www.starozytnyhogwart.fora.pl

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- tak..- uśmiechnęła się i ucałowała go w nos po czym puściła się biegiem w stronę Lucjusza który właśnie wyszedł do ogrodu zapalając cygaro i został zaskoczony przez rzucającą się na niego żonę przez co oboje spadli na trawę. Lucjusz podniósł żonę szybko klnąc na nią i na schody. Nie zdążył powiedzieć nic więcej bo Narcyza pocałowała go po czym uradowana pobiegła napisać do wszystkich listy
Lucjusz spojrzał na JAmesa pytająco

Alex Howlett

James usmiechnął sie do Lucjusza..:- Córeczka....-powiedział dobitnie:- Córeczka, Lucjuszu... gratuluję...-podszedł i uscisnał mu dłoń.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- następna?...one nas pozabijają..jest trójka przedstawicieli płci męskiej i 3 płci pięknej..jak teraz dojdzie 4 to będzie nie fair..

Narcyza stała przy balustradzie i śmiała się z Lucjusza - a kto powiedział że będzie nierówno? - spytała rozbawiona podając mu kopertę i znów znikając w środku

- James..jeszcze wyjdziemy na prostą..bliźniaki..- klepnął go w ramię nie wierząc - bliźniaki..to bardzo możliwe..wiesz że Bella i Andromeda są bliźniaczkami?..a Narcyza jest ich siostrą więc to bardzo prawdopodobne..- mruczał do siebie idąc za żoną.

Po jego odejściu pojawiła się Eve z Tyberiusem na rękach.
- cześć..- przywitała się z Jamesem - zdawało mi się że słyszę głos Narcyzy ale chyba się pomyliłam..- rozejrzała się puszczając chłopca który podreptał do dziadka

Alex Howlett

James wział tyberiusa na ręce i rozesmiał sie:- O tak... narcyza chyba jest w siódmym niebie... Lucjusz również....-pogłaskal wnuka po włosach:- Rosnie coraz wiekszy...

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- a co się stało? - spytała zaciekawiona - odziedziczył po Scarlett loczki i kolor włosów..będzie naszym małym aniołkiem, właściwie to tylko Elizabeth i Tyberius wyglądają jak bliźniaki, a Howard to cały Jason - westchnęła

Alex Howlett

James spojrzał na nią rozbawiony:- No pewnie..... ale Tyberius i tak wygląda pieknie...jesli mamusia go nie rozpusci...

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- dobra..ja lecę idziemy na imprezę..- rzuciła krótko zanim zdążyła oprzytomnieć z kim rozmawia - znaczy..odwiedzić Gabriela..- mruknęła i widząc że się tylko pogrąża umknęła przed wzrokiem Jamesa.

Zanosiło się na kolejną burzę
- JAmes!,,chodź z małym do środka..- Narcyza staneła w drzwiach tarasowych i spojrzała krytycznie na JAmesa

Alex Howlett

James westchnał głęboko i odparł:- Juz idę!!!-po czym ruszyl do posiadlosci:- Nic by mi sie nie stało...-mruknał.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- ale dziecku owszem..- odebrała JAmesowi Tyberiusa - wy mężczyźni raczej o tym nie myślicie..kucharka upiekła tort..chcesz?

Tyberius kiwnął główką i poszedł za Narcyzą

Alex Howlett

James wywrócił oczami i wszedł do salonu.

Liliana Malfoy

Znalazła ich w ogrodzie. Przechadzali się pomiędzy zadbanymi klombami. Mimo późnej jesieni trawa była soczyście zielona. Po ścieżce poniewierało się kilka liści, które chwilę wcześniej strącił wiatr. Białe pawie-symbol ogrodu Malfoy'ów, chodziły dumnie pomiędzy drzewami.
Para zatrzymała się przy jednej z misternie kutych ławek. Nie rozmawiali ze sobą. Nie potrzebowali słów. Liliana, powoli nie chcąc zbyt szybko zakłócać ich spokoju, podeszła do nich.
-Idź do domu, ciociu. Ja z nim posiedzę. Potrzebujesz odpoczynku.-Uśmiechnęła się do niej ciepło. Patrzyła chwilę na znikającą sylwetkę kobiety, po czym usiadła na zajmowanym wcześniej przez nią miejscu. Spojrzała badawczo na Dracona. Czekała, aż sam zacznie rozmowę, nie lubiła być nachalna.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

Draco zapalił papierosa i poczęstował Lilianę. Zaciągnął się i wypuscił powoli malutki obłoczek dymu.

Emanowała z niego złość i zawód. Jego oczy nie były tak chłodne jak Lucjusza. Miał w nich nutę błękitu po matce, mimo to mierzył teraz drzewa spojrzeniem którym nie powstydziłby się Severus Snape.

Liliana Malfoy

Zaciągnęła się wolno papierosowym dymem. Od tak dawna nie paliła!
Robiło się coraz ciemniej. O ile nic się nie zmieniło, to za kilka minut ogród powinien rozświetlić się małymi lampkami, które dodawały mu tylko baśniowości. Raz po raz porywisty wiatr, zbierał porozrzucane liście, by ponieść je wysoko w górę, tańczące wokół niewidzialnej osi, zaraz potem upuszczając je w połowie pląsu. Targał rozpuszczonymi włosami Liliany.
Siedziała w milczeniu. Nie zwracała uwagi na to, że jest w samej sukience, a na dworze było strasznie zimno. Myślała o siedzącym obok mężczyźnie. Z jednej strony cieszyła się, że Atoria zniknęła z ich rodziny, będącej po części jej rodziną. A z drugiej, patrzenie na smutek Dracona było bardzo przykre.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- miała wszystko.. wszystko czego zapragnęła..mogła kiedyś zastąpić moją matkę..w życiu jej nie uderzyłem nawet jej nie szarpnąłem - wyrzucił to z siebie - to powiedz mi co zrobiłem źle..- spojrzał na nią w końcu

Liliana Malfoy

-Nic nie zrobiłeś źle, Draco. Jesteś cudownym mężczyzną, o jakim każda kobieta może tylko śnić!-Odpowiedziała z pasją.-To z nią było coś nie tak. Poważnie nie tak. Powinna dziękować losowi za takiego męża, a nie wyprawiać takie szopki. Coś jak, daj palec, a wezmą całą rękę. Taka była Astoria. Nie ważne co byś zrobił i tak było by źle.
Chwyciła go za rękę. Nawet nie wiedziała kiedy. Słowa wypowiadała z ogromną pasją i przekonaniem. Tak bardzo było jej przykro.