www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- no..właśnie tak myślałam..- poklepała go po ramieniu po czym ruszyła dalej zakładając rękawiczki. Alejki nie zostały odśnieżone, dlatego lód i śnieg zmusił ją do stanowczego zwolnienia tempa - nie jestem przekonana czy był to dobry pomysł..- westchnęła chwiejąc się po tym jak się poślizgnęła i znów chwyciła się jego ramienia - cóż..wygląda na to, że jesteś mi tutaj niezbędny..

Rudolph Lestrange

Kiedy po raz kolejny prawie się poślizgnęła, złapał ją za dłoń i mocno trzymał.-Zawsze lubiłaś zimę Bello, dlaczego teraz narzekasz?-Spojrzał na nią z zaciekawieniem. Mimo, iż często się kłócili to jednak Rudolph bardzo lubił towarzystwo byłej żony.

Bellatriks Lestrange

- nie wiem..dzisiaj mam dzień narzekania..- westchnęła - siadaj..- wskazała ośnieżoną ławkę z niewinnym uśmiechem

Rudolph Lestrange

-Czy nie powinnaś się czasem cieszyć? Nie wiem, radować rodzinną atmosferą?-Usiadł na wskazanym miejscu.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks zadowolona, że nie musi siadać na śniegu usiadła mu na kolanach. Inna kobieta pewnie by tak nie postąpiła wobec swojego byłego męża ale to w końcu była Bellatriks. Poprawiła się łagodnie znajdując oparcie na jego torsie - dobrze wiesz, że święta nie mają dla mnie większego znaczenia..dosyć mam tej rodzinnej atmosfery..czuje się jakbym była na emeryturze..- westchnęła rozżalona

Rudolph Lestrange

Rudolph roześmiał się, kiedy wgramoliła mu się na kolanach.-Nie za dobrze Ci?-Spytał z lekkim przekąsem. Prawdopodobnie gdyby miał serce, to biłoby mu teraz prędzej, zamiast tego objął ją jednym ramieniem, poprawiając tym samym komfort "siedzenia".-To może jak za starych dobrych czasów wyskoczymy gdzieś przed kolacją? Rozerwiesz się i wrócisz z emerytury.-Zaproponował.

Bellatriks Lestrange

- czy ja wiem..- przechyliła lekko głowę - chyba nie mam ochoty na dalsze eskapady niż to miejsce..jestem zmęczona tym szczebiotaniem mojej siostry..- przyznała rozbawiona bawiąc się kołnierzykiem jego koszuli

Rudolph Lestrange

-I tak Cię kiedyś wyciągnę. Jeszcze wyjdziesz z wprawy.-Zaśmiał się cicho, bezwiednie zakładając jej ciemne loki za ucho.-Przecież Narcyza robi tak przy okazji każdego balu, a wigilia to już całkiem.-Poparł ją.

Bellatriks Lestrange

- tak..wiem..ale to już po prostu za dużo..- westchnęła. Kiedy odgarniał jej włosy za ucho odruchowo otarła policzek o jego dłoń

Rudolph Lestrange

-Trzeba było szybciej ewakuować się do ogrodu.-Odparł z uśmiechem, mimochodem muskając chłodnymi palcami jej policzek.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks i tak już siedziała blisko niego. Dodatkowo coś ją jeszcze przyciągało i to w takim stopniu, że nie mogła się temu oprzeć. Schyliła głowę by broń boże go nie pocałować wtulając się tym samym w jego obojczyk.
- no nie wiem..zaraz będziemy wracać..- zarządziła nagle

Rudolph Lestrange

-Więc jednak wolisz towarzystwo siostry.-W jego głosie dało się wyczuć rozbawienie. Pogładził ją lekko po policzku i uniósł jej podbródek, zmuszając do spojrzenia na siebie.-Długo jeszcze będziesz udawać?-Zapytał z właściwą sobie szczerością.

Bellatriks Lestrange

- tak długo jak będzie trzeba..- westchnęła podnosząc się z jego kolan

Rudolph Lestrange

-To powiedz mi chociaż po co.-Złapał ją za rękę na tyle mocno, żeby nie mogła mu się wyrwać i na tyle słabo, żeby nie zrobić jej krzywdy.

Bellatriks Lestrange

- nie wiem..po czuję, że muszę..że tak powinnam..dla mojej córki która dorasta na przykład..Suniv i Valerian nie mieli najlepszego dzieciństwa, więc chcę by chociaż ona je miała..- dodała znów siadając. Tym razem na ławce a nie na jego kolanach.