigdy nie wiedział co zrobi i pokazał to na polu bitwy. William był członkiem jego rodziny. Może od niedswna ale traktował bliźniaków i Liliane jak swoje własne dzieci. Tsu..nie znali się zbyt dobrze, ale za każdym razem jak na niego spojrzał widział Syriusza. Mężczyzna westchnął i kilkoma ruchami różdżki wyczarował przy posągu żałobny wieniec. Nad głową każdego posągu pojawił się płomień. Mężczyzna wyprostował się i odwrócił do rodziny
- teraz jest czas na żal Ton..- westchnął bo i jemu nie umknął jego stan
- teraz to nawet ja się napije..- odparła Sophie wstając jako pierwsza

Po chwili z miejsc zaczęły wstawać inni członkowie rodziny . Też chcieli pożegnać się ostatni raz z poległymi.

Vivianne czuła że żegnają też jej ojca. Czuła się jakby on też umarł. Tak bardzo pragnęła go teraz przytulić.

Valerian spojrzał badawczo na Rose - chcesz podejść do grobowca ? - spytał po chwili ocierając jej jedną z łez


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie Lestrange
Studentka Prawa Czarodziejów/Wampir


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:14, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Tom w końcu uniósł głowę. Oczy miał czerwone, a na policzkach ślady łez, które jeszcze chwilę temu tak obficie po nich płynęły. Ignorując dłoń Liliany chwiejnym krokiem podszedł do pomnika i położył dłoń na kamiennej dłoni Willa. Nic nie mówił, zawsze rozumieli się bez słów, tak i teraz był pewien, że William dobrze wie, co chce mu przekazać.

Liliana stanęła koło brata, machnięciem dłoni wyczarowała wiązankę kwiatów, która spoczęła u stóp posągu. Potem wróciła na swoje miejsce, nie bardzo wiedząc, co ma za sobą teraz zrobić.

-Już ich pożegnałam. Nie chcę tam iść - powiedziała. Wiedziała, że mama wyczaruje kwiaty również w jej imieniu. - Przepraszam, muszę się przejść.. - ze złością otarła kolejną płynącą jej po policzku łzę i wstała z krzesła, udając się w kierunku lasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starozytnyhogwart.fora.pl Strona Główna -> Zamek Rag-Na-Rock Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin