www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- nie wiem jeszcze..muszę coś zrobić by odpowiedzieć sobie na to pytanie..i to jest właśnie mój główny problem...bo zbyt dużo się stało James by decyzja była prosta..do momentu aż nie uporam się z sobą myślę, że tak będzie najlepiej..

James Howlett

James westchnał i wstał z fotela. Wyszedł na taras i jakimś cudem cygaro samo znalazło droge do jego ust. Podpalił je i wypuścił kłab dymu. :- Cóz, to Twoja decyzja...-powiedział spokojnie:- Nie będe przeszkadzał w niej, ale jesli zamierzaszsie usunąc z zycia córki i innych... Nie pozwole Ci odejść, jak juz mówiłem.
Twarz wykrzywiła mu sie nieco. Cygaro nieswieże?-spojrzał na kawałek tytoniu i potem w przestrzeń. Byle nie na Nią.
-Jesli chcesz uporzadkowac swój tok myslenia, to Twoja sprawa.... Rozumiem.-odwrócił się do niej, gdy skończył napinać nerwy, by Jego twarz stężała i nie było widac na niej tego, co czuł w środku.

Bellatriks Lestrange

- nie do końca rozumiesz prawda ? - westchnęła stając przed nim - James..chcę też byś uczestniczył w tym rozmyślaniu i mojej decyzji..tylko ja teraz nie mam na to siły..- przynała

James Howlett

James odpowiedział cicho:- Rozumiem....-podszedł bliżej i pogładził jej włosy:- Poza tym... musisz miec mnie, kogos musisz wkurzac i prowokowac, a potem cieszyć sie, że doprowadzasz do szału?-zaśmiał sie, nieco rozbawiony, próbując obrócic sytuację w żart:- W porządku...-powiedział ireka delikatnie objał jej ramiona. Pogładził je i usmiechnał się pokrzepiająco:- Kiedys musze przestać zachowywac sie jak idiota...-dodał z uśmiechem.

Bellatriks Lestrange

- a byłbyś w stanie ? - spytała rozbawiona

James Howlett

James odwzajemnił usmiech:- Myslę, ze to bardzo cięzkie, zwłaszcza, wsród tylu dzieci..... Musze byc w czymś dobry, prawda? Równie dobrze może to być roienie z siebie kretyna....-mrugnał do niej pouzmiewawczo:- Prawda?

Bellatriks Lestrange

- owszem..- uśmiechnęła się - wiesz..z tych dobrych stron..całkiem dobre dzieci Ci wychodzą..- dodała rozbawiona i podeszła do barku

James Howlett

-To nie tylko moja zasługa... Znasz mój charakter. Gdyby to była tylko moja sprawa, kto wie, jakie dzieci by wyszły....-przyglądał sie kołysaniu jej bioder, gdy podchdoziła do barku:- Równie dobrze to i Twoja zasługa.... Jesli mam być szczery.....Nie jesteś perfekcyjną zoną.... Ale z perfekcyjna zona i matka bym nie wytrzymał nawet dnia... I poza tym, myslę, ze bym takiej nie chciał.

Bellatriks Lestrange

- na perfekcyjną żonę chowana była moja siostra...ja miałam iść na służbę Czarnemu Panu..- odparła nalewając wina do dwóch kieliszków

James Howlett

-A ja do Rady Wilków, potem do Magnusa.... ale to przeszłość... Poza tym, moja droga... Vivianne się zajmowałas od podstaw.... I masz naprawde wspaniałe dzieci.... Mam tylko nadzieje, ze bedę dalej w tym rodzinnym pakiecie...- odpowiedzial pół żartem, pół serio.

Bellatriks Lestrange

- jakkolwiek głupio to zabrzmi nie potrafię się teraz...zdeklarować..- westchnęła wręczając mu jeden z kieliszków - mam nadzieję, że Demeter uda się porozumieć z rodziną..

James Howlett

-Domysliłem się...-odparł, biorac kieliszke do reki:- Z Bella będzie najtrudniej... Przywiązała się do Ciebie naprawdę mocno.... Ale poradza sobie, rodzina to rodzina....

Bellatriks Lestrange

- nie wiem co miało by się zmienić z Bellą, przecież i tak razem od dawna nie mieszkamy..wiesz..myślę, że tymczasowo dopóki nie będę wiedziała co począć zamieszkam u siostry razem z Vivianne, nie chcę siedzieć Rudolphowi na głowie..oczywiście możesz się z nią widywać jak często chcesz..

James Howlett

-Bellatriks.... Powinnas miec swój dom..... Vivianne to nie jedyna osoba, z która chce się widywać....-powiedział:- Nawiązując do Twoich wczesniejszych słów...

Bellatriks Lestrange

- tak jak sobie wszystko poukładam to z pewnością się o to postaram..- odparła z uśmiechem