www.starozytnyhogwart.fora.pl

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- to zależy..- odparła lakonicznie i napełniła kielich wodą. Następnie dodała eliksir wzmacniający i zbierający gorączkę. Była to dopiero pierwsza doba po przebudzeniu, więc nic więcej nie mogła mu podać - jak bardzo będziesz miły..- dodała stając obok niego - nie wiem czy zdajesz sobie sprawę..ale ostatnie bitwy wyczerpały moje zapasy eliksirów i muszę robić większość na bieżąco..przez co jestem niewyspana i rozdrażniona..- dodała z wyrzutem po czym wyciągnęła kielich w jego stronę

James Howlett

Laxus przyjal kielich i wypil zawartosc krzywiac sie lekko.
- Gorzki lek jest najskuteczniejszy....- podsumowal odkladajac kielich. Potem przehylil hlowe- Widac.... frustracja az sie leje po pomieszczeniu. W takim razie sugeruje odpoczynek. Ze snem sobie radze jako tako....- usmiechnal sie.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- póki co...opiekowałam się Howardem kiedy został wskrzeszony..u niego gorączka była bardzo silna..trwała mniej więcej tydzień..Ty bardziej pocierpisz z uwagii na wirus..ale krócej...organizm produkuje białe krwinki i zwalcza infekcje..kiedy wróciłeś do świata żywych nie miałeś żadnej odporności..- wyjaśniła po czym usiadła z kilkucentymetrowym szpikulcem obok niego - połóż ręke na moich kolanach..- poleciła wpatrując się w niego wyczekująco

James Howlett

Laxus uniósł brwi:- Planujesz wymienić mi krew? -wysunął rękę, kładąc ją na jej kolanach:- Hmm...-przyjrzał się szpikulcowi:- Staromodne, ale skuteczne. Przynajmniej tak wygląda.....

Analizował jej słowa przez krótki moment, po czym odparł:- Im szybciej, tym lepiej. Wendigo z narodzin to nie jest problem... Wendigo po przemianie.... Im dłużej zostanie w ciele bestii tym trudniej będzie go przywrócić do normalności. Więc miesiąc na przykład to stanowczo za dużo czekania. Tydzień, dwa to czas optymalny, gdzie szanse są jeszcze duże. -stwierdził badawczo:- Więc powinienem być w pełni sił tak szybko, jak to możliwe.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- to nie jest bar z szybką obsługą..- syknęła kobieta rozeźlona. Narcyza nie przywykła do tego, że ktoś wydaje jej polecenia w jakiejkolwiek formie. Bez ostrzerzenia dźgnęła szpikulcem żyłę na nadgarstku i skierowała skraplającą się krew do probówki. Zatamowała krwawienie i odstawiła fiolkę - muszę zbadać Twoją krew..codziennie..więc będę to robiła przez następny tydzień..wypuszcze Cię stąd dopiero jak uznam to za stosowne..- dodała dolewając do fiolki zielonkawego specyfiku - jadamy śniadanie o 8 więc punktualnie o 8 służąca przyniesie Ci coś do jedzenia...masz jakieś smakowe preferencje ?- spytała stając nad nim ze skrzyżowanymi ramionami - chciałabym tylko zaznaczyć że surowe mięso się skończyło - dodała z ironicznym uśmiechem

James Howlett

-Macie jakieś dziewice?-spytał odpowiadajac na ostatnie pytanie z równie ironicznym uśmiechem. Po chwili rozbrzmiał basowy śmiech:- Przepraszam. Nie wszyscy jesteśmy takimi potworami, za jakich nas mają. Dwóch poznaliście, ale takich jest garstka.
Frustrację i irytację można było wynosić garściami z tej komnaty. Laxus odetchnął ciężko:- Posłuchaj. Ja tylko sugeruję, że powinienem byc na nogach jak najszybciej się da. Od tego zależy, czy James jeszcze będzie uczęszczał na rodzinne obiadki, czy będzie polował w futrze na wiewiórki i niedźwiedzie....A Wendigo się szybko regenerują. Jak odbuduje się odporność, wyleczę się w momencie. Powinnaś odpocząć...-dodał z nutą troski po dłuższej chwili.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- daruj sobie..straciliśmy 4 bliskie osoby..a Twój syn prawie doprowadził moją córkę do załamania nerwowego..Twojemu synowi ścięto łeb...a Twój ojciec został rozszarpany przez Jamesa..mam nadzieje że taki obrót spraw Cię satysfakcjonuje..- nie dokończyła jednak bo drzwi się otworzyłi do komnaty weszła służąca z tacą na której spoczywała szklanka i butelka whisky

- przepraszam..myślałam, że Pani już wyszła..

- no jaj widać nadal tutaj jestem..- odparła Narcyza ozięble - co to jest ?- spojrzała na butelkę

- Pan Malfoy kazał podać to gościowi..

- a Pani Malfoy każe Ci trzasnąć się tym w głowę..- warknęła Narcyza po czym spojrzsła na dziewczynę z politowaniem widząc z jaką konsternacją wpatruje się w butelkę - czasami się zastanawiam czy Ty w ogòle masz mózg Adelo..żadnego alkoholu..odnieś to z powrotem i wylej mojemu mężowi na głowę..- po chwili pożałowała swoich ostatnich słów bo dziewczyna znów spojrzała na nią niepewnie. - po prostu ..wyjdź..- westchnęła zrezygnowanai rozbawiona uśmiechnęła się przelotnie. Służąca skinęła głową i szybko opuściła komnatę

- wracając do naszej rozmowy...- przeniosła wzrok na Laxusa. - nie będę udawać że za Tobą przepadam..bo nie przepadam..do de Lore nie masz wstępu..u Bellatriks mieszka Rebastian..brat Rudolpha któremu Twój ojciec zciął głowę więc jedyną możliwością był ten dom..- wyjaśniła - jutro przyjdzie do Ciebie pewna czarownica i zrobi Ci szereg szczegółowych badań..to moja siostra której jeszcze nie poznałeś więc bądź miły..- poleciła po czym uśmiechnęła się czarująco - słodkich snów..- dodała na odchodne po czym wyszła trzaskając drzwiami

James Howlett

-Niewątpliwie będę... Andromeda zawsze była spokojną osobą...-powiedział z uśmiechem, układajac się wygodniej.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

____________________________________

Następnego ranka tak jak zapowiedziała Narcyza do drzwi komnaty Laxusa odezwało się ciche pukanie. Drzwi otworzyły się i do komnaty weszła jedna z służących, ta sama, która odwiedziła komnatę gościa wczorajszego wieczoru. Nic nie mówiąc, ani nawet nie patrząc podeszła do szafki nocnej i ustawiła na niej tacę ze śniadaniem. Znajdowała się tam jajecznica, tosty, plastry wędzonego łososia, krem z dyni i miska z owocami, a także dzbanek z sokiem i szklanka.
- Pani Malfoy kazała przekazać, że życzy smacznego..- szepnęła szybko dziewczyna i już jej nie było

James Howlett

Laxus spojrzał na tacę. Powoli podniósł się i wyciągnął ręce w jej stronę. Złapawszy widelec i nóż powoli zjadł plater łososia oraz kawałek jajecznicy. Smaki, których nie czuł od 40 lat były tak niesamowicie ocne w tej chwili! Czuł, że dawno nie jadł i w końcu może sobie pozwolić na posiłek. Zabrał się więc za pałaszowanie śniadania.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

Po równej godzinie drzwi do komnaty otworzyły się i wmaszerowała do niej Narcyza kompletnie wyszykowana. Wczorajsza pobudka Laxusa ją zaskoczyła i została wyrwana z łóżka to też narzuciła na siebie tylko szlafrok i zgodnie z obietnicą poszła doglądać gościa. Pani Malfoy usiadła w fotelu z filiżanką kawy i książką, założyła nogę na nogę i rozpoczęła lekturę. Kilka minut po niej szybkim krokiem weszła druga czarownica w długim białym kitlu. Przymknęła drzwi i podeszła do łóżka
- witam..nazywam się Andromeda Tonks i od dzisiaj przez najbliższy miesiąc lub nieco krócej będę Pana lekarzem..- dodała oficjalnie przewieszając kitel przez oparcie łóżka - nie mam zbyt wiele czasu dlatego przejdziemy od razu do rzeczy..

Kiedy Narcyza usłyszała przywitanie siostry kąciki ust jej zadrgały, ale nie uniosła głowy.

- widze, że apetyt dopisuje..- zaczęła Tonks wpatrując się w pustą tace - Narcyzo dopilnuj, żeby Twój podopieczny dostawał jak najwięcej jedzenia bogateko w białko..i witaminy, które zapobiegną anemii

- w tych czasach trudno o dziewice, ale jakieś liście gdzieś powinnam znaleźć - mruknęła pod nosem Pani Malfoy unosząc na chwilę wzrok na Laxusa po czym wróciła do lektury

- widzę siostrzyczko, że humor Ci dopisuje..to świetnie..badałaś jego krew..

- tak..

- i co ?..- poaglała ją Andromeda

- jest beznadziejna..

- w takim razie dawaj mu podwujną dawkę eliksiru..jeśli do jutra ilość krwinek nie wzrośnie zwiększ ją jeszcze bardziej..- odparła po czym podeszła bliżej Laxusa i bez pardonu zaczęła rozszerzać mu oczy i przykładać do nich rozświetloną różdżkę

- uważaj..zapomniałam mu założyć kaganiec..- mruknęła mimochodem Narcyza przekładając stronę

James Howlett

Laxus westchnął-: Beznadzieja. Naprawde siostta zapomniala wam wspomniec, ze mam a wlasciwie mialem szczegolowe rapprty na kazdego z Was, gdy jeszze pracowalem dla ojca. Zajmowalem sie wywiadem.
Spojrzal na Narcyze-: Tyle ironii i jadu... Walpurgia bylaby dumna. Swoja droga moja krew uleczy sie sama. Tylko system odpornościowy trzeba odbudowac.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- taki wywiad środowiskowy, że nawet nie znasz imienia mojej matki pacanie..

- Cissy..- upomniała siostrę Andromeda

- moja matka miała na imię Druella..- warknęła obrażona kobieta zatrzaskując książkę - daj znać jak skończysz..- dodała wpatrując się w siostrę - ja idę porozmawiać z Lucjuszem czy nie można go przenieść do lochów..- rzuciła i już jej nie było

- nie interesuje mnie Pana życie prywatne..przedźmy do istoty naszego spotkania..odczuwa pan zawroty głowy..bóle mięśni ? - spojrzała na niego uważnie

James Howlett

Laxus usmiechnal sie widzac jak Narcyza wychodzi. Zwrocil spojrzenie swoich ciemnych oczu na Andromede-: Bolenmiesni o zawroty glowy? Tylko w momencie proby przemiany lub wykorzystania wiekszej sily. Goraczka pozostaje, ale bez drgawek czy bledniecia. Nic wiecej. - stwierdzil naukowo-:Jednakże nie jest to cos o duzym natezeniu.

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- może Pan usiąść ?..proszę wyciągnąć przed siebie ręce..- poleciła gdy powoli podniósł się do pozycji siedzącej - którą ręka jest od władania różdżki?..- spytała przyglądając mu się

W tym samym czasie do komnaty wróciła Narcyza
Andromeda spojrzała na siostrę pytająco.

Kobieta stanęła jednak przy łóżku bez słowa i skrzyżowała ramiona po czym wbiła w Laxusa obrażone spojrzenie. Andromeda westchnęła i pokręciła głową
- więc ? - spojrzała na mężczyzne równie wyczekująco