www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- mhmm..- mruknęła Scarlett i pociągnęła łyka ognistej - wracamy?..chciałabym się przebrać, po za tym jestem ciekawa co się dzieje u reszty, chciałabym porozmawiać z dziećmi przez telefon..- wyszeptała.

Anna śmiała się w niebo głosy - no to wracamy..- parsknęła. Wzięła nieco śniegu na rękę i dmuchnęła nim prosto w twarz męża

Alex Howlett

Jason pogłaskał ja po policzku:- Dobrze... chcesz na rączki?-spytał z uśmiechem.

Victor wyswobodził sie z zaspy i spojrzał na Anne:- och Ty...-po czym złapał ja i wrzucił do zaspy.

Bellatriks Lestrange

- sama pójdę..- spojrzała na niego rozbawiona i ruszyła do domu

Anna podniosła się i wskoczyła Victorowi na plecy.

Alex Howlett

Jason westchnał:- I zrozum tu kobiety....-schował piersiówkę.:- Rany...
Victor spojrzał na Annę:- Niech będzie-mruknał:- ten jeden raz....-i zaczał iśc z nia na plecach.

Bellatriks Lestrange

- nie no jak chcesz to zejdę..nie chcę byś dawał mi łaskę..- westchnęła Anna

Scarlett splotła palce swojej dłoni z palcami dłoni Jasona i razem szli z uśmiechami na twarzy w milczeniu

Alex Howlett

Jason spoglądał co jakiś czas na Scarlett i spokojnie ruszyli ze skraju lasu.
Victor uśmiechnał się:- Ojj nie gniewaj się.. chodx...pobiegniemy....

Bellatriks Lestrange

____________________

Daphne wyszła przed pagodę i doszła do granicy lasy skąd najlepiej było widać fajerwerki. Stamtąd wydawały się najbardziej widowiskowe.

Usiadła na ośnieżonej ławce i otuliła się mocno ciepłym szalem.

Alex Howlett

-Uciekasz przed natrętem czy po prostu nie lubisz hucznej zabawy?-spytał Alister podchodzac w płaszczu. Przyjrzał jej sie rpzechylajac głowe.

Bellatriks Lestrange

- ani jedno ani drugie..- odpowiedziała Daphne nie patrząc na niego tylko cały czas na pokaz sztucznych ogni

Alex Howlett

Alister westchnał i przyjrzał sie jej Jezyk

- Zimno Ci?-spytał, zdejmując swój płaszcz.

Bellatriks Lestrange

- no może trochę..- przyjrzała mu się - kiedy odda mi pan swój płaszcz będzie zimno panu..- skwitowała uśmiechając się z finezją, wstała i ruszyła na spacer

Alex Howlett

Po chwili została otulona płaszczem Alister, który szedł obok niej w błekitnej koszuli:- Nie jest az tak źle.... w ciągu dnia było Słońce, więc nie rpzejmuję się chłodem..... poza tym, byłem tu i ówdzie...-usmniechnał się czarująco.

Bellatriks Lestrange

- och..do wybornie..muszę jednak przypomnieć że moja matka jest wampirzycą więc z chłodem sobie radzę..- mruknęła, otuliła się jednak płaszczem wdychając przy okazji zapach jego wody kolońskiej - tak właściwie..panie Fox..czym pan się zajmuje? - spytała zaciekawiona zwalniając nieco.

Alex Howlett

Alister szedł spokojnie,, unoszac głowe w niebo:- Pracuje dla Ministerstwa... jako łamacz zaklęć i klatw... większośc rpacuje dla Gringotta, ale ja zajmuje sie.... innymi sprawami, bardziej złozonymi... wszelkie klatwy, iluzje,... tu wchodze ja....-rozłożył ręce ze smiechem:- Zreszta, od dziecka byłem dobry w iluzji...

Bellatriks Lestrange

- tak..coś tam słyszałam..- wtrąciła mimochodem