www.starozytnyhogwart.fora.pl

Alex Howlett

Howard westchnał:- próbujecie mnie przekonac ze wszystkich sil, co?-usmiechnał sie:- Nie widze swojej przyszlości jako wampir, cyziu...

Bellatriks Lestrange

- nie musisz być wampirem..to był wybór Rudolpha, tak..ma co robić..nie potrafiłby żyć blisko Belli gdy jest żoną Jamesa..oczywiście będą się widywać..ale sam rozumiesz..wiedział jednak że musi wrócić ..dla Suniv i Valeriana..a teraz tyle się działo..- odwróciła wzrok - aż dziw że się pozbieraliśmy..

Alex Howlett

Howard spojrzał na nia:- Najwazniejsze, że..... że wszystko w porzadku.... będe musiał przeprosic bellatriks za te przypuszczenie o tym, ze mogła abawic się z Rudolphem pare chwil temu...-westchnał cicho.

Bellatriks Lestrange

Narcyza uśmiechnęła się nerwowo i wyciągnęła rękę do Lucjusza
- co się dzieje kwiatuszku? - spytał Lucjusz siadając obok
- jestem zmęczona..- westchnęłą
- to się napij..- sięgnął po ognistą
- Lucjuszu! - trzepnęła go w ramię wstając

Lucjusz spojrzał rozbawiony na Howarda

Alex Howlett

Howard spojrzał na narcyze:- to był nerwowy usmiech, cyziu... cos nie tak?-zerknał na nia z nuta podejrzliwości. Potem usmiechnał sie do Lucjusza:- nalej jjej do pełna...

Bellatriks Lestrange

- zwariowaliście..? jestem w ciąży..
- Belli to jakoś nie przeszkadza..
- jej nigdy nic nie przeszkadza..- obruszyła się i obraziła na oboje

Alex Howlett

Holward westchnał cięzko:- gdzie jest bellatriks? Mozesz mi tu ja przyprowadzic?-spojrzał na Lucjusza.

Bellatriks Lestrange

- już wraca..- wskazał na idącą rozpłakaną kobietę która chwyciła Narcyzę za rękę i zaciągnęła ją za namiot - oo.widzę że pierwsza małżeńska kłótnia..musiał ją zranić..- westchnął - napijesz się? - spojrzał na Howarda - ech..te twoje ramy są kłopotliwe..

Alex Howlett

howard westchnał:- Cóz... nie mow nikomu, ale to moja wina...-spojrzał na bellatriks:- wmawiałem jamesowi, że mogła sie zabawic z Rudolphem, patrzac, jak wrócila w innym stroju i to, ze dosyc długo tam siedzieli...-spojrzalł na swoja laske:- Nie powinienem mu mieszac w głowie....

Bellatriks Lestrange

- no tak..perypetie Howlettów ciąg dalszy..- westchnął Rudolph stając przed portretem - tak się kończy wtrącenie swojego nosa w sprawy innych..- uśmiechnął się ironicznie i ruszył za Narcyzą i Bellatriks

Lucjusz chciał go zatrzymać ale machnął ręką i nalał sobie whisky

Alex Howlett

Howard spojrzał z Rudolphem...:- jesli chodzi o psucie wielu spraw, on nie powinien udzielac mi rad... ma w tym profesure...-warknał:- nie lubiłem lestrange'ów od jego babki do niego....-spojrzał na Lucjusza:- no cóż...

Bellatriks Lestrange

- ja tam go bardzo lubię..nie licz że będzie milusi bo w końcu James rozbił mu rodzinę..- wzruszył ramionami

Po chwili wróciła Narcyza z Bellatriks która doprowadziła się do ładu. Bella usiadła w fotelu, nie wytrzymała i zapaliła nie patrząc w ogóle na Howarda

Alex Howlett

Po chwili wszedl james. Spojrzal na Bellatriks:- słuchaj.... przepraszam.... nie chciałem.... nie zamierzałem cie o nic oskarżac....-usiadł przed nia:- Wybacz....-spojzał na nia:- Prosze...

Howard stuknał laska i usiadl w fotelu z nieco dziwnym spojrzeniem.

Bellatriks Lestrange

- James..naucz się w końcu że rady twojego ojca nie prowadzą do niczego dobrego..- spojrzała mu w oczy - jeśli jeszcze raz posłuchasz go w moim przypadku..to to małżeństwo szybko się skończy..nie mam zamiaru wysłuchiwać bezpodstawnych oskarżeń..- syknęła

Alex Howlett

Howard powiedział;- Do niczzego dobrego, pewnie....- ale james urawł mu w pól zdania ruchem reki. zblizył sie do bellatriks:- Wiem.... i przepraszam... to ostatni raz, kiedy ktos miesza mi w głowie... no, poza Tobą...-dodał usmiechajac sie i przytulił ja do siebie.