www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- nie mniej jednak..nigdy nie wiadomo co komu przyjdzie do głowy oo właśnie o tym mówiłam..- wskazała palcem gdzieś w głąb ogrodu.

Specjalnie na bal zostały ustawione lampy więc idealnie było widać Vivianne, która próbował odciągać Sophie od jednego z wampirów, który stał oparty na drzewo i przyglądał się im.

- wiesz..myślę, że Lucjusz nie będzie zadowolony, gdy jego wnuczka zostanie pożywką wampirów..może jakoś temu zaradzisz..- wskazała na sytuację z prowokującym uśmiechem - byłabym Twoją dłużniczką..

Rudolph Lestrange

-No cóż, uwielbiam bale z wampirami.-Westchnął przeciągle, mając oczywiście na myśli, wszystkich tych krwiopijców, którzy za nic mieli pewną hierarchię i ważność osób. Kto widział atakować wnuczkę gospodarza?-Daj dziecku alkohol.-Westchnął raz jeszcze, po czym w wampirzym tempie przeniósł się w stronę wampira. Ich rozmowa była bardzo krótka i bardzo szybka, jednak wampir posłusznie oddalił się w zupełnie przeciwnym kierunku. Dopiero potem podszedł do Sophie i Viv, która z ledwością utrzymywała starszą towarzyszkę w pozycji pionowej.
-Chodź słonko.-Powiedział do małej i wziął ją za rękę, a drugą złapał lecącą już Sophie i obydwie zaprowadził na taras.
-Wiesz, że za dziękuje się nie kupuje?-Puścił rozbawioną Viv na ziemię i spojrzał uważnie na Bellę, która już otwierała usta, by wypowiedzieć podziękowanie.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks już chciała się odgryźć, ale jej wzrok spoczął na Vivianne
- nie możesz się tak..Sophie jest starsza i to ona powinna się zajmować Tobą - westchnęła nieskładnie - poszukaj cioci Narcyzy..ją trzeba położyć do łóżka - spojrzała na Sophie i posadziła ją na ławce gdy Vivianne zasalutowała jej i zniknęła z oczu

- w takim razie nie podziękuje..- rzuciła do Rudolpha odsuwając się od Sophie, która gwałtownie zbladła i wyglądała jakby zaraz miała zwymiotować

Rudolph Lestrange

-To już jest niegrzeczne. Takiej arystokratce jak Ty, nie przystoi chyba brak kultury.-Cała ta sytuacja zaczynała go jeszcze bardziej bawić.-Zostaw ją. Oduczy się upijania do nieprzytomności prawie.

Bellatriks Lestrange

- trzeba ją tego oduczyć..ma to po matce chyba..- rzuciła - a to, że jestem arystokratką nie znaczy, że muszę być damą..podobnie jak Ty..jesteś arystokratą i chamem w jednym...- Rudolph nie zdążył jej odpowiedzieć bo na taras prawie wbiegła Narcyza, która sama była lekko wstawiona, ale w przeciwieństwie do Sophie trzymała fason

- mam nadzieję, że nie narobiła wam kłopotów..jutro znów będzie rozmowa..- przyjrzała się wnuczce z niesmakiem - wstawaj..

- a gdzie idziemy..potańczyć?..- spytała opierając się o Narcyzę

- nie idziemy Cię położyć, zanim Lucjusz Cię zobaczy..- warknęła i już ich nie było

Bellatriks dopiła drinka i wręczyła mężowi drinka - jeszcze raz poproszę..

Rudolph Lestrange

-Jednak nie zapominam o dobrych manierach. Ratuję damy z opresji i takie tam, a Ty?-Roześmiał się na widok Narcyzy. Dzisiaj miał właściwie doskonały humor.
-Wedle życzenia.-Ukłonił się teatralnie i za moment zjawił się z kolejną szklaneczką kolorowego drinka.

Bellatriks Lestrange

- dziękuje..cóż..faktycznie..czasami zdarza Ci się o nich nie zapomnieć..- odpowiedziała mu znów sadowiąc się na balustradzie obok niego - powiesz mi w końcu co to jest? - spytała unosząc szklankę do góry

Rudolph Lestrange

-Zawsze o nich pamiętam.-Prychnął, udając obrażonego.-Nie wiem, czy chcesz wiedzieć.-Postanowił się z nią troszkę podroczyć.-Nie jest Ci zimno?

Bellatriks Lestrange

- jest..ale bynajmniej mi to nie przeszkadza..- uśmiechnęła się przekornie. - nie rozumiem dlaczego robisz z tego jakąś tajemnicę..chociaż..może lepiej faktycznie nie mów..- dodała widząc jego uśmiech - jako, że nie zapominasz o dobrych manierach, po pierwsze powinieneś oddać mi swój płaszcz..a po drugie poczęstować mnie papierosem..- westchnęła krzyżując ramiona.
Nie zawracała na pogodę uwagi, ale faktycznie gdy o tym pomyślała, na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka

Rudolph Lestrange

-Bellatriks, nie musisz mi mówić co mam robić.-Roześmiał się, będąc już przy niej i przykrywając jej ramiona swoim płaszczem. Następnie sięgnął do kieszeni tegoż samego płaszcza i wyciągnął w jej stronę papierośnicę.-Czegoś jeszcze Ci potrzeba?

Bellatriks Lestrange

- pozwól, że się zastanowię..- westchnęła - no co..muszę dobrze wybrać, nie co dzień jesteś dla mnie taki miły - nachyliła się nad nim - niemniej jednak..na pewno masz w tym jakiś cel..

Rudolph Lestrange

-Masz tylko jedno życzenie.-Uniósł lekko brew do góry.-Nie wiem, o czym mówisz Bellatriks. Jestem tylko miły.-Zrobił krok w jej stronę.

Bellatriks Lestrange

- tylko jedno powiadasz..- znów zsunęła się z balustrady i oparła się o nią kiedy do niej podszedł - i spełnisz je bez wykrętów..? - spytała mrużąc oczy wymownie

Rudolph Lestrange

-Pod warunkiem, że nie będzie to życzenie typu: "daj mi spokój i zniknij z mojego życia", a tak to owszem, spełnię.-Położył dłonie na balustradzie po obydwóch jej stronach.

Bellatriks Lestrange

- dobrze zdajesz sobie sprawę, że to nie jest fair..- mruknęła gdy stanął przed nią. Z jednej strony czuła się osaczona, z drugiej zawsze od kąt nie była jego żoną, coś ją do niego przyciągało. Kobieta jednak nie zamierzała dać po sobie tego poznać, a raczej nie zamierzała ulec swojej słabości. Dokończyła drinka i spojrzała na niego otulając się płaszczem.