www.starozytnyhogwart.fora.pl

James Howlett

James spojrzał na córke i jego oblicze diametralnie się zmieniło. Stał przed Nimi mężczyzna, o wyraźnych rysach twarzy, który wyglądał, jakby coś okropnego zamazało to, kim kiedyś był. Wpatrywał się w Vivianne nieco mętnym, łagodnym wzrokiem.

W końcu wyciągnął delikatnie rekę w stronę córki:- Cześć Vivianne..... przepraszam, że tyle mnie nie było....-powiedział drzacym głosem. Stęsknił się za córką tak bardzo, ze nie potrafił tłumić wszystkich emocji.

Bellatriks Lestrange

- wrócisz do domu ? - spytała bez ogródek ciągle się w niego wpatrując

James Howlett

-Tak... wrócę... może nie do końca do domu.. ale do Was... tak, wrócę.... do Ciebie...-powiedział James cicho spoglądajac na córkę z rozczuleniem.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks przypatrywała się zaciekawiona córce.

- a czy powrót do nas nie wiąże się z powrotem do domu ? - spytała Vivianne siadając na brzegu kanapy

- Vivianne daj już spokój ..- upomniała ją Bellatriks siadając obok - przecież powiedział, że wróci do Ciebie..

- a Ty ? - dziewczynka przeniosła wzrok na matkę

- cóż..ja nie potrzebuję nikogo..mam Ciebie, Suniv i Valeriana, po za tym..mój czas tutaj powoli się kończy.., ale o tym porozmawiamy później..- obiecała - zostawię was na chwilę..- uśmiechnęła się przelotnie po czym po prostu wyszła

James Howlett

James podszedł do Vivianne i usiadł obok. Pogłaskał Ja po głowie uśmiechajac się łagodnie:- Mamusia też nas potrzebuje... tylko próbuje być twarda...--dodał szeptem. Po chwili przytulił córkę, a łzy polały mu sie z oczu. Tego jednego nie mógł przewidzieć, reakcji na swoje najmłodsze dziecko, które zostawił bez słowa. Nie wiedział, jak przeprosić. Wiedział tylko, że juz więcej córki nie zostawi.

Bellatriks Lestrange

Vivianne przeanalizowała wszystko co powiedziała jej matka
- co miało znaczyć, że czas dobiega końca ? - spytała nagle nie patrząc na niego

James Howlett

-Nie wiem...-odparł James po chwili:- Ale porozmawiam z Nia o tym......obiecuję..... i jeszcze raz przepraszam...-powiedział, nie mogąc znaleźc słów. Po chwili wyciągnał różdżkę.:- Zaraz powinna przyjść.....-odparł, a z jego różdzki wystrzelił srebrzysty wilk i pomknał przez drzwi.

Bellatriks Lestrange

- wujek powiedział, że pewnie już nie żyjesz..- westchnęła po chwili - ogólnie lubię go..wiesz bardzo jej pomógł jak zniknąłeś..pytałam mamy czy znowu się lubią, ale mama powiedziała, że to skomplikowane i mam sobie nie zawracać tym głowy..- westchnęła

James Howlett

James odparł:- Nie wątpie, ze Wam pomógł...-uśmiechnał się, ale mimowolnie skrzywił na wzmianke o udolphie:- Wujek nie docenia tatusia, nigdy nie doceniał...-odparł prawie beztrosko:- gdzie ta mama.....

Bellatriks Lestrange

Lestrange faktycznie wróciła do salonu i spojrzała na Jamesa pytająco
- już się znudziłeś?

James Howlett

James spojrzał na Nia nieco zmęczonym spojrzeniem:- Słuchaj..... podejdx tu, zamknij drzwi.... bo musimy porozmawiać....-rzekł twardo. Potem spojrzał na Vivianne:- A Hogwart? Jesteś w Slytherinie, prawda? Jak idzie nauka?

Bellatriks Lestrange

- dobrze mama przerobiła ze mną wcześniej cały materiał z pierwszego roku, więc póki co nic nie robię..później się zacznie dopiero i tak..jestem Ślizgonką..chociaż Tiara zastanawiała się czy nie przydzielić mnie do Ravenclawu..- wzruszyła ramionami - to ja was zostawię..- odparła zadowolona, że rodzice w końcu będą mogli porozmawiać.

Bellatriks odprowadziła córkę wzrokiem po czym przeniosła go na Jamesa
- czego chcesz? - spytała cały czas stojąc w tym samym miejscu

James Howlett

James spojrzał na swoja była/obecną żonę. Przez chwile nie wiedział, jak zaczać. Długo myslał, po czym w końcu spytał:- Planujesz dłuższe wakacje, czy może planujesz zakończenie swojego życia? Jeśli to drugie...-wstał:- To nie wypada najpierw omówić tej kwestii i co będzie z Vivianne?

Bellatriks Lestrange

- jak tylko Czarny Pan wróci zabieram dziecko do Syriusza..tylko tam będzie najbardziej bezpieczne..a to co ja planuję, to już moja sprawa..owszem planuję zakończyć swój żywot, ale dopiero wtedy jak Vivianne się usamodzielni..albo na tyle dorośnie, że będę mogła ją zostawić..bo jeśli moja śmierć będzie mogła w czymś pomóc..to warto spróbować..- dodała nalewając sobie wina

James Howlett

James spojrzał na Nia z niedowierzaniem:- Jesli tak to widzisz.... Twój wybór....-wstał:- Ale wojna sie szykuje tak, czy siak...... mam wreszcie pole do popisu... ale powinnas miec trochę wiecej oleju w głowie niż robić z siebie męczenniczkę...-syknał:- Córka Cie potrzebuje, rodzina Cię potrzebuje.... nie rób samozwańczych planów, zostań z Nimi.....