www.starozytnyhogwart.fora.pl

James Howlett

James ścisnał framuge drzwi, i ugryzł się w język:- Powiedziałem, ze przepraszam...-powiedział siląc sie na spokój:- Chcesz spokoju i samotności, więc do widzenia....

Bellatriks Lestrange

- przeprosiny przyjęte...- westchnęła - mogę się przemęczyć...i możemy zacząć jeszcze raz..- westchnęła pół żartem pół serio opierając się o framugę drzwi tarasowych

James Howlett

-O którą cześc rozmowy Ci chodzi?-spytał odwracając się do niej. Prowokowała go do złości. Po raz kolejny. Nie miał wilczego genu, wiec nie mógł niczego zniszczyc. Chociaż tyle. Stanał zamykając drzwi i skrzyzował ręce.

Bellatriks Lestrange

- chciałeś mi coś wyjaśnić, więc słucham..- odparła łagodnie wskazując mu fotel. Sama usiadła na skraju łóżka - mamy córkę, nie zapominaj o tym, musimy się jakoś porozumieć..

James Howlett

James odparł:- No tak, zapomniałem... Mamy córkę, bo małżeństwo jest i tak niewazne....-westchnał. Usiadł w fotelu i spojrzał na zonę:- Nie wiem, co planujesz.... i dlaczego... Ale Vivianne nie możesz zostawić, nie wspominajac o całej reszcie... A jesli chcesz odejśc, to przykro mi, ale nie mogę Ci na to pozwolić...-zaczał.

Bellatriks Lestrange

- odejść nie chcę..przez krótki czas myślałam o zejściu z tego świata..- odparła beztrosko - nie patrz na mnie tak jakby unieważnienie tego małżeństwa to była moja wina, ja nie miałam o tym pojęcia..- przypomniała - wracając do odejścia odłożyłam to na czas kiedy Vivianne będzie miała własną rodzinę i nie będzie mnie już potrzebować, usunę się delikatnie w cień...życie mnie męczy James - przyznała po chwili

James Howlett

-Nie powiem, ze nie zauwazyłem.....-odparł:- Ale córka, tak samo jak reszta rodziny Cie potrzebuje....-odwrócił wzrok:- Ja Ciebie potrzebuje.... I szczerze mysle, ze Ty nas też....Jesli zwiejesz.... nie oczekuj, że bede stał i spokojnie na to patrzył.

Bellatriks Lestrange

- nie zwieję..ale jeśli?..to znajdziesz mnie, sprowadzisz do domu i przywiążesz do kaloryfera ? - spytała rozbawiona

James Howlett

-Jesli bedzie trzeba....-powiedział, spoglądając na Nia, lekko rozchmurzony:- Poza tym, prosze Cie... Kto będzie denerwował naszego dostojnego Elfa równie dobrze? Valerian ze zgryzoty straci wszystkie włosy, Vivianne będzie rozsadzać meble, wzorem matki, oczywiście... Narcyza Nam osowieje.... Valerian zmieni sie w kompletnego bezduszneggo wampira... Kto będzie spełnial role, którą tylko Ty możesz mieć tutaj, hmm?-przyjrzał sie jej rozbawiony:- A ja....-dodał, ale machnął reką.

Bellatriks Lestrange

- a Ty ? - spytała zakładając nogę na nogę z przelotnym uśmiechem

James Howlett

-Lepiej, żebys nie wiedziała....-powiedział po chwili:- Ale szczesliwy nie będę z Twojej decyzji... tego możesz być pewna...-dodał, odwracajac wzrok. Nie wyobrazał sobie kolejnego momentu, żeby znikała z Jego życia. Oszalałby chyba. Ukrył w swojej pamięci taką ewentualność, więc chąc przeskoczyć krepujące słowa, skwitował:- Jestes nam niezbędna do szczescia. Wszystkim.

Bellatriks Lestrange

- no na pewno...nie nazwałabym tak tego, ale niech Ci będzie..- odparła z czarującym uśmiechem - no to jest jakiś postęp, ustaliliśmy, że nigdzie się nie wybieram..- dodała rozbawiona wpatrując się w niego uważnie

James Howlett

James westchnął:- Spodziewałem sie trudniejszej rozmowy, ale domyslam sie, jesli chodzi o Ciebie, to ejszcze nie koniec....-stwierdził, bazujac na swoich doświadczeniach z Nia:- CO planujesz po powrocie?

Bellatriks Lestrange

- cóż no Vivianne pójdzie do szkoły..a ja spróbuję uporządkować swoje sprawy..matrymonialne, że tak się wyrażę..- westchnęła - co znająć Rudolpha nie będzie łatwe..

James Howlett

James westchnał i spojrzał w stronę tarasu:- Nasze małżeństwo jest nieważne, z Rudolphem rozwód.... Chces zostać sama z córką?-spytał bez ogródek.