www.starozytnyhogwart.fora.pl

Victor Howlett

-Ehm.... bo miałem małe spięcie z Chrisem, a Wy byliście ze sobą...-odparł drapiąc sie po karku. Spuscił na moment wzrok. Wolał nie mówic, dlaczego chciał jej go dać w ogóle....:- I żeby...przeprosić za jeden incydent, gdy.... zachowałem się nie fair wobec Ciebie.

Liliana Malfoy

-Chris... matko! To było wieki temu. Wiesz, myślę, że po tylu latach przepraszanie nie ma sensu. Zapomniałam o tych złych rzeczach. Byliśmy dziećmi, a to, jacy jesteśmy teraz liczy się najbardziej. - uśmiechnęła się delikatnie.

Victor Howlett

Victor spojrzał na Nią nieco zdziwiony:- Od kiedy uwazam, ze zrobiłem cos złego Tobie?-usmiechnął się:- Nie stała Ci sie krzywda.....-Jego spojrzenie przeniosło się na imitację zdjęcia ich, gdy byli mlodzi. masa drgnęła. Howlett ruszył do okna i otworzył je na oścież.:- Wieki temu, wiem..... Alister ci powiedział, że......-zawahał się:- Chcialem byc kiedyś w tej sytuacji, co Draco teraz.

Liliana Malfoy

-Nie wiem. Może zrobiłeś coś, co mi się nie spodobało albo przez co się pokłóciliśmy. Dla mnie to nie jest ważne. I tak, Alister powiedział mi kilka ciekawych rzeczy. -śledziła jego ruchy spokojnym wzrokiem.

Victor Howlett

Victor na chwile podniósł na Nia wzrok, po czym zacisnął wargi. Juz w Hogwarcie podjał decyzje, ze traci tych, których kocha. I dlatego nie chciał nawet o Nią walczyć. Bał się. Potem pojawiła się Anna i.....odetchnał ciężko i przybrał uśmiechniętą minę:- Ale czasy nastoletnie to głupoty, nieprawdaz? Kto by się tym przejmował?

Liliana Malfoy

-Ty się tym przejmujesz i wyraźnie to widzę. - przekrzywiła lekko głowę. Od dzieci można się wiele nauczyć. Kiedy kłamią, coś urywają..zwłaszcza to.

Victor Howlett

Victor spojrzał na Nia i pokrecił głowa:- co chcesz, zebym Ci powiedział, co? To nie były łatwe momenty, a ja..... miałem swoje powody by nie wystepowac naprzód.

Vivianne Howlett

- nie no..jeszcze chwila takiej rozmowy a pomyślę, że spółkujecie..- westchnęła Vivianne wygramoliwszy się spod łóżka - no co..ćwiczę kamuflaż..- odparła z niewinnym uśmiechem widząc miny obojga - matka mówi, że można wiele rzeczy bardzo ciekawych dowiedzieć się w ten sposób..- dodała otrzepując się. Bez pardonu podeszła do barku i nalała sobie soku. Długotrwałe siedzenie pod łóżkiem było niewygodne i wyczerpujące. - aaa i jeszcze..bym zapomniała..- trzepnęła się w czoło teatralnie - mój brat chce z Tobą porozmawiać..jest oczywiście tak samo dumny jak Ty więc do Ciebie nie przyjdzie, jutro rano wykombinuję tak byście znaleźli się w jednym pomieszczeniu..mam nadzieję, że się nie pozabijacie..- odparła odkładając szklankę po czym stanęła przed Lilianą i spojrzała na jej brzuszek, a później na nią porozumiewawczo z uśmiechem aniołeczka, którym nigdy nie była - mogę? - kiedy otrzymała pozwolenie odgarnęła ciemne loki i przyłożyła do niego ucho

Liliana Malfoy

-Więc mi o tym nie mów i skup się teraz wyłącznie na Annie - spojrzała na niego z uśmiechem. Kiedy ujrzała wychodzącą spod łóżka, na jej twarzy odmalowało się prawdziwe zaskoczenie.
-Wiesz Viv, ze wszystkich Twoich rówieśników, jakoś mnie nie dziwi, że to akurat Ty siedzisz pod łóżkiem. - Stwierdziła z rozbawieniem. - Słyszysz tam coś ciekawego? - spytała dziewczynki.

Vivianne Howlett

- nie..pewnie śpi..- wzruszyła ramionami rozbawiona - a twierdzisz tak w oparciu o geny czy masz jakąś inną teorię ? - spytała siadając obok niej

Liliana Malfoy

-Nie dziwię się. Po takim szaleństwie od rana. - roześmiała się. - Głównie patrzę na geny i sposób wychowania przy okazji. Nie mówię, że to coś złego.

Vivianne Howlett

- kiedy się urodzi? - spytała zaciekawiona gładząc Lilianę po brzuszku

Victor Howlett

-Valerian, tak?-spytał Victor:- o dobrze... ale różdzkę trzymam w pogotowiu....-dodał po chwili:- Ech, no w porządku, o ile trzymasz buzie na kłódke o tym, co słyszałaś....-spojrzał na Vivianne.

-Wydaje mi sie, ze moja córka nie powinna sie bawić w szpiega..... nadaje się bardziej do ofensywy....-dodał James Howlett stojac w drzwiach.

Vivianne Howlett

- wcale że nie ! - Vivianne spojrzała na Jamesa oburzona tak idealnie naśladując spojrzenie swojej mamy - potrafię zostać niezauważona tak długo jak zechcę..- obruszyła się

Victor Howlett

James ruszył w ich stronę:- Kochanie.. Ty jestes od robienia "bum!", nie od infiltracji... chcesz ekspertyzy, spytaj Scarlett... Ona ma wieloletnie doświadczenie... albo..... swojego brata, Jasona. Dobrali sie, naprawde....
James jednak przytulił i ucałował córke:- No, ale możesz byc kim chcesz w końcu.

Victor odetchnął:- Kiedy mam sie przygotowac na czarujące spotkanie?