www.starozytnyhogwart.fora.pl

James Howlett

Laxus siedział na altanie, paląc i zbierajac myśli. Bellatriks mogła mieć do czynienia z Wendigo, ale sam temat był wystarczająco niepokjący. Pamiętał, jaki był jego ojciec i wiedział, ile osób z rodziny zginęło, próbując go powstrzymać. Zawsze próbował zmanipulować innych by nie brudzić sobie rąk. Zachęcać do swojej wizji świata. Wielki Augustus, Władca Wendigo....
Pokręcił głową z niedowierzaniem spoglądajac na las.

Vivianne Howlett

W pewnym momencie coś zaszeleściło i z zarośli wyskoczyła sarna. Zaraz za nią czarna pantera. Oba zwierzęta były szybkie, ale roślinożerca tak wymanewrował dużego kota, że skończył on w zaspie śnieżnej. W pewnym momencie ze śniegu podniosła się Vivianne, otrzepała się i odwróciła w stronę altany. Dopiero wtedy zlokalizowała Laxusa
- dlaczego za każdym razem jak coś mi nie wychodzi, albo jestem w nietypowej sytuacji...zawsze spotykam Ciebie ? - spytała krzyżując ramiona. Dziewczyna zrezygnowała z mówienia mu na Pan, po ich ostatniej rozmowie.

James Howlett

-Bo może dlatego, że sie rumienisz jak się widzimy...-odparł wskazując jej policzki z uśmiechem. Ale ten uśmiech był bardziej wyblakły od poprzednich:- Kiedy wyszłaś, by sobie zapolować?-spytał przyglądajac się jej.

Vivianne Howlett

- mama i reszta starszego pokolenia zamknęli się w gabinecie wuja...część młodszych jest już w stanie wskazującym, a ja postanowiłam się wybrać na spacer...to nie było polowanie...po prostu lubię za nimi ganiać..nie mogłabym zrobić jej krzywdy...nie mogę patrzeć, kiedy moja matka przegryza tętnice...aa..- wzdrygnęła na tą myśl - myślisz, że ona czuje ten smak ?..no wiesz..jak przemieni się w człowieka..- spytała stając obok niego

James Howlett

-Możliwe, że tak... ale smak i cały proces jest inny gdy się przemieniasz...-powiedział Laxus:- Zależy, na ile oddzielasz swoje człowieczeństwo w momencie przemiany. Wendigo maja odmienny zgoła problem. Im częściej sie przemieniasz, tym większe ryzyko, że bestia przejmie kontrolę na stałe. -powiedział przenosząc wzrok na jej oczy:- Ale fajnie, że znów Cię spotkałem.

Vivianne Howlett

- piłeś coś ? - spytała nieco rozbawiona - trochę dziwnie słyszeć w języku kogoś o takiej metryce, słowo "fajnie"...a wracając do mojej matki...myślisz, że na ile ona oddziela swoje człowieczeństwo ?..bo przed chwilą widziałam jak wciąga krwisty stek...

James Howlett

Laxus zastanowił się:- Człowieczeństwo?- spytał i wybuchnął gromkim śmiechem.

Vivianne Howlett

Vivianne zmrużyła oczy widząc jego reakcje
- nie będę rozmawiała z kimś kto nie ma szacunku do moich rodziców...- zapowiedziała, odwróciła się napięcie i ruszyła w kierunku schodów

James Howlett

Laxus westchnął:- Rany Merlina, Vivianne... to był żart. I wierz mi, Bellatriks też by się zaśmiała, więc spokojnie...-powiedział łapiąc ją za rękę lekko.

Vivianne Howlett

- no przecież wiem...- odparła odwracając się z rozbrajającym uśmiechem - o Merlinie...i Ty mówisz, że znasz się na żartach...- westchnęła przechylając lekko głowę

James Howlett

-Hej, Ty tu jesteś trochę młodsza, myślałem, ze się obraziłaś....-powiedział ze śmiechem, przyglądając się jej.

Vivianne Howlett

- ja się nie obrażam...- odparła uśmiechając się przelotnie - no może czasami gniewam...- przewróciła oczami - ale tylko czasami...po za tym...jestem...dużo..dużo młodsza..- dodała z przewrotnym uśmiechem - czy to już nie podchodzi pod...- nie dokończyła jednak widząc jego wzrok - taki żarcik..

James Howlett

Laxus uśmiechnął się:- Wątpię, skoro jesteś pełnoletnia...-stanął bliżej niej.

Vivianne Howlett

- ale bardzo delikatna i raczej niedoświadczona...poradzisz sobie z tym ? - spytała nieświadomie przygryzając dolną wargę

James Howlett

Laxus zmierzył ją spojrzeniem:- Czy Ty próbujesz mnie kusić?-spytał spoglądając jej w oczy:- No wiesz....-przyciągnął ją do siebie i pocałował.