www.starozytnyhogwart.fora.pl

Liliana Malfoy

-Draco..przesadzasz...-Syknęła, zaciskając dłonie w pięści. Starała się pohamować, bowiem wiedziała doskonale, jak bardzo go to bawi, jednak po prostu nie mogła przestać.-Czarne.-Stwierdziła w końcu.

Draco Malfoy

- jak zwykle mroczna..a szkoda bo białe są szczęśliwe..- westchnął i spojrzał na nią - no już bez fochów..może drinka na rozluźnienie? bo teraz przypominasz kij od szczotki - westchnął wstając i skierował się w stronę barku

Liliana Malfoy

-Możliwe. Chociaż ja przegrywam bez względu na kolor.-Uśmiechnęła się bez cienia radości. Jeszcze przynajmniej przez jakiś czas powinna pozostać obrażona. Nie mogła tak od razu ulegać Draconowi, jak to często miała w zwyczaju.-Nie dziękuję. Nie dam się rozpić.-Zażartowała.

Draco Malfoy

- a ja się napije, najpierw jednak...- zastanowił się patrząc na szachownicę. W końcu wykonał ruch i ruszył w stronę barku - twoja kolej kochanie..- uśmiechnął się do niej robiąc sobie drinka - jedziecie po śniadaniu czy wcześnie rano?- spytał stając za nią i przyglądając sie jej poczynaniom

Liliana Malfoy

-Po śniadaniu. Rosalie nigdy w życiu nie wstanie tak wcześnie.-Przygryzla wargę, zastanawiając się nad kolejnym ruchem. Nigdy nie lubiła szachów i dlatego nie czuła satysfakcji z tej gry. W końcu przeniosła pionek na upatrzone miejsce.

Draco Malfoy

- a gdzie w razie czego będzie można was znaleźć? - kontynuował i z łatwością po kilku ruchach zbił pierwszą figurę Liliany - wolałbym wiedzieć gdzie będziecie..- dodał nie otrzymawszy odpowiedzi

Liliana Malfoy

Liliana zmrużyła oczy, kiedy zbił pierwszą jej figurę. O wiele bardziej wolała gry karciane, niż szachy. Długo wpatrywała się w planszę, zanim się poruszyła. Teraz to figura Draco znalazła się w zagrożeniu.-Będziemy w Alpach. Narcyza mówiła, że mamy tam jakiś domek.

Draco Malfoy

- aaaa..w Alpach mówisz..- Draco spojrzał na nią rozbawiony - no coś tam mamy..- dodał i przechodząc obok zbił jej figurę w dwóch ruchach - no postaraj się bo nigdzie Cię nie puszczę..- mruknął stając przed nią z prowokującym uśmiechem

Liliana Malfoy

Lilianie w końcu udało się odegrać i to figura Dracona została zbita. Nadal jednak nie podzielała jego dobrego humoru.
-Słyszałeś?-Zmarszczyła czoło nasłuchując. Zza drzwi dobiegł stłumiony łomot, kilka dość siarczystych przekleństw.

Draco Malfoy

- wygląda na to, że Twoi bracia mieli udaną noc..- spojrzał na nią rozbawiony - wiesz kogo mi teraz przypominasz?..matkę Rona..- opadł na fotel - kto wie..może niedługo zaczniesz robić na drutach..- westchnął teatralnie - a nie powiem ciepłe skarpety by się przydały..- rzucił jeszcze, wiedząc, że zaczyna ją denerwować. Gdy kobieta była rozeźlona na jej policzkach pojawiały się rumieńce, które tak bardzo podobały się Malfoy'owi.

Liliana Malfoy

-Jeszcze jedno słowo Draco, to naprawdę pożałujesz.-Warknęła, mocno wyprowadzona z równowagi. Najchętniej poleciałaby zobaczyć, co też tam się dzieje, ale Dracon zupełnie nie dałby jej spokoju.-W ogóle jak możesz mnie do niej porównywać? Czy ja jestem...ruda?

Draco Malfoy

Draco przyjrzał się jej kasztanowym włosom - wiesz...poniekąd...ale w tym odcieniu lubie Cię najbardziej..- wyznał - jesteś wtedy taka ognista..- westchnął rozbawiony i wyciągnął do niej ręce - chodź do taty płomyczku..- poprosił puszczając jej oczko

Liliana Malfoy

-Jeśli to jest rudy, to ja nie wiem.-Westchnęła zrezygnowana. Oczywiście komplement mile połaskotał jej dumę. Nawet lekko się uśmiechnęła. Ze świetnie udanym dąsem podeszła do Dracona i podała mu dłonie.

Draco Malfoy

Draco zacmokał i przyciągnął ją do Ciebie tak, że wylądowała na jego kolanach - kasztan to odcień rudego z tego co mi wiadomo..- pogłaskał ją po policzku rozbawiony jej fochaniem się - nadal nie podoba mi się, że jedziesz tam sama..

Liliana Malfoy

Roześmiała się, kiedy straciła równowagę i wylądowała mu na kolanach.-Moim zdaniem bardziej wchodzi w brąz, ale niech już Ci będzie.-Westchnęła, jak zwykle mu ulegając.-A co mi się stanie? Jedziemy na kompletne zadupie, z jednym zaledwie wyciągiem i minimum turystów.