www.starozytnyhogwart.fora.pl

James Howlett

-Pewnie tak.....-odparł, dopijając kieliszek i odstawiajac na stół:- Nigdy się nie zmienię... Bede tym samym nastolatkiem, który goni za kobieta przez cały świat....-wstał i wrócił na taras:- Szkoda mi Vivianne... Nie chciałem, by cokolwiek działo się w jej rodzinie..... Wyjazdu nie przewidziałem... I tego, co się stanie u Ciebie też nie, a może powinienem byc... bardziej jak ojciec. Albo Alex. Co sadzisz?

Bellatriks Lestrange

- nie wiem James..czasu nie cofniesz..- odparła stając obok - ja..chciałabym by było tak jak dawniej..ale..nie wiem czy potrafię już teraz..

James Howlett

-Jak dawniej? To znaczy?-spytał, paląc cygaro:- Nigdy nie powiedziałem, ze żałuję czegokolwiek.... Po prostu chciałbym, by ten wyjazd sie nie wydarzył....-obrócił głowe do niej.

Bellatriks Lestrange

- czasu nie cofniesz..- powtórzyła - proszę..- westchnęła nieco głośniej słysząc pukanie do drzwi. Te otworzyły się przez co w pokoju ukazał/a się..

James Howlett

głowa Belli. Dziewczyna weszła szybkim krokiem, widzac obojga na tarasie:- Cześć...-powiedziała, nieco zdyszana:- Myslałam, ze zastanę tu Vivianne, bo rozdzieliłysmy sie przed domem, ale....

-Ale nie powinnaś teraz rozmawiać z matką?-spytał James.
-Własnie rozmawiam...-powiedziała cierpko.
- Z rodzoną matka-dorzucił James i spojrząl na córkę surowo:- Jest na ogrodzie, więc rusz się na dół i porozmawiajcie w końcu...
-Nie możesz mi mówić....
-Co masz robić? Ależ mogę, jesli zachowujesz się jak dziecko!-odgryzł się James.

Bellatriks Lestrange

- spokój..- Bellatriks uciszyła ich nie podnosząc głosu - Bello, masz prawo być zła..Suniv też wiele rzeczy miała mi za złe, że więcej czasu poświęcam Tobie i Vivianne, niż poświęcałam jej kiedykolwiek między innymi, gdyby nie pozwoliła mi naprawić błędów i zbliżyć się do siebie z pewnością nie było by nas tutaj razem..- odparła stając przed młodą kobietą - nie masz przestać być zła i jej wybaczyć, na początek po prostu jej wysłuchaj..- wyszeptała i pogłaskała ją po policzku - wierzę, że dasz radę..

James Howlett

James powstrzymał sie od parsknięcia śmeichem, ale był pełen podziwu. Dziewczyna spojrzała na Bellatriks i westchnęła:- Tylko tyle mogę zrobic...-mrukneła pod nosem:- Ale zzaproszneiem na slub to poczekam jeszcze....-powiedziała buńczucznie.:- Musze skorzystac z łazienki...-powiedziała i wyskoczyła do drugich drzwi.
James opuścił wzrok i wyrzucił niedopałek cygara:- Chyba czas na mnie....

Bellatriks Lestrange

- widziałeś.- wskazała na zamykające się drzwi - czy ona...? no wiesz..- spojrzała na Jamesa porozumiewawczo

James Howlett

-Słucham??-James spojrzał na Nia, jak razony piorunem:- Nie... Chyba.... Nie, na pewno nie... Bella!!!-na końcu ryknał podchodzac do łazienki.

-tato, nie przeszkadzaj mi, prosze...-odezwał się głos zza drzwi.
-Pogadamy, jak wyjdziesz...-zagrzmiał James.

Bellatriks Lestrange

- Co Ci się uroiło ? - Bellatriks spojrzała na niego z politowaniem - jest dorosła...nie będziesz z nią chyba rozmawiał o takich sprawach po za tym ten Twój ojcowski ton tylko ją rozzłości..-zauważyła dumnie

James Howlett

-O jasne, jestem ojcem i mam prawo wiedzieć, czy....

Bella wyszła z łazienki i spojrzała na tatę:- Czy co? Boże, byłam tylko umyć rece i za potrzebą. Dzieki za rade, Mamo...-podeszla i ucałowała Bellatriks po czym pomachała tacie i wyszła.
James usiadł na fotelu:- Ech.....

Bellatriks Lestrange

- James..jak Scarlett była w ciąży to nie robiłeś Jasonowi takich problemów..- kobieta skrzyżowała ramiona

James Howlett

-Chłopak a dziewczyna to różnica...-westchnał James:- Chociaz minimalna.....-nalał sobie do kieliszka z barku:- To moja mała dziewczynka....-wyjasnił, nieco zły.

Bellatriks Lestrange

Kiedy to wypowiadał w pokoju znalazła się Vivianne, która z kolei szukała Belli. Po matce odziedziczyła brak pukania przez co usłyszała coś co ją zabolało. Ostatnio czuła się pominięta, wciąż w pamięci miała jeszcze jego nieobecność, wchodziła w trudny wiek i miała wrażenie, że z trójki dzieci tata poświęca jej najmniej czasu, dodatkowo usłyszała, że Bella jest jego małą dziewczynką. Tak przecież przed wyjazdem nazywał ją. Więc co się teraz zmieniło ?

Bellatriks uniosła wzrok na córkę i zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek, dziewczynki już nie było. Kobieta odetchnęła i na chwilę ukryła twarz w dłoniach by się uspokoić.

James Howlett

James odparł:- Z Jasonem było inaczej.... Radził sobie i zawsze chciał radzić sobie sam.... Belle wychowywałem samotnie.... potem z Twoja pomoca... Ona i Vivianne to najwazniejsze dla mnie osoby, ok? Nie chciałbym czasem, by dorastały..... Widzialaś Vivianne?-spytał.