www.starozytnyhogwart.fora.pl

James Howlett

James westchnal ciezko w duchu, chociaz czul ulge, slyszac to pytanie. W koncu po chwili ciszy nachylil sie i szepnal:- nie jestes sama. Bede zawsze, gdy mnie bedziesz potrzebowac. Przysiegalem Ci to kiedys. Zostane..... Obiecuje.-powiedzial, z trudem odsuwajac glowe i usta od jej szyi i twarzy i gladzac Ja po wlosach. Podniosl zjej twarz do gory i spojrzal jej w oczy. Nie bedziesz sama. Nie ze mna.

Bellatriks Lestrange

W tym momencie serce Bellatriks zaczęło być mocniej. Odsunęła się jednak czując, że kręci się jej w głowie i wróciła do łóżka. Sama nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Tak beznadziejnie nie czuła się już dawno.

James Howlett

James podszedl i usiadl przy niej na lozku:- Wszystko w porzadku? Jestes bledsza....- zauwazyl i palnal sie w czolo:- Potrzebujesz zelaza..... I energii.... I duzo odpoczynku. -ujal Ja za reke:- poloz sie, a ja znajde odpowiedni eliksir i bede czuwal. Nie spuszcze Cie z oka, obiecuje.....-usmiechnal sie na wpol czarujaco, na wpol pokrzepiajaco.

Bellatriks Lestrange

- niczego nie szukaj..- wyszeptała - zaraz mi przejdzie...James - westchnęła i ułożyła głowę na jego kolanach - nie chcę byś się na mnie gniewał...- dodała po chwili

James Howlett

-nie chcesz zebym sie na Ciebie gniewal, ale?-spytal James. Gdy kobieta zaczynala tak zdanie, druga czesc musiala byc bolesna. Wiec James zlapal oddech i pogladzil Ja po policzku: Nie chcesz, bym sie wkurzal,wiec co jest?

Bellatriks Lestrange

- po prostu nie chcę..- odparła podnosząc się. Kiedy do drzwi odezwało się pukanie wzdrygnęła się. Była zbyt zmęczona by wstać. Właściciwe z każdą chwilą czuła się co raz gorzej. Machnęła tylko ręką otwierając tym samym drzwi.
Stał przed nimi Lucjusz
- Bellatriks..- mężczyzna wszedł bez pytania i przyjrzał się kobiecie - zniknęłaś tak nagle..wszystko w porządku

- tak..jest bajecznie - odparła ironicznie

Lucjusz zadecydował, że nie będzie się kłócił ze szwagierką. Nie wyglądała najlepiej i na pewno miała powód
- James..poświęcisz mi chwilę?..- spytał z wymownym uśmiechem co Bellatriks skomentowała prcyhnięciem

James Howlett

James zerknał na Bellatriks, a potem na Lucjusza. Obecna sytuacja była krucha, ale po chwili wybrał mniejsze zło. odetchnał głeboko i spojrzal na malfoya, szukajac zrozumienia w Jego oczach.
- Lucjuszu, zawsze....Ale nie potraktuj tego ofensywnie, tylko czy to mogłoby ewentualnie zaczekać?-spytał, krótko zerkajac na Bellatriks.

Bellatriks Lestrange

- właściwie to potrwa tylko chwilę..- odparł Malfoy - ale możemy to załatwić inaczej..- odparł chwytając przechodzącą obok Bellatriks za ramię po czym obrócił ją w swoją stronę

- co Ty wyprawiasz? - syknęła rozeźlona kobieta

Lucjusz nic nie odpowiedział tylko odrzucił szlafrok z jej ramienia i przyjrzał się szyi. Jak tylko zobaczył ślad po ugryzieniu puścił ją momentalnie i odsunął się

- co to jest ?!

- nie widać? - spytała Lestrange poprawiając materiał szlafroka i odsunęła się na bezpieczną odległość pod ścianę

Lucjusz przymknął oczy siląc się na spokój

- kochanie..wszędzie Cię szukam..- odparła roześmiana Narcyza wchodząc do komnaty - co się dzieje ? - spytała wpatrując się w siostrę, która wyglądała co najmniej dziwnie jak na nią

- nic nic..spokojnie..- odparł Lucjusz, który odnalazł w sobie pokłady cierpliwości - wrócimy do rozmowy jutro..- zwrócił się do Bellatriks i Jamesa - życzę dobrej nocy..- odparł z kurtuazją i wyprowadził za sobą zaciekawioną Narcyzę

Jak tylko zamknęły się drzwi, Bellatriks odetchnęła i osunęła się po ścianie siadajac na podłodze
- James...to wszystko zaczyna mnie przerastać..- odparła wpatrując się w niego. W jej oczach można było zobaczyć coś czego nie było widać od dawna..strach i bezsilność

James Howlett

James podszedł do Bellatriks i kucnał przy niej:- Powinnas sie połozyc i odpoczac. Zostane tu na noc....- podał jej dloń:- Chodź.....musisz odzyskac siły. A zanim zasniesz to i tak musze Ci powiedzieć cos waznego.

Bellatriks Lestrange

- nie James..nie mam siły rozmawiać o ważnych rzeczach..mam dosyć..- wyszeptała podnosząc się po czym chwyciła się jego ramienia - mam ochotę zostawić to wszystko i uciec gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie..- dodała dochodząc do łóżka. Od razu zakopała się pod kołdrą i tyle było ją widać

James Howlett

James spojrzał na Nia i od razu wróciła mu złość. Ale w tej chwili była słaba, zmęczona. Nie zamierzał się na niej wyżywać, ani wyrzucac swojego bólu.:- To nie ejst rozwiązanie, by uciekać. Trzeba z tym walczyc, a zawsze będe i jestem, jesli jest Ci xle. Wiesz o tym....-podsumował, przesuwajac dłonia po kokonie. Po chwili wstał i ruszył do fotela, którego odszukał wzrokiem. Usiadł na Nim, spoglądajac na łózko i na zawiniętą w nim Bellatriks. Nie miał ochoty spać. Rzadko sypiał ostatnimi czasy zresztą.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks odkopała się i przykryła się normalnie
- dlaczego poszedłeś tam ? - spytała niezadowolona

James Howlett

James pokrecił głowa i wstał, podchodzac do łózka:- Myslałem, że potrzebujesz..... Zresztą....-zdjał buty i skarpetki po czym ułozył sie obok niej.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks wpatrywała się w niego przez chwilę. W końcu nakryła go kołdrą i przytuliła się do niego. Leżała na boku więc jedną ze swoich nóg ułożyła na jego nogach a ręką objęła tors by mieć pewność, że nigdzie się jej nie wymknie po czym przymknęła oczy

James Howlett

James drgnał, gdy go tak oplotła."Prawie jak trujący Bluszcz..."pomyslał zadziornie:" Teraz zachować spokój..."
Chciał sie poprawić odrobine, wiec musiałby wyswobodzic reke, by nie bolała go rankiem. Podnoszac ja, przejechał palcami po jej nodze az do wierzchu uda. Odetchnał cicho, ale drgnął nieco, czując, ze zaczyna mu się robić nieco gorąco. przypadkiem otarł sie o Nią, poniewaz stykali sie biodrami w tej pozycji. Oddychał powoli w jej szyję, mysląc teraz tylko o jej skórze.