www.starozytnyhogwart.fora.pl

Tom Riddle

-Myślę, że nie ma sensu tu siedzieć. Chodź.-Podniósł się z miejsca i zarzucił plecak na jedno ramię, a potem spojrzał znacząco na Anastazję.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- gdzie?..- spytała zaciekawiona wstając. Otrzepała się i zarzuciła sobie torbę przez ramię.

Tom Riddle

-Nie wiem. Obiecałem Narcyzie, że się Tobą zajmę, więc jak jest coś, co chcesz robić, to mów.-Zamknął za nimi drzwi, a potem kratę.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- obiecałeś mojej matce? - spojrzała na niego z niedowierzaniem zamykając ostatnie drzwi - bez przesady..nie mam 4 lat..i potrafię sobie zorganizować czas..pomagasz mi, ale jesteś taki sam jak reszta..- odparła i szybkim krokiem ruszyła na górę. Nienawidziła jak ktoś tak ją traktował.

Tom Riddle

-Prosiła, to obiecałem.-Chłopak wzruszył ramionami i poszedł za nią. Nie uśmiechało mu się ganianie po całym domu za dziesięciolatką.
-Oj, no daj spokój.-Westchnął, kiedy znalazł ją w salonie na kanapie z dłońmi skrzyżowanymi na piersi i obrażonym wyrazem twarzy.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- boże Tom..jaki Ty jesteś wspaniałomyślny..idź ją odwiedzić lepiej..- wskazała na zegarek. Wskazówka ze zdjęciem Sophie wskazywała napis: TĘSKNI. - bo przez te ćwiczenia z ciotką trochę ją zaniedbałeś..- dodała z przelotnym uśmiechem - ja mam trochę książek do przeczytania..

Tom Riddle

-Dobra. Będę za maksymalnie trzy godziny, więc nie rób nic głupiego i oczywiście, jak by co, cały dzień byłem w domu.-Wykręcił młynka oczyma i wszedł do kominka.

Draco Malfoy

________________________________________

Po zebraniu Państwo Malfoy od razu udali się na górę. Narcyza była rozbita i wykończona, a Lucjusz nie odstępował jej na krok. Sophie również udała się do swojej komnaty.

Draco natomiast od dwóch godzin siedział w salonie i popijał ognistą. Wzrok cały czas miał utkwiony w płomieniach kominka. Skończyła się ich beztroska. Każdy z nich będzie bał się tego co przyniesie jutro. Nikt nie będzie miał gwarancji, że wróci cały i zdrowy do domu. Światem magii znów wstrząśnie ból, wojna i śmierć. Długo tak żył, ale kiedy przyszedł spokój tak bardzo to polubił jak z resztą cała jego rodzina.

Dopił alkohol, który pozostał mu w szklance i nalał sobie znowu. Musi porozmawiać z Sophie. Powinien być dla niej wsparciem. Szczególnie teraz. Powinien być kimś z kim zawsze może porozmawiać, do kogo zawsze będzie mogła przyjść w potrzebie, a nie być kimś kogo będzie się bała.

Z rozmyśleń wyrwał/a go..

Liliana Malfoy

Liliana, która od prawie dwóch godzin bezskutecznie próbowała zasnąć. Zaraz po powrocie udała się na górę. Miała nadzieję, że gorący prysznic, a potem sen pomoże opanować jej nerwy, jednak myliła się. Leżała z otwartymi oczyma i zastanawiała, co też przyniesie im przyszłość. I nie widziała jej w jasnych kolorach. Całe minione szczęście prysło.
Na krótką nocną koszulkę narzuciła szlafrok, który właśnie przewiązywała w pasie.
-Dlaczego nie przyjdziesz na górę?-Zastanawiała się już wcześniej, gdzie jest Draco.

Draco Malfoy

- a po co ? - spytał spoglądając na nią sceptycznie. Wypił ognistą, odstawił szklankę i butelkę na stolik po czym zapalił papierosa. Wcześniej rozwiązał krawat i rozpiął koszulę by było mu wygodniej. Chwycił drugą szklankę i nalał trochę whisky Lilianie po czym wyciągnął szklankę w jej stronę - masz..poczujesz się lepiej.

Liliana Malfoy

-Nie wiem, położyć się? Musisz być zmęczony po dzisiejszym dniu.-Zeszła z ostatnich stopni i usiadła na fotelu naprzeciw niego, wyciągając przed siebie nogi. Wprawdzie przyjęła od niego szklankę, jednak zamiast pić, przypatrywała się bursztynowemu płynowi.
-Dziękuje, ale nie mam apetytu.-Stwierdziła w końcu.

Draco Malfoy

- ale to nie jest jedzenie..na alkohol nie można nie mieć apetytu..- stwierdził odkrywczo przypatrując jej się uważnie - to może zapalisz chociaż? - wyciągnął srebrną papierośnicę w jej stronę

Liliana Malfoy

-A ja akurat apetytu nie mam.-Wzruszyła ramionami.-Od kiedy tak mnie do nałogów namawiasz?-Zignorowała jego wyciągniętą dłoń.

Draco Malfoy

- ja Cię namawiam, jak tutaj byłem ostatni raz to jakoś sama się do tego garnęłaś..a może Ty chora jesteś..miałem wrażenie, że gdyby ciotka nie wyprowadziła Cię w pewnym momencie z zebrania to nieco...cóż..zabrudziłabyś wystrój..- dodał rozbawiony - co się dzieje ?

Liliana Malfoy

-Już nie przesadzaj. Nadmiar wrażeń, jak na jeden dzień. Zważ na to, że od pewnego czasu prowadzimy dość spokojne życie.-Wzruszyła ramionami, unikając odpowiedzi na jego pytanie.